Otaczamy się wieloma osobami, budujemy różne rodzaje więzi, korzystamy z rozmaitych form komunikacji. Nasi znajomi są bardzo różni. Jednak w pewnym stopniu zależy nam na tym, aby w tych relacjach być po prostu dobrze postrzeganym.
Chcę czy powinienem?
Gdyby szczerze przyjrzeć się kierunkom naszych wysiłków i wpływu, zobaczylibyśmy, że jako ludzie często poszukujemy uznania. Chcemy dowieść tego, że naprawdę warto zainwestować w relację z nami. Przekonujemy o tym naszych potencjalnych odbiorców na wiele sposobów. Być może z tego powodu staramy się pamiętać o życzeniach przy wszystkich znaczących okazjach i rocznicach, próbujemy się za wszystko odwdzięczyć. W czasie różnych spotkań rozważamy, co wypada, a czego nie wypada. Słowo „powinienem” – w kontekście odwiedzin, prezentów i telefonów – u wielu góruje nad prawdziwym „chcę”. A w sytuacji jakiegoś zaniedbania to właśnie myśl o naderwaniu relacji jest tym, co pierwsze przychodzi do głowy. W tego typu kontaktach nakładamy na siebie szereg zadań, wytycznych i powinności, które próbujemy spełnić. Chcemy okazać się godnym zaufania kolegą z pracy, dobrym znajomym czy porządnym studentem z grupy.
Można przyjąć, że zasadniczo to wszystko w mniejszym lub większym stopniu jest nieodłącznym elementem budowania różnych, raczej niezbyt bliskich relacji. Jednak prawdziwy problem rozpoczyna się wówczas, kiedy takie postawy zaczynają się wkradać do naszych relacji przyjaźni. Także do przyjaźni z Bogiem.
Przyjaźń z Bożej strony
Świadomie użyjmy tu słowa „przyjaźń”, ponieważ Bożym oczekiwaniem wobec naszej relacji z Nim jest właśnie relacja przyjaźni: Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (Ew. Jana 15:15, BT). Otrzymaliśmy wyraźne zapewnienie o przyjaźni z Bożej strony. Zatem rodzi się pytanie, jak to wygląda z naszej strony, jak wygląda nasza przyjaźń z Bogiem. Ale też – jak budujemy nasze przyjaźnie z bliskimi.
Postawa sługi w relacjach, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jest jak najbardziej pożądana, ponieważ sam Jezus pokazał nam, jak służyć innym. Jednak istnieje także model sługi, sposób funkcjonowania w relacji, o którym Jezus powiedział, że może blokować bliską relację przyjaźni z Nim. Na czym taki model polega?
Różnica w sposobie budowania relacji
Zasadnicza różnica między sługą a przyjacielem jest taka, że sługa jest skoncentrowany na zadaniach bardziej niż na relacji. Skupia się na wykonywaniu powierzonej mu listy zadań, nakazów. Zdobywa przychylność dzięki temu, co robi, czasami nawet pod przymusem. Z kolei przyjaciel zdobywa przychylność dzięki otwartości serca na relację. I tak, jak celem sługi jest wypełnienie powinności, tak cel przyjaciela wiąże się z sercem jego przyjaciela. Nadrzędną sprawą jest nie tyle osiągnięcie wyników, co wniesienie radości poprzez wzajemne interakcje. Znany pastor Międzynarodowego Domu Modlitwy w Kansas City, Mike Bickle, powiedział: „Na świecie są dwa rodzaje ludzi: pracownicy oraz ci, którzy kochają. Ci, którzy kochają, zawsze osiągną więcej niż pracownicy”.
Funkcjonowanie w modelu sługi
Ludzie, którzy wchodzą relacje z innymi w oparciu o model sługi, ciągle walczą o akceptację. Pracują na to, by ich akceptowano. Wykonują szereg zadań po to, by budować swoją tożsamość. W relacjach z ludźmi nakładają na siebie szereg powinności, wytycznych i zadań: „muszę ją odwiedzić, bo się na mnie obrazi” albo „nieważne, co sądzę, muszę dokonać tego samego wyboru co on, by być jego przyjacielem”, „nie stać mnie, ale muszę odwdzięczyć się czymś równie dobrym, by nie stracić w jego oczach”, „powinienem dziś zadzwonić, żeby sobie czegoś o mnie nie pomyślał”. Postawy te nie tworzą szczerych więzi, prowadzą raczej do wyczerpania i zniechęcenia.
Funkcjonując w tym modelu budowania relacji z ludźmi, wielu przekłada go na relację z Bogiem. Budują swoją tożsamość choćby na czytaniu Biblii, odmawianiu modlitw, wypełnianiu przykazań i robieniu wszystkiego, co „powinien” robić każdy człowiek, który chciałby być przyjacielem Boga. Poruszając się w takim modelu, ludzie mają nadzieję, że gdy to wszystko osiągną, zostaną zaakceptowani. Dowiodą, że są godni bycia przyjaciółmi, godni akceptacji.
Funkcjonowanie w modelu przyjaciela
Człowiek rozpoczyna relację z Bogiem – będąc zaakceptowanym! Tu jeszcze raz warto przytoczyć słowa wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa: Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi. I dopiero z tego przyjęcia i nadania tożsamości przyjaciół Boga wypływa nasza praca oraz działanie. Po prostu jesteśmy zaakceptowani. Jesteśmy przyjęci. Jesteśmy kochani. Ale to jeszcze nie wszystko. Bóg nie daje nam byle czego. Jako prawdziwy przyjaciel zna nasze serce i wie, co jest nam obecnie potrzebne. Wie, jak nas wspierać, jak nam pomóc. Poznając Jego serce przyjaciela, chcemy w tej przyjaźni odpowiedzieć na Jego miłość. Z wdzięczności pragniemy także działać. Nie dlatego, że powinniśmy – po prostu pragniemy. I mamy pełną świadomość, że za tę miłość nie jesteśmy w stanie się odwdzięczyć czy odpłacić.
Pragnienie odpowiedzi
W wyniku radości z tego, że Bóg naprawdę nazwał nas nie tylko swoimi dziećmi, ale też przyjaciółmi, rodzi się w nas pragnienie odpowiedzi, odwzajemnienia. I dopiero tutaj pojawia się pragnienie modlitwy, więzi, spędzania czasu z Bogiem, czytania Bożego Słowa oraz wypełniania wszystkiego, co jest Bożym planem dla człowieka.
Jeśli w naszym życiu jesteśmy skoncentrowani na szeregu powinności zamiast na podążaniu serce w serce, to dobry moment, aby się zatrzymać i przyjrzeć, w jakim modelu relacji funkcjonujemy. Czas zamienić sposób budowania relacji z bycia niewolnikami na osobiste, pełne wolności i szczerości więzi. To one dają prawdziwą radość. Takie więzi nie są więzami, ale wnoszą w nasze życie umocnienie, pokój i prawdziwe wsparcie, bez względu na sytuację. To przyjaźnie, w których czujemy, że naprawdę jesteśmy dla siebie bezinteresownym darem.