Strona główna Artykuły Numery 2014/4 (zima) Jak nie wychować egoisty?
jak-nie-wychowac-egoisty

Jak nie wychować egoisty?

Robił różne dziwne rzeczy, by zwrócić na siebie uwagę. Rozumiałam to – był najmłodszy w klasie, chciał „zaistnieć”. Ale gdy zaczął żądać wszystkiego dla siebie: mojej nieustannej uwagi czy głównych ról w przedstawieniach, a szczególnie gdy walcząc o ulubione klocki, bił inne dzieci i chciał im narzucić, co mają w danym momencie robić, powiedziałam stanowczo: „Nie jesteś pępkiem świata”. „Jestem!” – odpowiedział pewnie.

Najbardziej mnie zdumiało, że ten uczeń naprawdę w to wierzył. Wielokrotnie musiałam mu tłumaczyć, że w klasie mam kilkanaście „pępków świata”, równie dla mnie ważnych jak on. Rok później było o wiele lepiej, ale gdy kiedyś znów zachowywał się wyjątkowo egoistycznie, zażartowałam, że chyba chciałby być królem, aby inne dzieci mu służyły. „No, trochę o tym marzę” – odpowiedział szczerze.

MOJE DZIECKO w centrum świata

„Wszyscy jesteśmy robakami, tyle że mnie wydaje się, że jestem robaczkiem świętojańskim” – powiedział Winston Churchill. Nie tylko dzieci pragną być w centrum świata. Kolejny przykład, z jakim się zetknęłam, to rodzice trzylatków, które niedawno poszły do przedszkola. Nauczycielki dwoją się i troją, by wpoić tym maluchom zasady i normy współżycia w grupie, cierpliwie dzień po dniu uczą je, że liczy się nie tylko moje, ale i twoje. Że trzeba ustępować, przepraszać. Jednak napotykają nieoczekiwany opór… rodziców. Mama jest oburzona tym, że jej dziecko powinno posiedzieć grzecznie po zjedzeniu przez kilka minut przy stoliku lub przeprosić kolegę, któremu zrobiło krzywdę. „Moje dziecko nie będzie…! Moje dziecko nie musi…! Jak można oczekiwać, że moje dziecko…!” – podnoszą głos zdenerwowani rodzice, uskarżając się na „okropne panie”.

MOJE DZIECKO musi być przebojowe

Ja, moje, dla mnie, o mnie. Niestety podobnie reagujących dzieci i rodziców jest coraz więcej. Przyczynia się do tego bez wątpienia kultura naszych czasów. Wychowanie dzieci nigdy nie było zadaniem łatwym. Współcześnie jest tym trudniejsze, że rodzice znajdują się pod ogromną presją dynamicznie zachodzących zmian kulturowych: dawna stabilizacja i porządek społeczny się nie liczą; nikt nie jest pewien, czy wykształcenie, które zdobędzie lub zapewni swojemu dziecku, zagwarantuje w przyszłości godne życie. Dawne wartości – skromność, ułożenie, grzeczność – straciły na znaczeniu, stały się wręcz niemodne. Wszyscy muszą walczyć z konkurencją o miejsce pracy, mieszkanie, zarobki, pozycję, często wprost o przetrwanie. Każdy rodzic chce wychować dziecko, które poradzi sobie w świecie, a zatem powinno być odważne, śmiałe, wręcz przebojowe. To niezwykle pożądane i ważne cechy, jednak czy muszą oznaczać, że jednocześnie potomek wyrośnie na egoistę? A może mówienie o tym, żeby nie wychować go na egocentryka, wydaje się wręcz sprzeczne z logiką naszych czasów?

Budujmy w dziecku właściwe poczucie własnej wartości, ale nie kształtujmy w nim postaw egoistycznych

