Henryk Wieja: Czym jest Succat Hallel?
Martin Sarvis: Dom modlitwy Succat Hallel został założony 15 lat temu. Towarzyszyła nam wizja, aby jak najbliżej miejsca, w którym król Dawid sprowadził Arkę Przymierza, Bożą Obecność do Jerozolimy, powstali chwalcy i wstawiennicy służby Panu.
Czy mógłbyś wytłumaczyć, czym jest ta posługa Panu?
Martin Sarvis: Posługa Panu to uwielbienie, wstawiennictwo w modlitwie, słuchanie tego, co Bogu się podoba, i wykonywanie tego. To przebywanie w Jego Obecności. To nie służba ewangelizacji, nauczania czy troski o innych. To pozostawiamy społecznościom ludzi wierzących, które są w okolicy. My natomiast staramy się stworzyć miejsce nieprzerwanej służby uwielbienia Pana. Kiedy król Dawid sprowadził Arkę Przymierza z Bożą Obecnością do Jerozolimy, ustanowił szczególne miejsce niedaleko źródeł Gichonu, na górze Syjon. Postawił nad Arką Przymierza namiot i powołał ludzi do służby uwielbienia. Ich zadaniem było chwalić Boga dniem i nocą, 24 godziny na dobę, przez 31 lat. Kiedy organizowaliśmy Succat Hallel, naszą wizją było stworzenie czegoś podobnego. Chcieliśmy, aby w tym miejscu w Jerozolimie trwała nieprzerwana służba uwielbienia Pana.
Jeśli dobrze Cię zrozumiałem, Succat Hallel jest kontynuacją Namiotu Dawida, ale w wymiarze XXI w.?
Martin Sarvis: Tak. To taki namiot. Succa oznacza małe schronienie. W czymś takim przebywał naród Izraela, kiedy był na pustyni. Namiot był również rozpostarty nad tamtym miejscem Bożej Obecności. Succa to również przybytek. Dlatego Succat Hallel ma być miejscem, w którym chwali się Pana. A chwalenie jest formą służby Bogu.
Rozumiem, że jest to forma posługi Panu, która przyciąga i sprawia, że Jego chwała przychodzi i Jego Obecność się objawia.
Martin Sarvis: Takie jest nasze pragnienie. Silne pragnienie. Bóg mówi w Księdze Zachariasza, że On będzie murem ognistym wokoło Jerozolimy, ale także chwałą pośród nas (zob. Ks. Zach. 2:9). Pragniemy, aby Boża chwała powróciła do Jerozolimy, gdy usługujemy przed Bogiem. On zamieszkuje w chwale swojego ludu, Izraela. Tak więc Izrael uwielbia i chwali Boga właśnie tam. Uczestniczą w tym ludzie z wielu miejsc, wielu kongregacji.
To niesamowite. Koordynujecie tę służbę 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Jak to możliwe, że macie wystarczającą liczbę osób, które uczestniczą w tym niegasnącym uwielbieniu?
Norma Sarvis: Bóg zaopatruje. Mamy ludzi, którzy odwiedzają Jerozolimę na tydzień, na dwa. Mamy stażystów, którzy przyjeżdżają na trzy miesiące. Mamy ludzi, którzy przybywają spoza Izraela na całe lata. Wśród uwielbiających Pana jest też wielu Izraelczyków. Bóg posyła zespoły i pracowników. Czasami odwiedzająca grupa dzwoni i pyta, czy mogłaby zarezerwować dwie godziny. A my chętnie im ten czas udostępniamy. Succat Hallel to miejsce międzynarodowe. Przyjeżdżają do nas osoby z Azji, Europy, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej. Ludzie z całego świata.
Czy my, nie-Żydzi, reprezentujący międzynarodowy Kościół, Ciało Chrystusa spoza Izraela, również jesteśmy tam mile widziani?
