Strona główna Artykuły Tematyka Pełne Zdrowie Czy moja praca to całe moje życie?
czy-moja-praca-to-moje-cale-zycie

Pracoholizm: czy moja praca to całe moje życie?

Pracoholizm bywa mylony z sumiennym wykonywaniem swoich obowiązków, rezygnowaniem z siebie, a nawet z miłością bliźniego (np. wykonywanie zadań za nieodpowiedzialnego współpracownika). Dlatego warto zastanowić się nad naszym stosunkiem do pracy. Czy przypadkiem nie staliśmy się uzależnieni? Czy w wolne dni potrafimy cieszyć się życiem prywatnym, rodziną, kontaktem z przyjaciółmi? Czy nasze myśli, nawet podczas niedzielnego nabożeństwa, nie błądzą wokół pracy?

Czym jest pracoholizm?

Najkrócej można zdefiniować pracoholizm jako „stan uzależnienia od wykonywanej pracy, powodujący zaburzenie równowagi między istotnymi elementami życia codziennego”. Zjawisko to nie występowało w naszym kraju na tak dużą skalę do czasu zmian stylu pracy i oczekiwań wobec pracownika, jakie nastąpiły w momencie przejścia na gospodarkę wolnorynkową.

Powodem pracoholizmu w dużych firmach jest konieczność spełniania coraz większych wymagań pracodawcy, a także chęć ucieczki od swoich problemów (np. małżeńskich, rodzinnych czy od samotności). Pracoholikami mogą być osoby ambitne, mające rys perfekcjonisty (chcą dopracować każdy szczegół). Ale również osoby niedowartościowane i wycofane (sprawdzają w nieskończoność, czy nie popełniły błędu).

Dotyka więc osób o różnych charakterach, pracujących na różnych stanowiskach i destrukcyjnie wpływa na jakość relacji zawodowych oraz rodzinnych. Pracoholik angażuje się w swoją pracę, zapominając o innych sferach życia. Nie myśli o rodzinie, zainteresowaniach, a nawet o śnie i odpoczynku. Jego myśli (również w domu czy na urlopie) krążą wokół pracy, a jedynym tematem w rozmowach stają się opowieści o pracy.

Jak rozpoznać pracoholika?

Pracoholik w ostatniej chwili potrafi odwołać spotkanie z przyjaciółmi, ponieważ przez cały dzień był całkowicie pochłonięty swoimi zadaniami. Nie odczuwał upływu czasu i nie zdąży dojechać na umówione miejsce. Na urlop nie wyjeżdża z obawy, że jego nieobecność w pracy zaszkodzi firmie, ponieważ będzie poza „centrum dowodzenia”.

Taka osoba nie ufa współpracownikom i nie umie delegować obowiązków, gdyż uważa, że inni nie zrobią tego tak, jak należy („po jego myśli”). Częstym symptomem uzależnienia od pracy jest ciągłe utrzymywanie kontaktu z firmą, gdy się przebywa poza nią (telefony kontrolne, częste sprawdzanie poczty elektronicznej). A także zadręczanie się i czynienie sobie wyrzutów, gdy popełni się błąd lub zapomni o ważnej sprawie.

Czy pracoholizm jest zagrożeniem?

Jak większość uzależnień, pracoholizm usidla stopniowo. Wraz z kolejnym osiągniętym sukcesem, człowiek wciąż stawia sobie następne wyzwania i konsekwentnie dąży do ich realizacji. Niestety, z biegiem czasu zamiast się rozwijać, staje się mniej efektywny i pomysłowy.

Taki intensywny tryb życia ma wpływ na stan zdrowia. Pracoholizm nas wypala. Zaczyna cierpieć na zaburzenia koncentracji i bezsenność. Może miewać wrzody żołądka i różnego rodzaju zaburzenia (lękowe, nerwicowe, seksualne). Jest narażony na choroby układu krążenia.

W skrajnych przypadkach mogą się zdarzyć stany utraty świadomości, a nawet zawał. W Japonii zdarzały się zgony z powodu wycieńczenia organizmu na skutek absorbującej pracy (niefizycznej).

Mając to na uwadze, warto się zastanowić nad stylem pracy i wprowadzić w życie zdrowe proporcje pomiędzy obowiązkami zawodowymi a czasem dla rodziny, przyjaciół oraz dla siebie (zainteresowania, odpoczynek).