MOJE DZIECKO musi odnieść sukces

Niedawno przeczytałam wywiad z profesorem Tomaszem Zaleśkiewiczem – psychologiem z SWPS we Wrocławiu, który przestrzega przed stałą chęcią awansowania, bycia lepszym i poprawiania wyników. „Takie uwarunkowania – mówi profesor – tworzą podłoże tego, by porządni ludzie robili się źli”. Nie neguje on samej rywalizacji, bo ludzie nadmiernie ulegli i ugodowi są wykorzystywani lub oszukiwani, a także tracą motywację do rozwoju. Ale ostrzega przed asertywną rywalizacją, która bardzo łatwo może się zamienić w gniew i zawiść, nasila zachowania antyspołeczne. „Jak wybrnąć z tej pułapki?” – pyta profesora dziennikarka, na co on odpowiada, że uważa to… za prawie niemożliwe: „Jeżeli ktoś nie jest w stanie dokonać rewolucji w swoim życiu i systemie wartości, to musi w tym tkwić. Wydaje mi się, że tylko rewolucja może zmienić system […], mam na myśli radykalną zmianę sposobu myślenia o rzeczywistości. Tym bardziej że szykujemy sobie następne pokolenia, które będą jeszcze bardziej nastawione na […] sukces. Coraz wcześniej wysyłamy dzieci do szkół, zapisujemy na niezliczone kursy. Zamiast z nimi usiąść i pogadać […], wozimy je samochodem z jednych zajęć na drugie. Współczesne dzieci rodzą się już chyba z genem sukcesu”*.

Bardzo poruszyły mnie te słowa. Większość rodziców pragnie wychować swoje dzieci tak, aby w przyszłości odniosły one sukces. Stwarzają im jak najlepsze warunki życia i rozwoju intelektualnego. Ale czy nie powinniśmy również uczyć dzieci, że nie wszystkie drogi i sposoby wiodące do celu są właściwe? Chciejmy zadbać o ich rozwój emocjonalny w takim samym stopniu jak o stymulowanie umysłu. Być może jest to nawet trudniejsze, bo wymaga od rodziców więcej wysiłku. Nie da się bowiem zapisać dziecka na zajęcia z inteligencji emocjonalnej podobnie jak na lekcje angielskiego. Tę inteligencję kształtuje się codziennie, praktycznie od urodzenia dziecka. I jest to głównie zadanie rodziców. To ich przykład i przekazywane przez nich wartości decydują w wielkiej mierze o tym, czy dziecko wyrośnie na człowieka empatycznego i wrażliwego czy też na egoistycznego, samolubnego. Owszem, ogromnie ważna jest w tym również rola szkoły, jednak nauczyciel mający pod opieką kilkunastu, a zazwyczaj kilkudziesięciu uczniów nie jest w stanie podczas kilku godzin zajęć dydaktycznych kształtować osobowości każdego z dzieci w takim stopniu, w jakim mogą to robić rodzice. Tym bardziej gdy każde z dzieci próbuje w grupie być tym „naj”: najlepszym, najmądrzejszym. A jeśli się nie uda, chce „zaistnieć” w inny sposób: zachowując się niegrzecznie i arogancko, a nawet agresywnie.

Egoizm, jak dowodzą psychologowie, jest naturalną reakcją emocjonalną człowieka. A jednak Biblia uczy nas zupełnie innego zachowania: Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze (List do Filip. 2:4). Słowo Boże nie uczy, że nie możemy dbać o swoje dobro, ale że powinniśmy dbać nie tylko o swoją własność czy korzyści. I takiej postawy powinniśmy również uczyć nasze dzieci. Pokazujmy im, że są dla nas ogromnie ważne, ale nie są „pępkami świata”.

MOJE DZIECKO musi mieć spełnione zachcianki

Dziecięca natura jest egoistyczna, nastawiona na zaspokojenie potrzeb. I to najlepiej zaspokojenie natychmiastowe. Oczywiście każdy człowiek ma inny temperament, który w dużym stopniu decyduje o sposobie reagowania – bardziej lub mniej dynamicznym i emocjonalnym. Niektóre dzieci są tak nieśmiałe, że nigdy nie poproszą o nic dla siebie, zbyt zawstydzone, by się w ogóle odezwać. Inne natomiast walczą dla siebie o wszystko. I trzeba mądrości w wychowywaniu, by te pierwsze zachęcać i motywować do dbania o własne dobro, a drugie prowadzić tak, by nie wyrosły na egoistów.

Przykład rodziców i przekazywane przez nich wartości decydują o tym, czy dziecko wyrośnie na empatycznego człowieka

