Jak zdobyć nową przestrzeń?
Kiedy nasyciliśmy się już zamówionym barszczykiem, przyniesiono nam drugie danie. Wziąłem sztućce do rąk – i już chciałem zacząć jeść, kiedy usłyszałem szmer za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem owego kelnera, który był gotowy ze swoją pieprzniczką. Odsunąłem się więc lekko. Kelner przyprawił jedzenie i zniknął. Pomyślałem: „Ten kelner jest zdobywcą nowej przestrzeni”. Nigdy wcześniej nie spotkałem kelnera, który z taką gracją przyprawiałby danie. Powiedziałem wtedy do swojej żony: „Jaki wspaniały przykład tego, że człowiek miał pomysł i zrobił coś wyjątkowego – w ten sposób zapamiętamy go na zawsze”.
Widzieć w sobie zdobywcę
Aby ktoś został zdobywcą nowej przestrzeni, potrzebne są dwa czynniki: nowa przestrzeń oraz zdobywca. Jednak nie każda osoba czuje się kandydatem na zdobywcę. Prawdę mówiąc, niewielu z nas czuje się zdobywcami. Okazuje się, że często stajemy się nimi wbrew sobie. Inni mogą ocenić nas jako zdobywców, a my uważamy, że nimi nie jesteśmy. Jako konkretny przykład opiszę, co mnie osobiście, dzięki Bogu, udało się zdobyć. Ufam, że każdy człowiek może to odnieść do własnego życia.
Jestem lekarzem i kierownikiem medycznym kliniki, która zajmuje się operacjami wad wzroku. Mamy tych klinik pięć w naszym kraju. Jedną z rzeczy, które, jak wierzę, udało mi się skutecznie wprowadzić w życie, jest sposób, w jaki nasi lekarze podchodzą do pacjentów. Jeśli mamy być zdobywcami, musimy się zastanowić: Co w moim i twoim zawodzie, w mojej i twojej rodzinie, wśród naszych znajomych jest warunkiem do zdobycia nowej przestrzeni?
Znaleźć punkt widokowy
Kiedy patrzę na fotografię mężczyzny, który wspina się po skale, myślę sobie, że zapewne wchodzi on na jakiś szczyt. I zastanawia mnie: Ile przestrzeni jest na szczycie? Tak naprawdę nieograniczona przestrzeń rozciąga się przecież dopiero pod szczytem. Kiedy wejdziesz na szczyt, nie spotkasz tam wielu ludzi. Natomiast wejście na szczyt daje ci możliwość widzenia. To proroczy obraz tego, jak się w życiu zmagamy. I zmagamy się nie po to, aby zdobyć nowe przestrzenie, ale aby znaleźć ten punkt widokowy. Każdy z nas zmaga się w swoim życiu, aby dobrze słyszeć Boga i wiedzieć, co On zamierza uczynić.
Woda spływa w dolinę
Kiedy już jesteś na szczycie, kiedy dojdziesz do tego miejsca i zaczynasz dostrzegać potrzeby, widzisz tam, na dole, przestrzeń, która rozciąga się przed tobą. To dobry moment, aby razem z Bogiem zejść w tę dolinę. Do niej właśnie ze szczytu spływa Jego woda. To czas, aby współpracować z Duchem Świętym i zdobyć nową przestrzeń. Wszystko, co czynimy w dolinie, kiedy już zejdziemy ze szczytu, polega na tym, aby być emanacją Bożego serca. Żadna przestrzeń do zdobycia w naszym życiu nie rodzi się ze zmagania, aby ją zdobyć. To nic w porównaniu z trudem, jaki podejmujemy, aby się dowiedzieć, co Bóg zamierza teraz uczynić. Wiele jest rzeczy do zrobienia. Ale pytanie brzmi: Co jest tą właściwą rzeczą dla mnie w danym czasie?
Emanacja Bożego serca
Przykładowo, kiedy tworzymy w danej firmie standardy podejścia do klienta, pacjenta, zastanówmy się, na ile to wszystko ma być marketingiem, a na ile emanacją Bożego serca. Ponieważ jeśli masz możliwość, aby pokazywać ludziom serce Boga poprzez swoją pracę, możesz z tego uczynić standard.