Wypalenie zawodowe

Niewiele potrzeba, by pracoholik poczuł się wypalony. Ma to miejsce, gdy wykonywane obowiązki przestają cieszyć. Osoba czuje się przepracowana, niezadowolona z zajęć, które wcześniej sprawiały jej przyjemność. Ma poczucie, że zawodowo przestała się rozwijać. Stan ten jest wynikiem przewlekłego stresu na skutek przepracowania. Zdaniem Christiny Maslach można wyróżnić 3 symptomy wypalenia zawodowego:

  • wyczerpanie emocjonalne: uczucie wewnętrznej pustki i bezsilności, spowodowane zawyżonymi wymaganiami w miejscu pracy (lub przecenianiem własnych możliwości);
  • utrata własnej tożsamości: poczucie bezosobowości, cyniczne podejście do innych;
  • zaniżona ocena własnych dokonań: wrażenie marnowania czasu w obecnym miejscu pracy i podejmowania zbędnego wysiłku.

Wiele osób, pomimo widocznych symptomów, nadal pozostaje na swoim stanowisku w poczuciu bezradności i lęku. Pracownik zwykle uważa, że lepiej trwać w znanym otoczeniu, niż decydować się na zmianę środowiska. Firma często „przychodzi z pomocą” wypalonemu pracownikowi, nadając „nowy kierunek” jego karierze – zwalniając go.

Stres i rywalizacja

Atmosfera w miejscu pracy w dużej mierze zależy od charakteru i dojrzałości przełożonych. Można mieć do wykonania trudne i wymagające zadania. Jednak jeśli atmosfera jest dobra, a szef umiejętnie zarządza personelem, pracownik pracuje dużo wydajniej, ponieważ nie odczuwa lęku i stresu.

Umiejętne zarządzanie personelem polega na zlecaniu zadań realnych do wykonania przez daną osobę w określonym czasie. A także niewyładowywanie swoich frustracji na podwładnych, nieponiżanie pracowników, niefaworyzowanie, obdarzanie zaufaniem.

Środowisko pracy w dużych korporacjach często rządzi się twardymi zasadami selekcji. Promuje się najlepszych i zachęca się ich do kolejnych wysiłków. Presja wyniku i coraz większych wymagań sprawia, że ludzie zaczynają odczuwać przeciążenie i dyskomfort. Często rodzi to rywalizację oraz tzw. „wyścig szczurów” (z ang. rat race).

Jest to metafora obrazująca zaangażowanie się w absorbującą i męczącą pracę, motywowaną niekończącą się pogonią za materialnym i/lub zawodowym sukcesem. Taki pracoholizm nabiera tempa. Nie służy ani jednostce, ani jej bliskim – a co ważne, nie służy też firmie.

Pracoholizm wykraczający poza pracę

Wielu socjologów uważa, że w życiu współczesnego mieszkańca krajów rozwiniętych praca zarobkowa wraz z dojazdami, zajmuje niezdrową ilość czasu. Do tego stopnia, że nie pozostaje go już zbyt wiele dla rodziny lub na korzystanie z rezultatów pracy.

Poświęcenie się pracy zawodowej ponad miarę (m.in. nadgodziny), rzadko jest właściwie doceniane i wynagradzane, a powoduje frustrację i rozdarcie. Obecnie, aby podnieść wydajność pracy i sprostać trudnej sytuacji, wielu pracodawców zwiększa wymagania wobec pracowników. Rodzi to lęk przed utratą zatrudnienia. Prócz tego napięcie i silne emocje, jakie wywołują trudne sytuacje w pracy zaburzają wewnętrzną równowagę człowieka.

Stres prowadzi do stanów lękowych, poczucia winy, zmniejsza wydajność i efektywność. Naraża na popełnianie błędów, sięganie po używki oraz na nieporozumienia ze współpracownikami i z bliskimi. Natomiast silny stres może wywołać dystres i doprowadzić do wyczerpania organizmu (śmierci).

Używki

Środowisko pracy narzuca pewne zachowania i sposób bycia. Pragnąc znaleźć sobie miejsce w grupie, nieoczekiwanie można zmienić dobór słów, zacząć sięgać po używki lub chodzić do miejsc, które dotąd się omijało. I tak, osoby niepalące mogą zacząć bywać w palarni „w celach towarzyskich”. Robią to, aby zintegrować się z grupą i przypodobać komuś znaczącemu. A nierzadko także aby wysłuchać najnowszych plotek firmowych lub załatwić swoje sprawy z kimś, kto tam przychodzi.