Małe dziecko, mniej więcej do drugiego roku życia, ma problemy, by zrozumieć pojęcie dzielenia się. Trzeba je tego nauczyć. Jest to zadanie łatwiejsze, niemal naturalne w rodzinach z co najmniej dwojgiem dzieci. Dzieci, które mają rodzeństwo, muszą się dzielić prawie wszystkim: miejscem w pokoju, zabawkami, słodyczami, miłością i czasem rodziców. Co nie znaczy, że przychodzi im to łatwo. Jak jednak podają statystyki, współcześnie w Polsce 45% dzieci to jedynacy. W sumie jest ich w kraju ok. 3,5 mln. Te dzieci przez kilka pierwszych lat życia nie przechodzą naturalnego treningu w dzieleniu się, a ich rodzice zazwyczaj, co zrozumiałe, są tak skoncentrowani na dziecku, że gotowi są spełnić niemal każdą jego zachciankę. Dlatego szczególnie jedynacy potrzebują towarzystwa rówieśników – kuzynów, sąsiadów, kolegów w piaskownicy czy na placu zabaw – by uczyć się właściwych zachowań interpersonalnych. Właśnie poprzez zabawę z rówieśnikami dziecko najlepiej zdobywa umiejętność negocjacji i dzielenia się. W przeciwnym wypadku moment pójścia do przedszkola może być dla niego niezmiernie trudny. Maluch zostaje skonfrontowany z faktem, że nie jest jedyny, że nauczycielka musi swoją uwagę podzielić pomiędzy wiele dzieci, a zabawki są wspólną własnością. Może przeżywać wtedy ataki zazdrości i zaborczości, a rodzice nie mogą takiego postępowania bagatelizować, tłumaczyć złym zachowaniem innych dzieci, ich prowokacją. Powinni natomiast cierpliwie tłumaczyć dziecku zasady współżycia z innymi i współpracować w tej kwestii z nauczycielem.

MOJE DZIECKO nigdy nie jest winne

Gdy jako nauczycielka słyszę pełne oburzenia stwierdzenie rodziców: „Moje dziecko? Nie, ono na pewno nie jest winne!”, wiem, że sytuacja jest poważna i niełatwa. I to nie ze względu na dzieci, ale na rodziców. W jaki sposób ich dziecko miało się nauczyć empatii, negocjacji i dzielenia się, jeśli nie stworzono mu do tego sprzyjających warunków? W dodatku wiele z tych dzieci wychowuje się w rodzinach niepełnych, w których jedno z rodziców (albo oboje), chcąc skompensować dziecku trudną sytuację rodzinną, całą swoją uwagę i miłość przelewa na dziecko. Oczywiście każdy rodzic powinien budować w dziecku właściwe poczucie własnej wartości, ale nie może przy tym kształtować w nim postaw egoistycznych. By temu przeciwdziałać, rodzice powinni już od pierwszych miesięcy – a najpóźniej od drugiego roku życia – wpajać dziecku zasadę dzielenia się i dawania. Najlepiej robić to w sytuacjach naturalnych: podczas zabawy, jedzenia, ubierania się. Apostoł Paweł pisze: Niech nikt nie szuka własnej korzyści, lecz korzyści bliźniego (1 List do Kor. 10:24). Zdaję sobie sprawę, że taka postawa to wręcz ideał. Osiągnięcie go jest ogromnie trudne, ale powinniśmy do niego dążyć oraz kształtować taką postawę w sobie i innych przez całe życie. A im prędzej zaczniemy tę naukę, tym naturalniej i łatwiej osiągniemy cel.

 

Jeśli nie chcemy wychować dziecka na egoistę, powinniśmy pamiętać, aby:

  • Uczyć je poszanowania własności – zarówno własnej, jak i cudzej.
  • Wdrażać je w zwyczaj pożyczania innym różnych rzeczy. Jeśli rodzice mają więcej dzieci, każde z nich powinno mieć rzeczy osobiste (np. ubrania, szafki, ulubione maskotki), ale także takie, które są wspólne (np. zabawki, gry). Rodzice nie powinni również zabraniać dziecku, by pożyczało kolegom w klasie podręczniki, pomoce i materiały. Często rodzice robią to w trosce o własność dziecka, ale w ten sposób wychowują małego egoistę.
  • Nie podkreślać stale: „Jesteś dla mnie najważniejszy” – bo to naturalnie budzi w dziecku egocentryzm. Dla rodzica ważny powinien być również współmałżonek, rodzice czy rodzeństwo.
  • Nie wyręczać dziecka w czynnościach, które potrafi wykonać samo, nie być nadmiernie opiekuńczym.
  • Nie uczyć dziecka, że zawsze wygrywa – np. w grach planszowych czy sportowych. Dzieci, którym rodzice czy dziadkowie zawsze pozwalali wygrać, przeżywają w grupie rówieśniczej ogromny szok w momencie pierwszej porażki – złoszczą się, krzyczą, tupią, bo przecież dotychczas zawsze wygrywały, były najlepsze.
  • Nie pozwalać dziecku, by to ono zawsze decydowało – np. podczas zakupów czy wybierania programu telewizyjnego.
*Źródło: Gazeta Wyborcza, Wszyscy jesteśmy korpoświrami, 12.09.2014.