zimowa-dieta

Zimowa dieta

Wydaje się naturalne, że kiedy nadchodzą zimowe miesiące, zakładamy cieplejsze płaszcze, które chronią nas przed chłodem. Niektórzy z nas, podobnie jak niedźwiedzie, chętnie zapadliby w zimowy sen, aby obudzić się wiosną, gdy będzie już cieplej. Nie zawsze jednak pamiętamy, że to, co jemy, także powinno zależeć od pory roku.

Zimą pożywienie powinno rozgrzewać nas od środka. Tymczasem nasze zwyczaje żywieniowe latem i zimą nie różnią się zbytnio. Niezależnie od pory roku jadamy sporo owoców południowych, pomidorów, ogórków. W zimie warzywa i owoce pochodzą najczęściej z upraw szklarniowych lub z importu. Aby przebyć długą drogę od producenta do konsumenta, muszą być odpowiednio zabezpieczane chemicznie, co nie służy naszemu zdrowiu. Kiedyś pojawianie się na stołach nowalijek zapowiadało rychłe nadejście lata. Tradycyjny dodatek do zimowego obiadu stanowiła surówka z kwaszonej kapusty czy kiszone ogórki, zaś najbardziej popularnymi – a czasem jedynymi – dostępnymi zimą owocami były jabłka. Od zimy do wiosny korzystano z zapasów przygotowanych latem i jesienią. Oczywiście wymagało to większego nakładu pracy, ale na pewno się opłacało.

Sztuczne dodatki w… warzywie

Dziś wydaje się, że możemy zapewnić sobie wiele rzeczy podnoszących standard życia. Dostrzegamy własne możliwości w różnych dziedzinach życia, w tym także w przetwórstwie spożywczym. Myślimy, że przy udziale ulepszaczy czy poprawiaczy smaku możemy wyprodukować wszystko, nawet chleb z przysłowiowych trocin. Skład mieszanki sprawia, że czas wypieku takiego chleba jest krótki, a sposób niekłopotliwy. Aby spożyć gorącą i reklamowaną jako pożywną zupę, wystarczy tylko otworzyć torebkę, zalać ciepłą wodą i danie gotowe. Rosołu z torebki nie da się jednak porównać z tym ugotowanym tradycyjnie, podobnie jak warzyw hodowanych szklarniowo z pochodzącymi z upraw ekologicznych. Różni je nie tylko smak i zapach, ale także zawartość składników pokarmowych. W tych tradycyjnych więcej jest naturalnych witamin, minerałów, tzw. substancji fitochemicznych. Warzywa szklarniowe mają za to więcej sztucznych dodatków i pozostałości środków ochrony roślin – całą gamę niezdrowych substancji chemicznych.

Naszym największym sprzymierzeńcem jest sprawnie działający układ odpornościowy. Warto o niego zadbać, ale nie w ostatniej chwili, tylko znacznie wcześniej

Witaminy dodawane do żywności

Jakkolwiek cenimy sobie wygodę, nie wymyślimy nic lepszego od tego, co naturalne. Wiedzą o tym producenci żywności. Na etykietkach pojawiają się informacje o sztucznych „składnikach zbliżonych do naturalnych”. Uzupełnia się braki powstające w procesie produkcji poprzez wzbogacanie wyrobów w witaminy czy minerały. Chociaż witaminy te mają taką samą nazwę, to nawet pod względem chemicznym nie odpowiadają naturalnym. Przykładem może być witamina C. Jej odmiany różnią się z punktu widzenia tzw. izomerii przestrzennej; ta występująca naturalnie w roślinach to lewoskrętna, czyli kwas L-askorbinowy. Niby nic wielkiego, ale w ślad za tym idą inne właściwości i możliwość wykorzystania przez nasz organizm.

Nawet gdy świat wokół nas będzie się zmieniał, potrzeby naszego organizmu pozostaną takie same. Wszystko, co zaplanował Bóg, było i będzie dla nas najlepsze: Potem rzekł Bóg: Oto daję wam wszelką roślinę wydającą nasienie na całej ziemi i wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie: niech będzie dla was pokarmem! I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre (Ks. Rodz. 1:29.31a). Zostaliśmy tak „zaprogramowani” przez Stwórcę, aby obronić się przed zagrożeniami pochodzącymi z zewnątrz. Zawdzięczamy to przede wszystkim układowi odpornościowemu. Zbudowany jest on z całej armii komórek zwanych leukocytami, które odpowiadają za funkcje obronne organizmu. Podstawowy jego cel to wykrycie i zniszczenie zewnętrznych intruzów, takich jak bakterie, wirusy czy toksyny.

Układ odpornościowy na piątkę

W okresie jesienno-zimowym, gdy warunki pogodowe się zmieniają i są niekorzystne, bakterie i wirusy atakują nas z większą zjadliwością. Wtedy naszym największym sprzymierzeńcem jest sprawnie działający układ odpornościowy. Warto zatem zadbać o stworzenie mu jak najlepszych warunków, ale nie w ostatniej chwili, tylko znacznie wcześniej.