Z wypowiedzi młodych pracowników wynika, że nawet duże ilości kawy nie są w stanie utrzymać uwagi i zmobilizować do efektywnej, wielogodzinnej pracy wielu pracowników. Intensywny tryb życia, stres, napięcie, brak snu i złe odżywianie się sprawiają, że organizm domaga się pobudzenia…

Zdaniem prof. Mariusza Jędrzejko, pracownika naukowego Pedagogikum Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie, badani przez niego 30, 40-latkowie przez cały dzień absorbującej pracy wspomagają się różnego rodzaju środkami pobudzającymi. Korzystają z napoi energetyzujących, narkotyków (amfetamina, marihuana), leków (antydepresyjne, uspokajające, środki nasenne) i alkoholu.

Na szczęście nie jest to praktyką wszystkich pracowników, ani wszystkich koncernów. Jednak wyniki przeprowadzonych badań brzmią alarmująco. I pokazują, do jakich „poświęceń” zdolny jest młody człowiek, by w szybkim czasie osiągnąć sukces i wyrobić sobie pozycję.

Pracoholizm a mobbing

Od niedawna pojawił się w naszym kraju nowy termin, oznaczający systematyczne i celowe zachowania, które naruszają godność osobistą współpracownika lub podwładnego. Mobbing, z ang. mob – szykanować, odnosi się do zachowań mających na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika wobec współpracowników, które powoduje zaniżenie jego samooceny czy wyeliminowanie go z grupy. Wyróżnia się dwa kierunki mobbingu:

  • mobbing ukośny – obie osoby znajdują się na różnych poziomach w hierarchii
  • mobbing prosty – obie osoby znajdują się na tym samym poziomie w hierarchii

Spotykane taktyki mobbingu, to upokarzanie, zastraszanie, pomniejszanie kompetencji, izolowanie, poniżanie, utrudnianie wykonywania pracy. Niekiedy trudno określić czy dane zachowanie jest mobbingiem czy jedynie egzekwowaniem poleceń, dyscyplinowaniem czy kształtowaniem zachowań w środowisku pracy. Dlatego pracownicy będący dotąd ofiarami mobbingu często nie dochodzili swoich praw. Jednak zgodnie z art. 943 § 1. kodeksu prawnego pracodawca jest zobowiązany przeciwdziałać mobbingowi.

Rozpad rodziny przez zapracowanie

Intensywność pracy w koncernach sprawia, że po pracy człowiek niewiele z siebie jest w stanie dać najbliższym. Bywa to powodem wielu nieporozumień w małżeństwie i kłopotów z dziećmi. W odczuciu pracowników, waga ich poświęcenia i zaangażowania w pracę często bywa niedoceniana przez ich rodzinę.

Dlatego, gdy prócz zmęczenia i wysokiego poziomu stresu, dochodzi jeszcze czynnik niezrozumienia ze strony współmałżonki – powstaje poważny konflikt grożący rozpadem małżeństwa. Niepokojące dane podają, że duży procent osób zapracowanych traktuje przypadkowy seks jako sposób na radzenie sobie ze stresem.

Poczucie przynależności do firmy i bycia rozumianym w połączeniu z chęcią odreagowania sprawiają, że wyjazdy integracyjne i konferencje tuż po „części oficjalnej” przeradzają się w niekontrolowaną „imprezę”. Tego typu sytuacje stwarzają łatwe okazje dla sfrustrowanych, niezadowolonych ze swoich związków pracowników czy samotnych osób, aby zawrzeć przypadkową relację seksualną.

Jeśli tego typu praktyki są tolerowane, a wręcz stosowane przez przełożonych, takie zachowania nie będą piętnowane. Bywa, że za utrzymywanie pozamałżeńskiego związku z innym pracownikiem (również w związku małżeńskim) otrzymuje się wypowiedzenie z pracy. Niestety, czasami to powoduje swego rodzaju „solidarność” między pracownikami, którzy wolą ukrywać takie związki przed przełożonymi.

Postawienie granic

Sprawą oczywistą jest, że chrześcijanin powinien być przykładem w miejscu pracy. Oznacza to jednak ustalenie zdrowych zasad i granic w kwestii relacji z ludźmi. A także w sferze zarządzania czasem i wywiązywania się z obowiązków. W książce Sztuka mówienia „nie” autorzy omawiają kwestię odpowiednich granic w miejscu pracy.

Granice sprawią, że będzie ona dla człowieka miejscem wypełniania powołania, a nie źródłem niezadowolenia i porażki. Przede wszystkim konieczne jest uzyskanie jasnego zakresu obowiązków i wywiązywanie się z tego, co do nas należy.

