Henryk Wieja: Ben, często podkreślasz, że chcąc być jak Jezus, powinniśmy mieć bliską relację z Duchem Świętym.
Ben Fitzgerald: Tak. Duch Święty to trzecia Osoba Boga. Myślę, że czasem ludzie wierzący traktują Go z dystansem. A Jezus był w intymnej jedności z Duchem Świętym. I każdy wierzący może żyć w ten sam sposób! Gdyby Jezus powiedział do uczniów: „Będę musiał odejść i będę się komunikował z wami z Nieba” – wówczas nie potrzebowalibyśmy Ducha Świętego. Ale Jezus powiedział coś innego: „Ja odchodzę i to jest lepsze dla was, bo poślę wam mojego Ducha, który zamieszka w was”. Duch Boży przyszedł do nas z samego środka Bożej Obecności w Niebie. On zamieszkał w każdym, kto oddał swoje życie Jezusowi. Osobista więź z Duchem Świętym i kochanie Go są bardzo ważne. Na tym polega relacja z Bogiem. Jeśli masz relację z Duchem Świętym i rozmawiasz z Nim, odnosisz się jednocześnie do Boga Ojca i Jezusa. Dlatego kocham Ducha Świętego.
Jesteś zaangażowany w rozniecanie miłości do Jezusa w Europie. W jaki sposób ten ogień miłości został rozpalony w Twoim sercu?
Przyjeżdżam do Europy od blisko czterech lat. W lutym 2014 r. byłem z przyjacielem, Toddem White’em, w Norymbergii, w Niemczech. I wtedy obaj otrzymaliśmy wizję: widzieliśmy ludzi z różnych zakątków Europy, z jaśniejącymi twarzami, którzy wołali: „Panie, czy nie zechciałbyś wziąć Europy z powrotem?”. Staliśmy wtedy w miejscu, z którego kiedyś Hitler głosił płomienne mowy, przeprowadzał marsze i parady. Gdy wróciłem z tego wyjazdu, moje serce biło dla Europy. Miałem silne przekonanie, że Bóg na nowo będzie się tutaj poruszał w niesamowity sposób. Zaraz po tym zrodziło się Awakening Europe. Wierzę, że ta bogata historia przebudzenia w Europie zostanie odnowiona. Wierzę, że Bóg zainspiruje to pokolenie, by odważnie głosić ewangelię. Myślę, że stoimy o krok od jednego z największych Bożych poruszeń w Europie.
Często podkreślasz, że gdy Duch Święty używa ludzi, zwiastowanemu Słowu powinny towarzyszyć znaki i cuda. Kiedy sam zacząłeś doświadczać takich przejawów Bożej Obecności w swojej służbie, w życiu?
Mam niesamowitą mamę. Obserwowałem ją, kiedy byłem dzieckiem i nastolatkiem. Wszędzie rozmawiała z ludźmi o Jezusie. Wtedy nie chciałem mieć nic wspólnego z Bogiem. Ale gdy narodziłem się na nowo, przypomniałem sobie, w jaki sposób ona spędzała czas z Jezusem. Zacząłem czytać Biblię „gedeonitkę” przez cztery godziny dziennie. A więc jedyny przykład, jaki miałem, to Jezus chodzący z uczniami i modlący się o ludzi. W ciągu kilku miesięcy od nawrócenia wyszedłem na ulicę, by robić to samo. Wszedłem do sklepu z meblami. Tam spotkałem ekspedientkę, która miała bandaż na stopie. Zapytałem, co się stało. Odpowiedziała, że na stopie ma narośl i potrzebna jest operacja, w efekcie której straci całą stopę. Byłem świeżo nawróconym wierzącym. Nikt mi nie powiedział: „Nie powinieneś tego robić”. Zapytałem więc: „Czy mogę się o Ciebie pomodlić?”. Nie wiedziałem, jak to zrobić. Po prostu się pomodliłem. I wtedy Duch Święty przemówił do mnie słowami: „Ona zostanie uzdrowiona przed swoimi urodzinami”. Powiedziałem jej to: „Bóg właśnie powiedział mi, że zostaniesz uzdrowiona przed swoimi urodzinami”. Była zszokowana. Urodziny miała za miesiąc. Po miesiącu tam wróciłem, a ona zaczęła biec w moim kierunku. I biegła! A wcześniej tego nie umiała. Narośl całkowicie zniknęła! Bożą wolą jest, byśmy uzdrawiali chorych. Nie ma znaczenia, czy czujemy się doświadczeni czy nie. Stajesz się wykwalifikowany, gdy zamieszka w tobie Duch Święty – ponieważ On jest Tym, który ma dar uzdrawiania i dar słów poznania.
W ewangelii jako stylu życia przykładasz wielką wagę do okazywania współczującej miłości. To podstawa służby uzdrawiania. Czy mógłbyś podać więcej przykładów, jak Bóg używa Cię w tej służbie?
