Strona główna Artykuły Numery 2011/4 (zima) Samotność za zamkniętymi drzwiami
samotnosc-za-zamknietymi-drzwiami

Samotność za zamkniętymi drzwiami

Długotrwała samotność to czas bolesnego doświadczenia, bo pragnienie bliskości drugiego człowieka jest w nas tak silnie zakorzenione, jak głód Boga w naszym życiu. Naszym podstawowym błędem w relacji z Bogiem jest brak wiary, który pogłębia się w miarę upływu czasu. Wątpimy, czy Bóg chce i ma taką moc, by wyrwać nas z długotrwałej samotności. Ale czy śmierć Jezusa Chrystusa nie jest wystarczającym dowodem Bożej miłości i troski wobec nas? Dlaczego wciąż wątpimy?

Aneta

Wraca do pustego mieszkania. Płacz i rozżalenie. Dlaczego, Boże? Niekończące się podszepty: „Bóg zapomniał, nie słyszy”. Obolałe serce. Bezsilność. Niekiedy zgoda na rzeczywistość i rezygnacja. Zamyka się w swojej samotności lub odwrotnie, lgnie do ludzi. Znajduje pasję, której poświęca zbyt wiele czasu. Lata mijają. Jeszcze wczoraj była zbyt młoda na małżeństwo. Nocne lęki. Wyjazdy dla samotnych, spotkania „w ciemno” z nieznajomymi z Internetu. Ciągle czuje, że to nie „to”. Znowu odrzucona, zraniona, niekochana. Rozgoryczona, że to nie ona została wybrana. Czasem zazdrosna. Kolejne wesela, na których jest tylko gościem. Obiady u mamy, wyjazdy z rodzicami. Z rozżaleniem spogląda na szczęśliwe rodziny. Słowa wsparcia ze strony innych przynoszą tylko chwilową ulgę. Tak bardzo pragnie zmian. Ma chwile załamania. Porównuje się z innymi. Z bezsilności przestaje już szukać albo robi to z desperacją, nadmierną intensywnością. Codziennie oczekuje wypełnienia Bożych obietnic.

Jarek

Znowu nie wyszło. Znowu nikt nie zadba, nikt nie doradzi, nikt się nie zatroszczy. Samotne wieczory. Myśli, że nie potrafi rozmawiać z dziewczynami. Nie wie, jak podejść, rozpocząć rozmowę. Nie rozumie, dlaczego tak długo jest doświadczany. Odczuwa presję otoczenia. Może obwinia się za niepowodzenia albo boi się zaangażować. Boi się zranienia. Pracuje ponad siły. Chce zapomnieć. Swatany, na siłę uszczęśliwiany. Dla wielu spisany na straty. Czasem bezradny, choć znający swoją wartość. Tak trudno się dopasować. Z upływem lat tak trudno się zakochać.

Uwielbienie Boga, oddanie Mu należnej czci jest sposobem na zwątpienie. Wraz z uwielbieniem przychodzi Boża moc, a ciemność zostaje unicestwiona

Andrzej

Otwiera oczy. Kolejny raz przychodzi świadomość własnych ograniczeń. Przykuty do wózka. Uzależniony od innych. W jednej chwili runął jego świat, a wraz z nim – wszystkie życiowe plany. Myśli samobójcze. Depresja. Izolacja. To stany, które towarzyszyły mu, zanim spotkał Jezusa. Teraz walczy z lękiem o przyszłość, strachem przed samotnością i niską samooceną. Toczy bój z myślami. Przygniata go rutyna i codzienność. Ratunkiem jest modlitwa, a ucieczką rozmowy z ludźmi. Spotkania w gronie szczęśliwych małżeństw uświadamiają mu, że może stracił to wszystko bezpowrotnie. Przychodzi załamanie. Ale i wdzięczność Bogu za krzyż Jezusa.
Te trzy sytuacje ludzi w tak odmiennym położeniu łączy jedna cecha – samotność. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Bożym zamysłem dla człowieka nie jest więc jego samotność. Napisano: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam (Ks. Rodz. 2:18). Możemy mieć pewność, że bez względu na sytuację życiową, w jakiej się obecnie znajdujemy – mimo naszego wieku, potknięć, ułomności, lęków czy kalectwa – Bóg ma wyjście z naszej samotności, wspaniały plan. Bo co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga (Ew. Łuk. 18:27). Jezus zachęca: tylko wierz (Ew. Mar. 5:36).

