Strona główna Artykuły Numery 2012/3 (jesień) Po co zmieniać, jak jest dobrze?
po-co-zmieniac-jak-jest-dobrze

Po co zmieniać, jak jest dobrze?

Mój przyjaciel często powtarza swoje zabawne powiedzenie: „Dobrze jest, nie trza psuć”. Tego zwrotu najczęściej używa, gdy coś osiąga wystarczający poziom funkcjonalności, a dalsze ulepszanie wiąże się z ryzykiem utraty tej funkcjonalności lub wymaga zbyt dużych nakładów sił i środków

Zasada „dobrze jest, nie trza psuć” często spotyka się z aprobatą w życiu małżeńskim. Jesteśmy dobrym małżeństwem, nie kłócimy się, nie obrzucamy wyzwiskami, nie mamy nałogów, każde z nas ma swoje miejsce, swój azyl, w którym się chowa i odpoczywa, robiąc to, co lubi. Nie wchodzimy sobie w drogę. Jest dobrze. Nauczyliśmy się nawet unikać konfliktów i nie poruszać zapalnych tematów.

Życie pełne przyzwyczajeń

Żyjemy razem, mamy dzieci, wozimy je do szkoły, na pływanie, pracujemy, by było nas stać na samochód, wakacje za granicą. Jesteśmy zabiegani i zapracowani. Jest dobrze, więc nie trzeba nic zmieniać. Już się przyzwyczailiśmy. Gdy spotykamy małżeństwa z wieloletnim stażem, które obejmują się na spacerze, trzymają się za ręce, patrzymy na nie trochę jak na zjawisko nie z tego świata. W tym wieku? Wydaje się to dziwne czy nie na miejscu. Gdy ktoś nas zapyta, czy się kochamy, odpowiemy, że oczywiście. Jednak zastanawiając się nad naszym uczuciem, z żalem stwierdzimy, że więcej w nim przyzwyczajenia, rutyny niż dawnego żaru…

Plaster aktywności na pustki ranę

Pojawiającą się w małżeństwie pustkę zapełniamy pracą, działalnością społeczną, hobby, służbą w kościele. Siedząc razem przy stole, wymieniamy informacje, planujemy dzień, ustalamy, kto zawiezie i odbierze dzieci ze szkoły, z lekcji angielskiego itp. Coraz rzadziej dzielimy się swoimi przeżyciami i uczuciami. Tak naprawdę nie rozmawiamy ze sobą. Z czasem może się nawet zdarzyć, że czujemy się w małżeństwie jak dwoje obcych sobie ludzi, żyjących pod jednym dachem. Jak nie dopuścić do takiej sytuacji? Co zrobić, jeśli ma już ona miejsce w naszej relacji? Jak odnaleźć sposób, by nasz związek nie stał się monotonny? Czy mamy tylko mijać się w codziennej krzątaninie?

Jak odnaleźć sposób, by nasz związek nie stał się monotonny?

Kwestia pielęgnacji

Małżeństwo jest we współczesnym świecie jak egzotyczna roślina, która wymaga odpowiednich warunków i pielęgnacji. Potrafimy świetnie zatroszczyć się o trawnik, ogród czy samochód, często jednak nie potrafimy pielęgnować naszej relacji. Małżeństwo poddane jest działaniu zasad termodynamiki. Cóż to takiego? Zasady te mówią, że nie może istnieć układ zamknięty, któremu nie dostarcza się energii z innego źródła. Nasuwa się prosty wniosek: by małżeństwo funkcjonowało, rozwijało się i kwitło, trzeba o nie dbać, pielęgnować je i dostarczać mu energii. Pielęgnacji małżeństwa musimy się nauczyć. Nie wystarczy zdać się na intuicję. Podobnie jak w ogrodzie, trzeba wiedzieć, co jest chwastem, a co kiełkującym kwiatem. Musimy znać też pewne reguły: kiedy siać, sadzić, nawozić itd. Wiedzę na temat dbania o tę szczególną relację możemy czerpać z Biblii, dobrych książek, konferencji dla małżeństw, spotkań. Jednak najważniejsze jest, by w naszym małżeńskim życiu zastosować zdobytą już wiedzę. Bez zastosowania, czyli wykonania konkretnych działań, nie będzie oczekiwanego efektu.

