Zmienia się wszystko – nasze wnętrze, a nawet nasz wygląd zewnętrzny. Piękniejemy, a osoby będące wokół nas zaczynają wyczuwać tę różnicę, pragną z nami przebywać. Stajemy się ludźmi, których coś konkretnego wyróżnia. Zaczynamy świecić światłem Jezusa Chrystusa. Może ktoś zadał ci podobne pytania: „Proszę, powiedz mi, dlaczego zawsze widzę cię zadowolonego, uśmiechniętego? Dlaczego nigdy nie narzekasz?”. To powinno nas zachęcać, ponieważ mamy być inni. To, co ma nas wyróżniać, to przemieniony charakter i styl życia, który prowadzimy.
Życie w Bożych standardach
Pan Jezus mówi: Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana (Ew. Mat. 5:13). Jeżeli my, chrześcijanie, stajemy się przeciętni, nigdy nie odegramy roli, którą zamierzył dla nas Bóg. To ty i ja mamy informować świat, jakie są Boże standardy w każdej dziedzinie życia. Uczciwość, prawdomówność, pracowitość, sumienność, życzliwość to wartości, które możemy pokazywać poprzez własne postępowanie. My, którzy poznaliśmy Jezusa osobiście, powinniśmy być światłem dla ludzi, którzy zmagają się z problemami i potrzebują pomocy, aby i oni mogli Go poznać.
Przy naszym udziale Jezus pragnie uzdrawiać chorych, przynosić radość i nadzieję
Dostępne dla świata
Kiedy spędzamy czas z Bogiem i pozwalamy Mu, aby nas zmieniał i oczyszczał, nasze życie zaczyna przynosić owoce. Biblia wymienia je jako: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość (List do Gal. 5:22–23). Jednak nie chodzi tylko o to, abyśmy byli coraz bardziej doskonali. Bożym i naszym celem jest mieć dobry wpływ na innych ludzi. Po co komu potrzebny byłby piękny kwiat, którego nikt nie zobaczy? Nawet jeśli byłby wspaniały, jego istnienie byłoby zbędne. Bóg pragnie, by Jego piękno w nas było widoczne, ale po to, by inni mogli je zobaczyć i zapragnąć tego samego.
Twoje ręce, twój uśmiech
Jezus ma do dyspozycji nasze ręce, nogi, usta i oczy. On chce dotykać naszymi rękoma, patrzeć naszymi oczyma, kochać naszym sercem i naszym uśmiechem. On chce przynieść zmianę do życia ludzi, o których poprzez nas pragnie się zatroszczyć. Kiedy Jezus chodził po ziemi, przyszedł do grzesznych ludzi. Nie pominął przy tym marginesu społecznego. Przyszedł do wszystkich, którzy się źle mieli (zob. Ew. Mar. 2:17). Dzisiaj jest podobnie – przy naszym udziale Jezus pragnie uzdrawiać chorych, przynosić radość osobom smutnym i nadzieję przygnębionym. Jezus chce uwalniać ludzi zniewolonych nałogami lub fałszywymi doktrynami. Jednak te wszystkie działania podejmowane we współpracy z Nim muszą z naszej strony wypływać z miłości.
Zrób mały krok. Tym krokiem może być zaproszenie kogoś na kawę i wysłuchanie, czym ten człowiek żyje
Miłość zmienia wszystko
Kiedy wzrastamy duchowo i poznajemy miłość Boga Ojca, zaczynamy coraz bardziej kochać i akceptować samych siebie i innych ludzi. Miłość w naszym życiu jest najważniejsza i to ona powinna być motorem naszego działania. Apostoł Jan pisze: Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga (1 Jana 4:7). Boża miłość powoduje, że rezygnujemy ze swojego egoizmu, wygody, bezpieczeństwa, a zaczynamy dostrzegać potrzeby innych i chcemy na nie odpowiedzieć. Może czasami jest to nieporadne, bo nie wiemy, jak zacząć rozmowę z naszym sąsiadem, który choruje na nieuleczalną chorobę, a my chcielibyśmy się o niego pomodlić. Może czujemy się niepewnie, rozmawiając z koleżanką z pracy, która przeżyła rozwód i nie wie, jak dalej żyć. W takich sytuacjach nie wiemy, co powiedzieć, jak daną osobę pocieszyć. Jedno jest pewne – Jezus cieszy się, że podejmujemy małe kroki i uczymy się kochać ludzi w praktyce. Jego serce jest z tymi, którzy są skruszeni i złamani na duchu (zob. Psalm 51:19). Jego oczy wyszukują tych, którzy pragną Go poznać. Kiedy my podejmujemy kroki wiary, Bóg zaczyna nas wyposażać, abyśmy mogli przynieść ludziom nadzieję. Jezus pokonał na krzyżu każdą chorobę, każde przekleństwo, odrzucenie, śmierć i grzech. Teraz my w Jego Imieniu możemy zwyciężyć z tym, co w naturalny sposób wydaje się niemożliwe do pokonania. Jezus chce dać ludziom uzdrowienie, uwolnienie, błogosławieństwo i nowe życie, które przynosi satysfakcję i spełnienie.
Boży cud uzdrowienia
Pamiętam, kiedy razem z mężem modliliśmy się o uzdrowienie dla naszej znajomej, która zmagała się z nowotworem. Ogłaszaliśmy nad nią Boże uzdrowienie i życie. Kiedy następnego dnia znajoma udała się do szpitala na operację, okazało się, że guz zniknął! Bóg uczynił dla niej cud! Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie, mówiąc o tym z ogromną radością. Trudno opisać, co wtedy czułam. Ogromną ekscytację połączoną z wielką wdzięcznością dla Boga. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się tak szczęśliwa. Chciałam tańczyć, śmiać się i płakać. To było wielkie Boże zwycięstwo, które podniosło moją wiarę i zachęciło mnie do modlitwy.
Ta historia jest dla mnie niezwykle ważna, wywarła ogromny wpływ na moje życie. Bóg użył nas z mężem, aby dotknąć młodej kobiety i ją uzdrowić. To jest niezwykłe, że każdego z nas Bóg pragnie używać tam, gdzie jesteśmy. Czy uwierzysz Jezusowi, że poprzez ciebie On chce zmienić życie drugiego człowieka, aby następnie ta osoba mogła być błogosławieństwem dla innych? Nie bój się, zrób mały krok. Tym krokiem może być zaproszenie kogoś na kawę i wysłuchanie, czym ten człowiek żyje i jakie ma problemy. Pamiętaj, że niesiesz w sobie światło Chrystusa. Rozejrzyj się wokół i zobacz, kto czeka na czyjąś wyciągniętą dłoń. Jeżeli nie ty, to kto? Bóg pyta: kogo mam posłać? (zob. Ks. Izaj. 6:8). Jaka jest twoja odpowiedź?