Mamy jednak wrażenie, jakby te słowa nie dotyczyły nas. Jakby istniała jakaś przeszkoda, której nie możemy usunąć, by sięgnąć po obietnicę. Przecież codziennie przedstawiamy Bogu nasze prośby w modlitwie. Codziennie wyczekujemy zmian. Tlą się w nas resztki nadziei. Przychodzi zniechęcenie. Boimy się. Wizja o szczęśliwym domu pełnym dzieci oddala się z każdym dniem. Rozumiemy już, że musi nastąpić coś innego niż zwykła kolej rzeczy – musi nastąpić cud.

Biblijny werset: Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy (Obj. Jana 3:7) może poniekąd obrazować naszą sytuację. Te słowa pogłębiają naszą bezsilność, bo okazuje się, że barierą są zamknięte drzwi do obietnicy. Przez kogo zamknięte? Siłujemy się z Bogiem w modlitwie, próbujemy przeforsować swoje własne zdanie. Ale to doświadczenie ma konkretny cel. Jezus mówi: Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz (Ew. Jana 13:7). Poddajmy się więc Bogu.

Błędy i zagrożenia

Chrześcijański świat oferuje nam wiele okazji do spotkań. Niestety, wraz z możliwościami pojawia się wiele zagrożeń, a ogromna liczba popełnianych przez nas błędów może zatrzymać nas w drodze. Nasze desperackie poszukiwania miłości absorbują całą naszą uwagę i siły. Wyjazdy na konferencje lub odwiedziny w innych wspólnotach mają jeden cel – szukanie współmałżonka. Strony internetowe dla samotnych, które z założenia miały być narzędziem przynoszącym błogosławieństwo ich użytkownikom, stają się dla wielu powodem zagrożenia czy uzależnienia. Często dokonujemy wyboru drogą eliminacji, kierując się głównie wyglądem. Poznajemy powierzchownie albo angażujemy się emocjonalnie w wirtualną znajomość. Z łatwością przychodzi nam zignorowanie rozmówcy bez zbędnych tłumaczeń, bez konkretnych powodów.

Może jeszcze nie porzuciliśmy rzeczy, które nie pozwalają nam kroczyć do przodu i prowadzić zwycięskiego życia? Oglądamy się za siebie. Kuszą nas nadal nasze dawne grzechy i przyzwyczajenia. Może nasze życie nie zostało tak do końca przemienione? Cechuje nas duchowa i emocjonalna niedojrzałość. Może właśnie zboczyliśmy z Bożej drogi i idziemy własną? Próbujemy sami zaradzić problemowi, bo nasze długoletnie modlitwy nie przyniosły rozwiązań, a nasza cierpliwość już dawno się skończyła. W rezultacie odwracamy się od Boga, idziemy na kompromisy, szukamy osoby niewierzącej, która nie podziela naszego systemu wartości. W końcu wpadamy w sidła pożądliwości. Nasz umysł niszczy wiele destrukcyjnych myśli. Może jesteśmy zapatrzeni we własną niedolę. Próbujemy dokonać wyboru bez Bożej rady. Albo upieramy się przy konkretnej osobie i prosimy o nią w modlitwie, zamiast prosić o męża lub żonę z Bożego serca. Czasem ograniczamy Boga w naszych pragnieniach. A może po prostu na tronie naszego życia już dawno Boga nie ma.

Nieposłuszeństwo, bunt, odstępstwo, niewiara, brak poszukiwań Bożych wskazówek, Jego rozwiązań, dróg prędzej czy później sprowadza na manowce. Cierpliwe trwanie przy Bogu i pełnienie Jego woli jest dla nas lepsze niż nasze własne drogi. Przemiana naszego postępowania i umysłu pomoże nam w urzeczywistnieniu się Bożych obietnic, bo dotyczą one tych, którzy są Mu wierni, żyją według Jego zasad. Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady (Psalm 139:23–24).

