Mój znajomy zaczął angażować się jako wolontariusz w domu dziecka. Przychodził raz, potem dwa razy w tygodniu na kilka godzin. Bawił się, rozmawiał, pomagał w zajęciach. Z jednym chłopcem nawiązał bliższą relację. Chłopiec nabrał chęci do życia, stawał się radosny za każdym razem, kiedy znajomy się pojawiał. Zmiana pracy i inne obowiązki spowodowały jednak, że musiał zrezygnować ze swojego zaangażowania w domu dziecka. Na ostatnim spotkaniu wytłumaczył to chłopcu. Był płacz. Po roku znów pojawiła się możliwość przychodzenia i pomagania. Ale wtedy chłopiec nie chciał już rozmawiać. Zamknął się w sobie, a rana w jego sercu pozostała.
Inny przykład. Wczesna wiosna, na parkingu przed sklepem podchodzi do mnie wychudzona, zmarznięta kobieta z prośbą o 5 zł na jedzenie. Daję jej 20 zł z poczuciem spełnienia dobrego uczynku. Pół godziny później widzę, jak ta kobieta razem z mężczyzną kupują butelkę wódki. Niesmak pozostał na długo.
Pomagaj świadomie
Poznaj i określ swoje motywacje. Co cię pobudza do pomagania? Wrażliwość, wartości, którymi kierujesz się w życiu? A może presja chwili, kiedy ktoś poprosi cię o wsparcie? W sytuacjach bezpośredniej konfrontacji często pomagamy impulsywnie: ja mam, on nie ma, podzielę się. Niekiedy jest to właściwa postawa, a czasami robimy to dla uspokojenia własnego sumienia.
Innym razem, np. przy zbiórce funduszy na jakiś cel, kiedy wszyscy coś dają, też się dokładamy, bo nie wypada inaczej, nie chcemy być gorsi. Jezus wiele razy podkreśla w Piśmie Świętym, że ważniejszy od tego, co robimy, jest powód, motywacja. Najistotniejsza jest postawa serca, intencje. Przemyśl, komu konkretnie chcesz pomagać i w jakich sytuacjach. Następnie sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego chcesz pomagać tym osobom i w taki sposób. Szczera odpowiedź pomoże ci poznać własne motywacje.
Ustal priorytety i cel pomocy
W jakim celu pomagasz? Co chcesz, żeby ktoś osiągnął dzięki twojej pomocy? Czy jest to zbieżne z Bożymi planami? Jeśli zaspokoimy czyjeś potrzeby i niedostatki, a nie pomożemy tej osobie poznać Boga, to z perspektywy życia wiecznego nasza pomoc jest daremna. Z drugiej strony, jeśli będziemy komuś mówić o Bogu, a nie udzielimy mu namacalnej pomocy, kiedy jest w potrzebie, nasz przekaz będzie mało wiarygodny. Jeśli zaś pomagamy komuś lepiej żyć, a osoba ta zamierza nadal trwać np. w bezdomności, uzależnieniu czy innych swoich problemach, to niekiedy możemy wręcz utrudniać jej poznanie Boga. Może to brzmieć brutalnie, ale prawdą jest, że lepiej pozwolić komuś uderzyć o dno, żeby miał chęć i motywację do szukania rozwiązań.
Kiedy pomagasz, ustal priorytety. Co chcesz, żeby ktoś osiągnął dzięki twojej pomocy?
Tutaj rodzi się ciekawe pytanie: Co to jest dobro? Co jest naprawdę dobre? Warto zastanowić się nad definicją dobra. Szukanie definicji dobra w internecie, np. w Wikipedii, niewiele tu pomoże. Szczególnie jeśli chcemy się kierować chrześcijańskimi wartościami. Warto przypatrzeć się bliżej słowom i działaniu Jezusa w tej dziedzinie. A kiedy już ustalimy priorytety i cel pomagania, dobrze jest też porozmawiać z osobami zaangażowanymi w działalność charytatywną.
Poznaj, co i kogo wspierasz
Dookoła nas istnieje wiele potrzeb, ale dużo też działań wolontariuszy i organizacji charytatywnych. Aby twoje wsparcie było użyte zgodnie z twoimi oczekiwaniami, warto poznać organizację i ludzi zaangażowanych w daną działalność oraz bezpośrednio potrzebujących. Wiele osób i organizacji wykorzystuje otwartość na pomaganie do własnych celów.
Wspieraj to, w co jesteś zaangażowany. Angażuj się w to, co wspierasz
Wchodząc w relacje z ludźmi, których wspierasz, nie tylko weryfikujesz wiarygodność tego, co robią, ale również poznajesz efekty ich działań i twojego wsparcia. Uzyskujesz bezpośrednie potwierdzenie, że to, co robisz, jest skuteczne. A to daje nową energię do dalszego działania. Zdobywasz także więcej doświadczenia – uczysz się, jak można pomagać mądrze, efektywnie i na większą skalę.