Myślę, że jeżeli Jezus okazywał tak wielkie współczucie ludziom chorym, to my też powinniśmy. Współczucie stało się dla mnie największym narzędziem – dzięki niemu mogę dotrzeć do ludzi, których życie zostało zniszczone przez narkotyki. Ich wychodzenie z nałogu, ich przemiana nie przychodzą od razu. Przyjęcie objawienia Bożej miłości zabiera im więcej czasu. Współczucie sprawia, że chcesz im towarzyszyć, bo widzisz już, kim mogą się stać w Bogu. Współczucie sprawia, że kochasz gościa, który leży na kanapie i co dwa tygodnie wraca do swojego uzależnienia od narkotyków. Ale ostatecznie zostaje uwolniony! Tak więc dla mnie motywacją są współczucie, cierpliwość i pełna miłości łagodność. Wierzę, że nie ma lepszego sposobu poruszania się z Bogiem niż przepełnienie współczuciem. Nie chodzi o to, by być tylko świadkiem kolejnego cudu. Poprzez ciebie Bóg może dotknąć danej osoby, by jej życie się zmieniło. Bóg może bez przeszkód przepływać przez ciebie, kiedy twoje serce jest prawe. Może On też bardziej wyrażać siebie samego. A nawet jeśli się modlisz i nie widzisz żadnego cudu, ale jesteś pełen współczucia i miłości, ludzie zostają dotknięci przez Boga.
Wspomniałeś także, że słowa wiedzy w praktyczny sposób pozwalają rozpocząć rozmowę i powiedzieć komuś o miłości Jezusa.
Dokładnie tak. Na początku przedstawiam się i zadaję pytanie: „Cześć, mam na imię Ben. To może zabrzmieć trochę dziwnie, ale czy masz może córkę, która nie rozmawiała z tobą od czterech tygodni?”. I często słowo wiedzy, które otrzymałem, okazuje się trafne. Wtedy ta osoba pyta: „Skąd o tym wiesz?”. To świetny moment na przekazanie ewangelii. Mówię: „Jezus wie o wszystkim i troszczy się o ciebie, o to, co ma miejsce w twoim życiu”. Słowa wiedzy oraz uzdrawianie otwierają ludzi na ewangelię jak nic innego. Bo skąd mógłbym o tym wiedzieć? Wówczas mogę powiedzieć komuś o Bożej miłości: „Bóg, który cię zna, chce mieć z tobą relację. I chce ci pomóc”. Dlatego kocham dar słów poznania. Używane w tym celu pomagają przyprowadzić ludzi do Jezusa.
Współczująca miłość sprawia, że chcesz drugiemu człowiekowi towarzyszyć, bo widzisz już, kim może się stać w Bogu
Setki tysięcy młodych ludzi w Europie słuchały Cię podczas konferencji „Awakening Europe”. I wielu z nich miało pragnienie, by wyjść na ulice i modlić się o innych w posłuszeństwie Duchowi Świętemu. Natomiast obawiają się, że mogą być nieprecyzyjni lub źle zinterpretują podpowiedzi Ducha Świętego. Od czego mogą zacząć?
Wielu ludzi prosi mnie: „Czy mógłbyś się pomodlić o odwagę dla mnie?”. Kocham się o to modlić, ale często powtarzam: „Nawet jeśli się o to pomodlę, to ty nadal będziesz musiał być tą osobą, która pójdzie”. Po prostu zacznij to robić. Nie zawsze będzie to wyglądało idealnie. Ale nie możesz sobie tego zbyt mocno wypominać. Jeśli zostaniesz odrzucony i to będzie bardzo boleć, uzbieraj 10 takich porządnych odrzuceń, które naprawdę bolą, i wtedy przestaniesz się martwić o to, co ludzie o tobie myślą. Ja zbierałem takie odrzucenia na początku, gdy sprawy nie szły mi zbyt łatwo, źle odczytałem słowa wiedzy lub ktoś nie został uzdrowiony. Modliłem się wtedy: „Boże, to mi nie wyszło. Proszę, daj mi więcej mądrości, daj mi więcej łaski, więcej namaszczenia”. Ale pozwoliłem, by te odrzucenia bolały mnie przez chwilę, aż przestałem się przejmować. Tu chodzi o Boga, który dotyka ludzi. A w większości przypadków ludzie nie są uprzedzeni względem ciebie – są negatywnie nastawieni do religijnego postrzegania Boga. Dlatego idź z miłością w sercu. Biblia mówi, że miłość nie zawodzi. Jeśli zostaniesz odrzucony, pomyśl sobie: „No cóż, to jedno z dobrych narzędzi, które pomogą mi przestać martwić się o to, co ludzie o mnie pomyślą”. Pokonaj strach przed ludźmi, ponieważ nie urodziłeś się po to, żeby żyć w strachu.
Co powinno wyróżniać nas, chrześcijan?