Chrześcijanin, wbrew temu, co może się wydawać, nie jest zobowiązany do pracy za innych. Każdy pracownik powinien odpowiadać za własne obowiązki. Tzw. „przerost odpowiedzialności”, charakterystyczny dla wielu wierzących i sumiennych osób, nie jest wyrazem bratniej pomocy. A może prowadzić do poczucia wykorzystania, problemów z wywiązaniem się ze swoich zadań i w efekcie – do frustracji.

Aby uniknąć tego stanu, warto zweryfikować ilość zlecanych obowiązków i jeśli ich liczba przekracza nasze możliwości, powinniśmy poinformować przełożonego o ich nadmiarze. To wymaga odwagi.

„Pracoholizm” postawiony w granicach

Cechą dobrego pracownika jest właściwa ocena hierarchii zadań. Powinniśmy umieć dobrze wykorzystywać czas i koncentrować się na tym, co najważniejsze. Nie można marnować energii na dopracowywanie nieistotnych szczegółów, by potem do wykonania wszystkich obowiązków potrzebować nadgodzin.

Sporo wysiłku mogą kosztować relacje z ludźmi, którzy wywierają silny wpływ na nasze emocje i poczucie wartości czy atmosferę w pracy. Może to dotyczyć relacji z przełożonym. U wielu osób powraca powstały w dzieciństwie problem w relacji z autorytetem: rodzicem czy nauczycielem. Pracownik może również odczuwać presję silnej rywalizacji w kontakcie ze współpracownikiem na wzór współzawodnictwa z rodzeństwem.

Zwykle nie mamy możliwości zmienić osób, które działają na nas deprymująco, ale możemy zmienić naszą reakcję na nich – odmawiając im możliwości destrukcyjnego wpływania na nas. Dzięki temu będziemy mogli właściwie zobaczyć siebie i swoją wartość w Bogu. Wówczas możliwe będzie zbudowanie zdrowych relacji z przełożonym i współpracownikami.

Czy firma może być rodziną?

Warto zachować właściwy dystans i nie oczekiwać, że miejsce pracy zapewni nam to, czego nie jesteśmy w stanie zbudować sobie w życiu prywatnym. Firma (nawet pomimo takich zapewnień!) nie stanie się naszą rodziną. A współpracownicy nie będą nas zawsze wspierać emocjonalnie. Tym środowiskiem rządzą wartości wynikające z uwarunkowań rynku (recesja = zwolnienia), a nie więzów i zależności uczuciowo-rodzinnych.

Dlatego też, mając rodzinę, nie można jej zaniedbywać. Nie wolno przenosić na nią niezałatwionych spraw, złych emocji czy stresów związanych z pracą zawodową. Należy na bieżąco starać się eliminować konflikty, by nie odbiły się na naszym zdrowiu. Oraz by najbliżsi nam ludzie nie byli wciąż narażeni na nasze złe samopoczucie czy nieobecność.

Jednak najważniejszą kwestią dotyczącą ustalenia granic w pracy jest umiejętność odnalezienia własnej tożsamości. Ta powinna być oddzielona od cudzych oczekiwań wobec nas.

Kim jestem?

Modlitwa o Bożą pomoc w odkryciu naszych talentów i pragnień jest jak najbardziej wskazana. Pan Bóg pomoże nam określić nasze indywidualne umiejętności, cechy i obdarowanie, a w konsekwencji pokieruje nas do pracy naszych marzeń! Mając tak ukształtowane granice, będziemy sumiennymi pracownikami, którzy nie tylko właściwie wywiązują się ze swoich obowiązków, ale są zachętą dla innych.

Osobie, która zwykle zostaje po godzinach, można pomóc lepiej zorganizować sobie czas w ciągu dnia. Można ją zmotywować wspólnym wychodzeniem z biura. Zaufanych współpracowników możemy zachęcać do przemyślenia życiowych priorytetów, pokazując im konsekwencje ich decyzji. Starać się nie utrzymywać nieobecnego w biurze pracoholika w poczuciu „bycia niezastąpionym” i nie dzwonić do niego z każdą sprawą. Przede wszystkim jednak musimy sami być konsekwentni i dobrze zarządzać naszym czasem, obowiązkami.

Każdy człowiek powinien zadbać o właściwe wytyczenie własnych granic, by uniknąć sytuacji, gdy obowiązki zawodowe czy ludzie zdominują nasze zobowiązania wobec rodziny, kościoła czy wpłyną na relację z Bogiem. Klarowne określenie zakresu obowiązków będzie pomocne zarówno dla nas, jak i dla osób, które z nami współpracują.