Angażując się w to, co wspierasz, możesz tę inicjatywę lepiej poznać, uświadomić sobie, czy jest ona zbieżna z twoimi celami, priorytetami pomagania. Poświęcenie własnego czasu, budowanie relacji umożliwia wsparcie nie tylko finansowe, materialne, ale również innego rodzaju. Ludzie potrzebują zauważenia, zrozumienia, docenienia, a czasami nawet… po prostu wysłuchania. Masz wtedy możliwość służenia innym swoimi kompetencjami, umiejętnościami, wiedzą i radą.
Współdziałaj w pomaganiu
W większym gronie można zrobić więcej, lepiej i skuteczniej niż w pojedynkę. Nawet kiedy w konkretnej sytuacji możesz pomóc sam – szukaj rady u Boga i bliskich ci osób. Gdzie nie ma narady, nie udają się zamysły; lecz gdzie jest wielu doradców, tam jest powodzenie (Przyp. Sal. 15:22). Współdziałając z innymi i radząc się ich, możesz uniknąć wielu błędów. Korzystając z doświadczeń innych, zaoszczędzisz sobie wielu zranień i rozczarowań.
Pomaganie to też odpowiedzialność
Angażując się w pomaganie, relację z drugą osobą (dzieckiem, bezdomnym, uzależnionym, osobą z problemami), jednocześnie budujesz nadzieje i oczekiwania. Jeśli na pewnym etapie to przerwiesz, możesz spowodować rozczarowanie, zranienie, zawód. A tobie grozi utrata motywacji do walki o lepszy świat. Budowanie relacji to poważna odpowiedzialność. Buduj relacje na tyle, na ile możesz je utrzymać, żeby nie sprawić komuś zawodu. Jeśli twoja pomoc staje się istotnym elementem czyjegoś funkcjonowania, pomagaj długoterminowo – z założeniem, że będzie to trwało bardzo długo, lub (co jest jeszcze lepsze) z planem usamodzielnienia się tej osoby.
Stawiaj wymagania, jasno komunikuj
Miłość bliźniego wymaga też umiejętności stawiania granic. Kiedy się pomaga, trzeba stawiać granice oraz wymagania. Dobrze jest jasno określić zakres swojej pomocy. W ten sposób nie tworzą się nadmierne oczekiwania i roszczenia. Jest wokół nas tak dużo różnych potrzeb, że trzeba też umieć odmawiać i jasno to komunikować.
Słyszałem kiedyś historię człowieka, który oddał życie Chrystusowi, nawrócił się, kiedy przebywał w więzieniu. Wierzący członkowie jednego z kościołów odwiedzali go i razem z nim studiowali Pismo Święte. Po wyjściu z więzienia ów człowiek przyszedł do tego kościoła na nabożeństwo. Wszyscy się cieszyli i chcieli z nim porozmawiać. Jednak po zakończeniu nabożeństwa każdy pojechał do swojego domu, zajął się własnymi sprawami. On został sam na ulicy.
Działaj w sposób praktyczny
Jeszcze inny przykład: kilka osób z kościoła zaczęło wspierać bezdomnych, organizować dla nich posiłki, spotkania. Po pewnym czasie na nabożeństwie prawie połowę członków tej społeczności stanowiły osoby bezdomne, którymi ostatecznie nie miał się kto zająć. To utrudniało dotychczasowe funkcjonowanie kościoła. Powstał rozłam i część ludzi wraz z bezdomnymi założyła odrębną wspólnotę. Czy twój kościół jest gotowy na przyjęcie osób bezdomnych, uzależnionych, wychodzących z więzień, obłożnie chorych, samotnych?
Korzystając z doświadczeń innych, zaoszczędzisz sobie wielu rozczarowań
Pierwszy praktyczny krok to ustalenie we wspólnocie listy placówek, ośrodków terapeutycznych, punktów pomocy dla bezdomnych, do których można kierować osoby będące w potrzebie. Powstaje jednak pytanie, czy kościoły – i każdy z nas indywidualnie – mają w całości zrzucać odpowiedzialność za wspieranie tych ludzi na wyspecjalizowane placówki, a koncentrować się na wzroście duchowym i ewangelizacji? A może powinny w jakiś sposób ośrodki te wspierać i zaangażować się we współpracę z nimi? Często kościoły są tak skoncentrowane na własnej działalności, że organizacje świeckie muszą radzić sobie same. Przejmują obowiązki, za które odpowiedzialny jest każdy z nas. Warto zastanowić się nad tymi kwestiami. Kiedy rozważałem definicję dobra, doszedłem do następującego przekonania: dobro to jest to, co przynosi chwałę Bogu.