Norma Sarvis: Jesteście bardzo mile widziani! Możecie przyjść i wziąć udział w tym, co już się tam dzieje. Gdybyście chcieli sami poprowadzić godzinę lub dwie godziny modlitwy jako grupa, to także jest możliwe. Mamy warty z udziałem dzieci, warty arabskie, izraelskie, hiszpańskie, francuskie. W jakimkolwiek języku – Bóg rozumie je wszystkie [uśmiech].
Gdy mówię „warta”, mam na myśli to samo pojęcie, którego używa się w wojsku. Kiedy udajesz się na wartę, masz za zadanie być czujnym wobec wszystkiego, za co jesteś odpowiedzialny. Naszą odpowiedzialnością w tym czasie jest to, by przez godzinę lub dwie być uważnym, wyczulonym na to, co mówi Bóg. Co sprawiłoby Mu przyjemność w tym momencie? W jaki sposób możemy Mu usłużyć podczas naszej warty? Jezus powiedział: „Czy nie mogliście ze mną czuwać choćby jedną godzinę?”. Tak więc naszym pragnieniem jest usługiwać w Jego Obecności i odpowiadać na Jego pragnienia w tym czasie.
Na całym świecie Bóg tworzy domy uwielbienia i wstawiennictwa. To może otworzyć Niebiosa i zmienić duchową atmosferę
Wszystko zaczęło się od spotkań w domach, po kilka godzin w tygodniu. To było 15 lat temu. I stopniowo dołączało do nas coraz więcej ludzi. Znaleźliśmy też inne miejsce, w którym mogliśmy rozpocząć warty nocne. Obecnie od ośmiu lat uwielbienie trwa 24 godziny na dobę. Czasem uczestniczy w nim duża grupa, która przyjechała z innego kraju i prowadzi dwugodzinną wartę. Czasem może to być jedna osoba, chłopak lub dziewczyna z gitarą w ręku. Ale zawsze ktoś tam jest i usługuje Panu.
Zawsze podkreślamy, że to nie jest coś wyjątkowego w nas. Na całym świecie Bóg tworzy domy uwielbienia i wstawiennictwa. To może otworzyć Niebiosa i zmienić duchową atmosferę. W różnych krajach istnieją tysiące takich domów uwielbienia i wstawiennictwa, np. w Indonezji. Succat Hallel ma swój udział w ich tworzeniu i pomaga zakładać domy modlitwy na Bliskim Wschodzie. Takie uwielbienie Boga rozpoczęto już w Dubaju, a także w Turcji i w Egipcie. Jesteśmy z tymi ośrodkami w kontakcie.
Martin Sarvis: Zaczęliśmy w domach, a po drodze było jeszcze jedno miejsce. W końcu Bóg umieścił nas na zboczu doliny Ben Hinnom, która znajduje się dokładnie naprzeciw góry Syjon.
Podoba mi się lokalizacja – naprzeciw góry Syjon, z widokiem na mury Jerozolimy. Widzicie także Górę Oliwną. Gdy w modlitwie prowadzicie straże na murach Jerozolimy, macie oko na Górę Oliwną, aby widzieć, kiedy Jezus powróci!
Norma Sarvis: Tak, to jest błogosławieństwo. Półtora roku mija, odkąd Pan zmienił naszą lokalizację. Dokładnie przed naszym budynkiem znajduje się Wzgórze Świątynne, z którego Jezus będzie panował. A na prawo od tego miejsca – Góra Oliwna, na którą On powróci.
Wspominałaś, że także dzieci uczestniczą w uwielbieniu w Succat Hallel. W jaki sposób je szkolicie? Jak je przygotowujecie do tej służby?