Kiedy w naszym codziennym życiu jesteśmy emanacją Bożego serca, Bóg wkracza w sposób ponadnaturalny
W świecie medycyny można zauważyć pewną prawidłowość – mianowicie ci, którzy już się czegoś nauczyli, starannie bronią się przed tym, aby ktoś inny również się tego nauczył. Sam tego doświadczyłem. Były takie momenty na początku mojej drogi zawodowej, w których chciałem pojechać na kurs medyczny, aby się czegoś nowego nauczyć. Niestety mój były szef się na to nie zgadzał. Dzisiaj kieruję zespołem chirurgów, którzy w całej Polsce wykonują zabiegi związane z wadami wzroku. I dziś odczuwam niezwykłą radość, kiedy mogę wyszkolić nowego chirurga. Widzę w danej osobie potencjał rozwoju. Obserwowanie wzrostu drugiego człowieka przynosi mi radość. Kiedy ludzie znajdą kogoś, kto w nich wierzy, reagują w niesamowity sposób. I czy jest to twój współpracownik, twoja żona, dzieci, przyjaciel – wszyscy mamy potrzebę, aby inna osoba w nas wierzyła. Dlatego właśnie tak niezmiernie ważne jest, żebyśmy byli obrazem dobroci Bożego serca.
W tym, co ponadnaturalne
Kiedy w naszym codziennym życiu jesteśmy emanacją Bożego serca, Bóg wkracza w sposób ponadnaturalny w to, co się dzieje. Od jakiegoś czasu wyjeżdżam z rodziną misyjnie do Afryki, aby operować osoby z wadami wzroku. Na jedną z naszych misji zamierzaliśmy zabrać ze sobą duży sprzęt. Pomyśleliśmy: „Dlaczego ludzie w Afryce mają mieć wykonywane operacje tylko najbardziej podstawowymi metodami, którymi operuje się od kilkudziesięciu lat? Przecież możemy podchodzić do drugiego człowieka z taką wspaniałością, z jaką Bóg podchodzi do nas. Dlaczego ten wspaniały sprzęt nie mógłby posłużyć chorym w Afryce?”. W związku z tym zorganizowaliśmy wszystko tak, aby móc zabrać ze sobą najnowszy sprzęt, jaki wtedy istniał. Problem stanowił tylko spory nadbagaż. Nie bylibyśmy w stanie za niego zapłacić. Zwracaliśmy się do linii lotniczych, mając nadzieję, że kiedy dowiedzą się o naszej misji, nie będą żądać opłaty za nadbagaż. Odmówili. Staliśmy więc na lotnisku i z wiarą postawiliśmy sprzęt na taśmie. Pani, która przyjmowała bagaż, oznajmiła, że jest za duży. Odparliśmy: „Wiemy, ale my jedziemy na misję”. Wtedy stało się coś niesamowitego. Kobieta wykonała telefon i nagle pojawiła się jakaś osoba, która stwierdziła: „W porządku”. Bagaż przeszedł.
Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Nairobi, nie organizowaliśmy w żaden sposób naszego przyjęcia tam, na miejscu. W takich sytuacjach wypełnia się kartę imigracyjną, co zabiera sporo czasu. Wszyscy stali w kolejce. I nagle pojawiły się dwie osoby, które podeszły do nas z tymi kartami i pomogły nam je wypełnić. A kiedy przeszliśmy przez odprawę celną, zauważyliśmy, że nasz bagaż już tam jest, a dwóch nieznajomych mężczyzn pilnuje tego drogiego sprzętu. Nie wiemy, kto to był. Ale mamy z żoną pewne podejrzenia, że mogła to być jedna z tych wizytacji anielskich, które nie zawsze od razu rozpoznajemy. Bóg to wszystko uczynił i zabezpieczył.
Zajrzyj do serca
Jeśli w jakiejś sytuacji nie masz pojęcia, co jest twoją nową przestrzenią, jak ją zdobyć, czy to coś związanego z twoim zawodem, rodziną, znajomymi – zajrzyj do swojego serca. Tam zrodzi się wizja i odpowiedź na te wszystkie pytania. Rozkoszuj się Panem. Nie myśl: „Jak ja to zdobędę? Nie jestem w stanie”. Pomyśl, że z Bogiem możesz to uczynić. A On da ci, czego życzy sobie serce twoje (Psalm 37:4).
Często mówimy do Boga: „Boże, cokolwiek Ty chcesz dla mojego życia, ja też tego chcę”. Bóg odpowiada: „Tak, ja wiem, czego chcę. Ale chcę się też dowiedzieć, czego ty chcesz, jakie są twoje pragnienia”. Dzielmy się z Bogiem naszymi marzeniami, bo On pragnie je słyszeć i pragnie je spełniać.