Niezależnie od stażu

Osobiście możemy poświadczyć, że odpowiednio pielęgnowane małżeństwo, nawet po wielu latach zaniedbań, może na nowo zakwitnąć. Nasza małżeńska historia jest przykładem tego, że zwyczajnie dobre małżeństwo może stać się jeszcze lepsze. Przez 27 lat wspólnego życia uczyliśmy się, jak dbać o nasz ogród: podlewając, sadząc oraz wyrywając chwasty. Uczyliśmy się siebie, swoich reakcji, sposobów myślenia i odczuwania. Zdarzały się chwile radosne, ale też i wiele trudnych. Spędzaliśmy ze sobą czas, rozmawiając, dzieląc się przemyśleniami, robiąc coś razem. Możliwe, że było nam łatwiej, ponieważ widzieliśmy dobry przykład naszych rodziców. Wierzyliśmy, że się uda i że warto. Zajęło nam to trochę czasu. Myśleliśmy, że miejsce, do jakiego doszliśmy, skłania nas do następującego wniosku: naprawdę jest dobrze.

Najważniejsze jest, by w naszym małżeńskim życiu zastosować zdobytą już wiedzę. Bez zastosowania, czyli wykonania konkretnych działań, nie będzie oczekiwanego efektu

Wyzwanie z bonusem

Nagle pojawiło się przed nami wyzwanie w postaci spotkań małżeńskich. Nazywały się: „Małżeństwo – związek na całe życie”. Propozycja o tyle ciekawa, że prowadzona w obcym języku i przez internet. Wyzwanie podjęliśmy z entuzjazmem, chociaż każde z nas miało inne nastawienie: „Spotkania? Właściwie po co? Co nam to da? No, może przynajmniej język obcy się troszeczkę podszlifuje” – myślała jedna strona. „Dobrze, zawsze coś można zmienić, ulepszyć. Ale po angielsku? Czy damy radę?” – takie były refleksje drugiej. Przez następne 13 tygodni spotykaliśmy się w cyberprzestrzeni z czterema innymi małżeństwami. Okazało się, że zajęcia zaczęły wnosić wielką zmianę jakościową w nasze wspólne życie. Nawet z językiem angielskim poszło gładko.

Ku lepszemu zrozumieniu

Bardzo istotną częścią spotkań i dodatkową korzyścią było wspólne odrabianie zadań domowych. To w tym czasie, otwierając się przed sobą i dzieląc swoimi refleksjami, tak naprawdę pozwalaliśmy Bogu, aby zmieniał nasze złe nawyki. By leczył rany z przeszłości. Odkrywaliśmy Jego prawdy i wizję dla naszego małżeństwa. Czasem było to trudne. Trzeba było zmierzyć się ze swoimi uczuciami, obawami, przeszłością, otworzyć się zarówno przed współmałżonkiem, jak i przed Bogiem. Odkryliśmy, jak uzupełniać się w naszych słabościach i lepiej współdziałać. Patrząc z perspektywy lat spędzonych na odkrywaniu, jak uczynić małżeństwo szczęśliwym i trwałym, te 13 tygodni wspólnej pracy nad Bożymi prawdami bardzo dużo nas nauczyło.

Wskazówki przekazywane dalej

Bóg zachęcił nas, abyśmy zaczęli dzielić się z innymi małżeństwami tym, czego nas samych nauczył. Naszym następnym krokiem było przetłumaczenie materiałów i rozpoczęcie takich spotkań w Polsce. Dziś, oprócz wspomnianego cyklu spotkań dla małżeństw, dysponujemy również programem dla rodziców pragnących nie tylko być dobrymi i świadomymi rodzicami, ale także mającymi pozytywny wpływ na następne pokolenia. Zachęcamy serdecznie do skorzystania z tych spotkań. Czas, jakim dysponujemy, jest zbyt cenny, by go marnować. Najlepiej i najmniej boleśnie jest uczyć się na cudzych błędach. Zapraszamy do skorzystania z tej możliwości

Więcej informacji o Misji 2=1 i o naszych cyklach spotkań na stronie: www.2equal1.com/polska.