Norma Sarvis: Ja mam sesję, podczas której uczę dzieci, jak się modlić, jak uwielbiać, jak tańczyć przed Panem. To są dzieci w wieku 4–8 lat. Po mojej sesji odbywa się następna, dla dzieci w wieku 8–12 lat. W tej grupie jest ok. 14 muzyków. Mamy z tej grupy dwa zespoły uwielbienia. Dzieci uczą się uwielbiać Boga. I często przychodzą wcześniej, podczas mojej sesji, ponieważ potrzebują więcej czasu. Trenujemy po prostu rodziny lewitów, w uwielbieniu uczestniczą rodzice i dzieci. Te dzieci wiedzą, czym jest modlitwa i uwielbienie, ponieważ ich rodzice biorą w tym udział. Pan pokazał mi, że uzdrowienie jest dla tych dzieci chlebem codziennym. Ja myślałam, że nauczę je, jak się modlić o uzdrowienie, więc zapraszaliśmy chorych, by przychodzili. Kiedy przyszli pierwszy raz, ktoś miał chore ucho. A dzieci po prostu włożyły tej osobie swoje palce do ucha i modliły się o nią. One uczą się, jak być wrażliwymi, jak nie krzywdzić ludzi, jak słuchać Ducha Świętego podczas modlitwy.
Martin Sarvis: Od początku jest też naszym pragnieniem, by to miejsce reprezentowało „nowego człowieka”, o którym mówi Biblia – aby przychodzili tu do Boga w jedności Żydzi i nie-Żydzi. Norma i ja jesteśmy Izraelczykami. Richard Ridings i jego żona, Patti, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych – to w nich pierwotnie zrodziła się ta wizja. Od początku jesteśmy w tym razem, jako Żydzi i chrześcijanie wywodzący się z pogan. Potem dołączyli ludzie z innych krajów. Cieszymy się, że pojawia się coraz więcej osób z Izraela, w szczególności młodych Izraelczyków, zwłaszcza w ostatnich latach. Stanowią oni połowę wszystkich liderów modlitwy. Są to Izraelczycy – wierzący zarówno żydowscy, jak i arabscy.
Nie wiem, czy ktoś już wam to mówił, Martinie i Normo – moim zdaniem reprezentujecie tego jednego „nowego człowieka” jako małżeństwo. Amerykanin i Żydówka. Stanowicie teraz nową jakość komplementarną, prowadząc tę służbę uwielbienia.
Martin Sarvis: To prawda. Dziękujemy. Oboje pochodzimy z Ameryki. Norma jest Żydówką, ja wywodzę się z pogan. Nie wierzę, że stałem się Żydem przez poślubienie Normy, jednak stałem się obywatelem Izraela. Tak, to jeden, nowy człowiek. Podobnie jak Rut, która przyszła jako poganka i została wprowadzona do ludu Izraela przez Boaza. Powiedziała do swojej teściowej: „Twoja ziemia będzie moją ziemią, twój lud moim ludem, a twój Bóg moim Bogiem”. I Bóg w swojej łasce nie tylko mnie i Normę połączył, ale też sprowadził nas razem do ziemi Izraela.
Psalm 122 mówi, że mamy się modlić o pokój dla Jerozolimy. Bóg obiecuje, że wynagrodzi odpocznieniem tych, którzy modlą się o pokój dla Jerozolimy. Czy mógłbyś to wytłumaczyć? Wydaje mi się, że znaczenie hebrajskiego oryginału może być nieco inne niż to, które przyjmujemy, nie znając języka oryginalnego.
Martin Sarvis: Ludzie przychodzą do Boga i mówią: „Panie, dziś przyszedłem modlić się o pokój dla Jerozolimy” – to jest wspaniałe! W języku hebrajskim oznacza to jednak coś więcej… Modlitwa określana jest hebrajskim zwrotem lehip hallel, jednak w Psalmie 122 użyto innego słowa: lisz ol lub sza-al. Pojawia się ono w hebrajskim oryginale Biblii ponad 78 razy, a tylko raz tłumacze zdecydowali się je przełożyć jako „modlitwa”; słowo to faktycznie oznacza „zapytać”, „zabiegać”.
A więc nie tylko „prosić o coś”, ale też „domagać się informacji o czymś”?