Najważniejszą cechą ludzi wierzących powinna być miłość. Świat pozna nas tylko po miłości do ludzi. Słowo Boże mówi także, że po miłości do siebie nawzajem. Miłość powinna być naszą motywacją numer jeden, gdy modlimy się o chorych lub gdy prosimy Boga, by odnowił Europę. Myślę często o ludziach, którzy giną i idą do piekła. I modlę się nie tylko dlatego, by nie musieli tam trafić. Modlę się, ponieważ miłość nie chce, by cierpieli. Miłość nie chce, by Europa pogrążyła się w ciemności. Miłość jest kluczem.
Wspomniałeś także o dwóch elementach, które zostały w Kościele zaniedbane lub nie są praktykowane regularnie.
Tak. To modlitwa i ewangelizacja. Historia pokazuje jasno, że gdy Kościół w tych dwóch kwestiach prze do przodu, następuje przebudzenie. Każde przebudzenie narodziło się z modlitwy i ewangelizacji. Jeżeli przestają one być na czele, widzimy, jak grzech ze świata zaczyna przenikać do Kościoła. To strategia przeciwnika, byśmy przystopowali z modlitwą i ewangelizacją, byśmy zapominali, że ludzie naprawdę giną. Ale żyjąc w perspektywie wieczności, będziemy się modlić: „Boże, przyprowadź ich do siebie. A my pójdziemy im powiedzieć o Tobie!”. Modlitwa i ewangelizacja są potrzebne. Możemy się modlić: „Boże, nie mam zbyt wielkiej pasji do modlitwy. Nie mam też pasji, by wyjść na ulicę. Jest coś zimnego w moim sercu w tych dziedzinach. Czy mógłbyś mi dać Twoje współczucie, czy mógłbyś płonąć we mnie?”. Ja w ten sposób się modlę. Proszę: „Boże, daj mi głębsze życie modlitewne. Daj mi większą pasję, by zdobywać ludzi dla Ciebie”.
W jaki sposób odważne dzielenie się ewangelią połączone jest z poczuciem wolności?
Jeżeli jesteś wolny od siebie samego, jesteś także wolny od opinii innych ludzi na twój temat. Wiesz, co Jezus myśli o tobie. Wiesz, że to On mieszka w tobie, nie twoje ego. Myśli innych ludzi cię nie definiują, ponieważ nie żyjesz po to, by coś otrzymać dzięki ich myślom. Przykładowo: jeżeli żyję cały czas tak, byś mnie lubił, będę chodził w strachu, że jeżeli zrobię coś nie tak, nie będziesz mnie lubił. Ale jeśli znam swoją tożsamość, jeśli znam Ojca w Niebie i wiem, że On jest miłością, bez obaw oddam Mu samego siebie. On opanuje moją naturę i będzie mi o wiele łatwiej dotrzeć do ludzi. Kiedy mamy Jezusa, możemy wyjść na zewnątrz ze świadomością, że mamy naszego Ojca ze sobą i On nas wspiera. Wzorce świata nie definiują tego, kim jesteśmy. A z pewnością kultura tego świata nie powinna definiować naszej kultury. Nasza kultura to styl Bożego Królestwa, pochodzący od Króla. To bardzo mi pomaga nie martwić się, co inni o mnie myślą.
Czy masz jakieś wskazówki dla tych, którzy chcą iść z Bogiem dalej? Kiedy już zostali napełnieni Duchem Świętym i pytają, co teraz?
Jezus powiedział: „Idź za mną”. Bożą wolą jest, abyśmy naśladowali Jezusa i stawali się tacy jak Jezus. Dlatego zacznij robić to, co robił Jezus. Módl się cały czas. Szukaj Boga cały czas. Czytaj Jego Słowo cały czas. I wychodź do ludzi. W procesie kochania Boga i wychodzenia do ludzi Bóg będzie pilnował tego, by przez ciebie była wykonywana Jego wola. On będzie tego dokonywał, gdy ty skoncentrujesz swój wzrok na Jezusie i podejmiesz decyzję: „Będę w bliskiej więzi, zakochany w Nim. I pójdę z Duchem Świętym, który mnie wypełnia i dotknie ludzi. Zacznę żyć w ten sposób”. Idź na zewnątrz, uzdrawiaj chorych, oczyszczaj trędowatych, wyrzucaj demony, wzbudzaj z martwych. Darmo to otrzymałeś od Ducha Świętego – darmo to rozdawaj.
Czy chciałbyś odwiedzić wszystkie kościoły i wysłać ludzi na ulice?
Bardzo bym tego chciał! Ludzie wierzący powinni wyjść na zewnątrz. Nie powinniśmy żyć w ukryciu, ewangelia powinna być widoczna. Największą motywacją jest to, kiedy Duch Święty dotyka serc. I o to się modlę, by Duch Święty dotknął czyjegoś serca, by zapłonęło i pokochało dusze ludzi tak, aby wyrwać je z ciemności.