Największy hałas, który przeszkadza nam w słuchaniu Boga, pochodzi z naszych umysłów. Moje życie jest zazwyczaj przepełnione mówieniem, a umysł pracuje bez przerwy, ponieważ żyję pod presją wielu obowiązków. W ostatnim czasie przechodzę również proces rekonwalescencji po przebytej radioterapii, w oczekiwaniu na operację. To sprawia wiele „hałasu” w moim obecnym życiu.
Aby dobrze usłyszeć ten cichy, delikatny głos Boga, będąc w środku chaosu, ciągłych wyzwań i przeszkód, potrzebujemy rozwijać umiejętność regularnego spotykania się z Nim. Ponieważ dopiero w Jego obecności możemy ćwiczyć dwie rzeczy, które mogą na zawsze zmienić nasze życie: medytowanie nad istotą samego Boga i nad Jego Słowem.
Medytowanie na temat samego Boga
Mój ulubiony czas modlitwy to medytowanie i rozmyślanie o tym, jaki jest Bóg. Koncentruję się wówczas głównie na Jego splendorze i chwale. Kiedy patrzymy na Boga – i szczerze, z pełnym zaangażowaniem oddajemy Mu całą naszą uwagę – zaczynamy przyswajać sobie, że jest On Bogiem dobrym i potężnym. Ufamy Jego miłości, mocy i prawdzie, że nic nie jest dla Niego za trudne. Wówczas, pod wrażeniem tego, kim On jest, z zadziwieniem zadajemy pytanie: Jak to możliwe, że zapomniałem o Tobie? Bo tylko będąc w Jego Obecności, rozpoznajemy, kim On naprawdę jest. Król Dawid w takiej sytuacji sam przypominał Bogu, co czynił On w przeszłości: Pamiętaj, Panie, o miłosierdziu i o łasce swojej, gdyż są one od wieków! (Psalm 25:6). Takie modlitwy, w których wracamy do różnorodnych darowanych nam wcześniej Bożych obietnic, mają potężną moc.
Wpatrywanie się w Bożą chwałę przemienia nas. A wtedy nadzieja przepływa przez naszą duszę jak rwąca górska rzeka. I to nas odbudowuje
Medytowanie nad Słowem Boga
Nad Bożym Słowem możemy medytować poprzez powolne czytanie go w połączeniu z zastanawianiem się. Ten proces nazywa się lectio divina, co oznacza „święte czytanie”, a w istocie modlenie się Bożym Słowem. Kiedy zastanawiamy się nad wybranym fragmentem, oczekujemy, że Bóg daruje nam jego głębsze zrozumienie. Lectio divina to powolne przyswajanie Bożego Słowa, wgryzanie się w wybrany fragment, tak aby w pełni się w nim zanurzyć i pozwolić mu zalewać nasze serce. To sposób uczenia się, jak oddawać Bogu całą naszą niepodzielną uwagę. Im dłużej praktykujemy taki sposób czytania Słowa Bożego, tym łatwiej przychodzi nam koncentrowanie się na Bogu bez dopuszczania do świadomości różnego rodzaju zakłóceń. Tego typu modlitwa medytowania nad Bożym Słowem radykalnie przemienia życie. Z pewnością dokonała tego we mnie.
Rwąca rzeka nadziei
Często powtarzam ludziom: „Na czym się koncentrujesz, temu dajesz do siebie dostęp”. Innymi słowy, kiedy koncentrujemy się na Bogu, dajemy Mu miejsce w naszym życiu. Apostoł Paweł pisze o tej zasadzie: My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni… (2 List do Kor. 3:18a). Wpatrywanie się w Bożą chwałę przemienia nas. Stajemy się takimi ludźmi, jakimi mieliśmy być – dziećmi, które są coraz bardziej podobne do swojego Ojca w Niebie. A wtedy nadzieja przepływa przez naszą duszę jak rwąca górska rzeka. I to nas odbudowuje.
Kiedy rozwijamy ten nawyk regularnego spotykania się z Bogiem, przygotowujemy naszego ducha do słuchania Go, zarówno w spokojnym czasie, jak i w chwilach kryzysu. Jesteśmy w stanie usłyszeć Jego głos pośród hałasu panującego na zewnątrz nas. Rozpoznamy też jasno to, co jest zakłóceniem ze świata i chce odciągnąć naszą uwagę od Boga. Będziemy umieli to wszystko zdemaskować, ponieważ poznaliśmy to, co jest dla nas o wiele ważniejsze i cenniejsze.