Martin Sarvis: Tak. Wierzę, że ten werset ma bardzo głębokie znaczenie. Mówi, żeby „wypytywać”, „dociekać, jak ma się pokój w Jerozolimie”.
W takim razie, gdy czytamy, aby prosić o pokój dla Jerozolimy, to raczej zgodnie z oryginałem powinniśmy pytać Boga: „Panie, w jaki sposób widzisz sytuację Jerozolimy i jej pokój? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?”
Martin Sarvis: Dokładnie tak. I nawet jeszcze głębiej, ponieważ słowo szalom wywodzi się od słowa szalem, a szalem oznacza pełnię. Kompletną pełnię. Dlatego, kiedy pytamy o szalom Jerozolimy – mówimy tutaj o pełni. Czy zatem są miejsca w Jerozolimie, w których nie ma jeszcze tej pełni, za które mogę się dzisiaj modlić? To jest powtarzane w Izraelu każdego dnia, ponieważ gdy spotykamy kogoś na ulicy, pytamy: „Masz lum ha” (jeśli mówimy do mężczyzny) lub „Masz lum eh” (jeśli mówimy do kobiety). Dosłownie znaczy to: „Jak się masz?”. Ale jest w tym ukryte głębsze znaczenie: „Jak się ma dzisiaj twoja pełnia?”.
To bardzo ciekawe. To nie tyle szalom „pokój tobie”, ale bardziej zapytanie: „Jak się ma twój pokój szalom dzisiaj”?
Martin Sarvis: Tak. Pytamy: „Jak się ma dzisiaj twoja pełnia?”. W 15 rozdziale Księgi Jeremiasza znajdziemy bardzo poruszający werset: „Jeruzalem, kto będzie pytał o twój pokój?” (zob. Ks. Jer 15:5). Kto będzie pytał, jak się ma twój szalom? I tu użyto dokładnie tego samego słowa co w Psalmie 122. Bóg mówi, byśmy prosili w modlitwie, żeby nas poinstruował. Byśmy Go pytali… On kocha, gdy Go pytamy, a nie po prostu przychodzimy i robimy coś bez wiedzy o Jego perspektywie. Wierzę, że gdy będziemy pytać Boga, On nam to pokaże. Objawi naszej rodzinie czy naszemu kościołowi, komukolwiek, kto będzie pytał, jak się ma pokój Jerozolimy.
Zatem naszą postawą powinno być proszenie Boga, Ducha objawienia i mądrości, pytanie Go, jak powinniśmy się modlić o Jerozolimę i Izrael.
Martin Sarvis: Tak, zgadzam się. I myślę, że za tym idzie kolejna prawda: Niech zażywają pokoju ci, którzy ciebie [Jeruzalem] miłują (Psalm 122:6). Ci, którzy miłują Jerozolimę, będą chcieli wiedzieć, jaka jest jej sytuacja, będą o nią pytali. A wtedy zostanie nad nimi uwolniona łaska.
Bóg chce wynagrodzić tych, którzy Go pytają, jak wygląda pełnia Jerozolimy. On wynagrodzi tych, którzy są otwarci na Ducha objawienia i mądrości, którzy modlą się zgodnie z Bożym pragnieniem i proroczo uwalniają Jego pragnienia dotyczące Jerozolimy. Dziękuję Wam, to bardzo inspirujące!
Martin Sarvis: Myślę, że zostaliśmy poinstruowani, jak się modlić o Jerozolimę, pytając Pana o objawienie i mądrość: „Jak wygląda pełnia Jerozolimy?”. Wejdźcie, proszę, na stronę internetową Succat Hallel. Dowiedzcie się więcej. A gdy będziecie się wybierać do Izraela, zaplanujcie czas, który spędzicie w Succat Hallel, zapraszając Bożą Obecność i przyjmując objawienie, jak się modlić o pokój Jerozolimy.
Bardzo dziękuję Wam za rozmowę.