Chociaż witaminy dodawane do żywności mają taką samą nazwę jak naturalne, pod względem chemicznym im nie odpowiadają

Okazuje się, że bardzo duża liczba komórek układu odpornościowego znajduje się w jelitach. Istotne jest zatem zadbanie o właściwy skład mikroflory jelitowej, a także o niedopuszczenie do zakwaszenia organizmu. Choćby niewielkie odchylenie od normy (pH w granicach 7) powoduje istotne zaburzenia w procesach przemiany materii, otwiera drogę zarazkom (bakteriom czy wirusom) i grzybom oraz sprzyjają rozwojowi chorób.

Co przyczynia się do zakwaszenia organizmu?

Zakwaszeniu sprzyja kilka czynników: nadmiar spożywanego białka zwierzęcego, zbyt mała ilość warzyw i owoców w diecie, spożywanie produktów przetworzonych, rafinowanych, zawierających spore ilości cukru czy białej mąki, niewłaściwe łączenie produktów (szczególnie białka ze skrobią, na przykład mięsa z ziemniakami czy makaronem), stres, przyjmowanie zbyt małej ilości płynów.

Zakwaszenie organizmu

Niestety sposób żywienia większości z nas predysponuje do zakwaszenia organizmu. Jedząc to, co jemy, nieustannie się zakwaszamy. Powoduje to zaburzenie ogólnoustrojowej równowagi kwasowo-zasadowej, skutkuje stanami zapalnymi żołądka i jelita grubego. Gorzej się czujemy, ale też organizm w mniejszym stopniu korzysta z tego, co spożywamy. Warto wrócić do dawnych zwyczajów i zimą jeść możliwie jak najczęściej kwaszoną kapustę i ogórki, pić zakwas z buraków. Wspaniale smakują także inne kwaszone warzywa, na przykład marchew, pietruszka, seler. Kiszonki są doskonałym źródłem bakterii kwasu mlekowego i trzeba przyznać, że znacznie lepszym niż jogurty czy inne słodzone napoje mleczne – nawet te naturalne powodują wychłodzenie organizmu. Dobrotliwe bakterie przyczepiają się do ścianek jelit i nie pozwalają na zagnieżdżanie się tam pasożytów i bakterii chorobotwórczych.

Menu odpowiednie na zimę

Komponując zimowe menu, warto pamiętać o naturalnych antybiotykach, do których należą: czosnek, cebula, chrzan, rzeżucha. W witaminy lepiej zaopatrywać się w sklepie ze zdrową żywnością niż w aptece. Naturalnej witaminy C dostarczą nam sok z dzikiej róży, natka pietruszki, szczypior, cebula. Źródłem beta-karotenu, który wspiera ochronę przed drobnoustrojami, są marchew oraz dynia. Za regenerację nabłonka i wytwarzanie przeciwciał odpowiada witamina A, którą znajdziemy w maśle czy jajach. Bardzo pożądane w czasie zimowych chłodów są też ryby (szczególnie tłuste) – stanowią źródło kwasów omega-3, które wspierają układ odpornościowy. Aby skutecznie zabezpieczyć się przed ich niedoborem, wskazane jest codzienne picie tranu. Cennym dodatkiem będą natomiast orzechy, nasiona i pestki.

Suplementy diety a naturalna ochrona

W trosce o zdrowie wielu z nas zaopatruje się w suplementy. Jednak zyskuje na tym przede wszystkim przemysł farmaceutyczny, nie my sami. Okazuje się, że często lepiej coś zabrać z diety, a niekoniecznie dołożyć. W praktyce dobrze jest zmienić zwyczaje żywieniowe. W zimie warto jeść codziennie (szczególnie na śniadanie) ciepłe kasze. Szczególnie cenne wśród nich są kasza jaglana, komosa ryżowa oraz zyskujący coraz większe uznanie amarantus. Stanowi on doskonałe źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, wapnia, potasu, fosforu i magnezu. Białko amarantusa jest lepiej przyswajalne i ma większą wartość biologiczną niż białko z mleka, soi czy jęczmienia. Nieoceniona w kuchni kasza jaglana oczyszcza i odkwasza organizm. Zmielona może być doskonałym zagęszczaczem do zupy oraz dodatkiem do mąki. Kiedy czujemy zbliżające się przeziębienie, a także podczas choroby, możemy bez uszczerbku dla zdrowia zastosować tzw. monodietę, jeść przez kilka dni wyłącznie kleik z kaszy jaglanej i pić wodę lub zioła.

Naturalnie mądry wybór

Bożym planem dla ludzi jest, aby trwali w zdrowiu. Jedzenie ma służyć utrzymaniu zdrowia. Obserwując coraz większą ilość programów kulinarnych i ogólnie bardzo duże zainteresowanie tym, co jemy, można wysnuć wniosek, że przygotowanie pożywienia wymaga dużo czasu i często przekracza nasze możliwości. Tymczasem im mniej skomplikowane i mniej przetworzone jedzenie, tym zdrowsze.