Są takie przestrzenie, które dla nas zdobywa Bóg. Mówi wtedy: „Nawet jeśli nie czujesz się adekwatny, ja cię takim uczyniłem”
Pisklę czy współpracownik?
Osobiście borykałem się przez długi czas z wrażeniem, że wszyscy dookoła mnie osiągają bardzo wiele wtedy, gdy się pomodlą – a ja muszę nad tym pracować. I kiedy tak Bogu narzekałem, dlaczego tak jest, że muszę tak wiele rzeczy sam zdobywać, Bóg powiedział mi coś, co ustawiło mnie na resztę mojego życia: „Bo ja cię przygotowuję na współpracownika. A współpracownik musi wiedzieć, jak się współpracuje”. Można być do końca życia pisklęciem, które ma otwarty dzióbek i czeka, aż coś do niego wpadnie. Ale można też być współpracownikiem. Bóg wie, czego możemy w Jego Imieniu dokonać.
Zainwestuj w siebie, abyś był przygotowany. Pamiętaj też, że są ludzie, przy których wzrastasz, i tacy, przy których karłowaciejesz. Wybieraj mądrze. Możemy się modlić o ludzi, którzy mają zgorzkniałe serca, ale to nie przy nich wzrastamy. Dlatego sprzymierzaj się z ludźmi, przy których wzrastasz. Może też nadejść moment, w którym powiesz: „Chociaż nie mam takich ludzi wokół siebie lub są oni nieliczni, sam chcę stać się takim człowiekiem”.
Zapewnić przyszłość
W tym kontekście jest bardzo ważne, abyśmy błogosławili ludzi wokół nas. Szczególnie odnosi się to do nas, mężczyzn. W Liście do Hebrajczyków zapisano niezwykłe słowa: Izaak udzielił jakubowi i Ezawowi błogosławieństwa, zapewniającego przyszłość (List do Hebr. 11:20). Czy zdawałeś sobie sprawę, że poprzez właściwe słowa na temat swoich dzieci możesz zapewnić im przyszłość? Nie zasugerować im przyszłość. Nie pomóc im w rozwoju, ale coś więcej. Zapewnić im przyszłość. Może się to wydawać dziwne. Ale jeśli coś jest zbyt dziwne, żeby było prawdziwe, to brzmi jak zamysł Boga.
Wiem, że wielu z nas, mężczyzn, wzdryga się przed tym, aby nazywano nas ojcami. Bóg chce dotknąć naszych serc bez względu na to, jak młodzi czy starzy jesteśmy. Dla wielu ludzi w wielu dziedzinach jesteśmy ojcami. Nawet kiedy mówimy, że nie czujemy się w ten sposób.
Przestrzeń zdobyta przez Boga
Gdy byłem w Afryce, miałem czarnoskórego pielęgniarza. Widział, w jaki sposób podchodzę do pacjentów. Czasami udawałem się na inne oddziały i wtedy zabierałem sprzęt przenośny w walizce. Pewnego dnia, kiedy szedłem razem z pielęgniarzem, on wziął tę walizkę do jednej ręki, a drugą ręką chwycił moją dłoń. Tutaj ważny jest kontekst kulturowy. W Afryce nie jest rzeczą stosowną, aby wziąć swoją żonę za rękę w miejscu publicznym, ale kiedy mężczyzna chwyta drugiego za rękę, jest to oznaka głębokiego szacunku, prawdziwej serdeczności, prawdziwej męskiej przyjaźni o najwyższym standardzie moralnym. Razem z pielęgniarzem jeździliśmy na różne odziały i modliliśmy się o chorych – on widział, w jaki sposób Bóg działa. I wtedy właśnie chwycił mnie za rękę i powiedział do mnie: „Ty jesteś jak ojciec”. Bóg mnie nie przygotował na te słowa. To była nowa przestrzeń, którą Bóg zdobył za mnie.
Są takie przestrzenie, które dla nas zdobywa Bóg. Wskakuje sam środek ścieżki naszego życia i mówi: „Oto ja. Zdobyłem dla ciebie nową przestrzeń. Nawet jeśli nie czujesz się adekwatny, ja cię takim uczyniłem”. Jeśli wiesz, że te słowa skierowane są do ciebie, jesteś dla wielu ojcem. I możesz przyjąć to Boże obdarowanie z przekonaniem, że chcesz żyć zgodnie z tym standardem.