Warto wierzyć. Warto czekać, uchwycić się obietnicy. Ale czy Słowo Boże jest żywe w naszym życiu? Doświadczamy go? Ufamy mu? A może stało się dla nas martwe, jest już tylko sloganem?

Ważne jest także budowanie relacji, troska o innych ludzi, otwarcie się na ich potrzeby

Doskonały czas

W końcu opadły kajdany, które więziły nas, trzymały w niewierze i w notorycznie popełnianych błędach w relacji z Bogiem Ojcem. Mimo to drzwi do otrzymania odpowiedzi są stale zamknięte. Panie, przecież porzuciliśmy wszystko, co nas ograniczało. Dlaczego milczysz w naszej sprawie?

Musi nastąpić doskonały Boży czas, kiedy wypełni się obietnica. Niestety, nie wiemy, jak długo przyjdzie nam zmagać się z samotnością, ale bądźmy tymi, którzy wbrew nadziei, żywiąc nadzieję, [uwierzyli] (List do Rzym. 4:18). I miejmy pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić (List do Rzym. 4:21). Wytrwajmy, ufając, że Bóg nie działa przeciwko nam, ale dla nas. Odrzućmy kłamstwa szatana i kłamstwa umysłu. Przyjmijmy Bożą prawdę o nas. Podnieśmy omdlałe kolana.

Rozkoszuj się Bogiem

Nie ma gotowej recepty na to, w jaki sposób przetrwać to długotrwałe, męczące i przykre doświadczenie. Tak naprawdę żadne zabiegi z naszej strony nie uciszą naszych pragnień, chyba że chwilowo je stłumią. Ciągle powracające myśli wiążą nas, nie pozwalają skupić się na istotnych sprawach: na radości ze zbawienia, na działaniu w Bożym Królestwie czy na dostrzeganiu Bożych błogosławieństw w naszym życiu. Kluczem do zachowania równowagi jest przede wszystkim modlitwa. Wyciszenie naszego zmęczonego umysłu w Bogu i złożenie naszej bezradności, smutków i lęków w Jego święte ręce uwolni nas od ciągłego poszukiwania ulotnego szczęścia. Rozkoszuj się Panem, a da ci, czego życzy sobie serce twoje! (Psalm 37:4). Uwielbienie Boga, oddanie Mu należytej czci jest sposobem na zwątpienie. Wraz z nim przychodzi Boża moc, a ciemność zostaje unicestwiona. Ważne jest także budowanie relacji, troska o innych ludzi, otwarcie się na ich potrzeby.

Pan bada serca

Te zamknięte drzwi do obietnicy wyglądają na twierdzę nie do zdobycia. Jakby były specjalnie zaryglowane, by ograbić nas z błogosławieństwa. Ale to tylko pozory. Przecież niejednokrotnie Bóg ustrzegł nas od dokonania niewłaściwych wyborów. Człowiek patrzy na to, co zewnętrzne, ale to Pan bada serca.

Czy wierzysz w to?

Bóg jest tym, który gdy w końcu otworzy, to nikt tego nie zamknie. I obiecuje, że odda wszystko, co zjadła nam szarańcza, czyli zwróci czas naszej samotności i łez. Wy płakać i narzekać będziecie, a świat się będzie weselił; wy smutni będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni (Ew. Jana 16:20). Bóg zachęca, żebyśmy oczekiwali na wypełnienie się Jego słów, bo spełnią się niezawodnie.

Mamy tendencję do zamartwiania się o to, w jaki sposób spełni się nasza obietnica. Z Bogiem możemy mieć ten komfort, że to On się o wszystko zatroszczy. Z wyczekiwaniem, zaciekawieniem i wdzięcznością obserwujmy, w jaki sposób rozwiąże nasz problem. I będziemy zadziwieni. W końcu drzwi zostaną otwarte, ale – Panie, ja nie wiem, ale Ty wiesz, jak się to stanie. Czy wierzysz w to?