po co dziecku wskazówki

Po co dziecku wskazówki?

Współczesny pogląd dotyczący wychowywania stawia założenie: „dziecko w centrum”. Według tej koncepcji dziecko ma w sobie wewnętrzny kompas, który wyznacza mu kierunek w życiu. Uważa się, że potrafi ono wybierać słusznie, bo ma naturalną chęć do rozwijania się i poznawania świata – dlaczego więc mielibyśmy je w tym ograniczać? Ten sposób myślenia ma skupiać się na dziecku i jego potrzebach. Niestety w tym dążeniu do zaspokojenia wszystkich dziecięcych pragnień i wykorzystania wszystkich jego możliwości umknęło nam... samo dziecko.

Brak doświadczenia i niewinność dziecka często mylone są z dobrą naturą. Dziecko samo z siebie nie posiada dobrej natury, podobnie jak dorosły. Jeśli chcemy opisać naturę człowieka, bliższe prawdy będą stwierdzenia: egocentryczna, egoistyczna, egotyczna. Z całą pewnością nie jest ona dobra. Dziecko może być urocze, mądre, śliczne, rozczulające, ale na pewno nie ma dobrej natury. Potrzebuje ono rodziców, którzy je poprowadzą i ukierunkują.

Przypadkowo czy świadomie?

Wywodzący się z humanistycznej myśli XX w., pajdocentryzm przekonał ludzkość, że dziecko, a później dorastający człowiek może sam o sobie stanowić ze względu na swoją dobrą naturę. Człowiek ma wolną wolę, ale owoce takiego samostanowienia dziecka oglądamy już bardzo wyraźnie w ostatnich latach. Są one gorzkie i rozczarowujące. Zauważmy, że postępując według koncepcji pajdocentryzmu, pozwalamy, by charakter i nawyki dziecka kształtowały się przypadkowo. Wtedy głównym motywatorem działań w wychowywaniu dzieci jest strach rodziców. Czego zatem rodzice muszą być świadomi, aby mądrze wychować dziecko?

Dzieło niedokończone

Człowiek pojawiający się na świecie nie jest jeszcze dziełem dokończonym. Bóg powołuje rodziców na swoich współpracowników, by razem z Nim kształtowali i prowadzili dziecko. Rodzice współtworzą nowe dzieło, jakim jest dziecko, i mogą mieć realny wpływ na jego życie. Odpowiedzialnością ojca i matki jest nauczyć je postępować tak, by nie popadało w niewolę złych nawyków, lenistwa, zniechęcenia, odrzucenia czy uzależnienia. Czy Bóg, kiedy zlecił rodzicom tak poważną odpowiedzialność, dał im również stosowne do tego zadania narzędzia? Owszem, dał.

Zakres odpowiedzialności

Po pierwsze Bóg ustanowił zakres odpowiedzialności wynikający z właściwiej hierarchii. Z Biblii wiemy, że ojciec jest głową rodziny. Nie oznacza to jednak, że jest panem i władcą. Oznacza natomiast, że jest (z gr.) kephale – źródłem życia i zaopatrzenia. To określa jego odpowiedzialność i zakres obowiązków. Dziecko również ma swój zakres odpowiedzialności oraz obowiązków. Hierarchia, jaką przedstawia nam Bóg, nie wiąże się z przemocą jednych wobec drugich czy uprzywilejowaniem jednych kosztem drugich. Wyznacza ona właściwy, jasny zakres odpowiedzialności – inny dla rodzica, a inny dla dziecka.

Rola rodzica, rola dziecka

Dziecko nie ponosi odpowiedzialności za swoich rodziców. Rodzice natomiast ponoszą odpowiedzialność za swoje dzieci. Przykładowo, jeśli odpowiedzialnością dziecka jest szanowanie rodziców, odpowiedzialnością rodziców w tym zakresie jest doprowadzenie dziecka do postawy szacunku. Każdy więc ma swoją ważną rolę i odmienną odpowiedzialność.

Ze względu na hierarchię rodzinną to rodzice zobowiązani są do podejmowania decyzji. To nie dziecko ma podejmować decyzje, ale rodzice. Jak wygląda to w życiu codziennym? Każdy rodzic pragnie dać swojemu dziecku to, co najlepsze. Dziecko próbuje egzekwować to, czego samo chce – poprzez płacz, histerię, krzyk, natręctwo lub publiczne sceny albo przeciwnie: poprzez urocze i rozczulające zachowanie. Rozdrażniony, zażenowany lub rozczulony rodzic niejednokrotnie ulega takiej perswazji – tym samym pozwalając dziecku na podejmowanie decyzji. Wtedy rodzic postępuje według tego, czego chce dziecko, a nie według tego, co sam uznaje za słuszne.

Kiedy rządzi relatywizm

Współcześni rodzice mają do wyboru wiele opcji dotyczących wychowywania dzieci. Niejednokrotnie czują się zagubieni. Według koncepcji wszechogarniającego dziś relatywizmu wszystko staje się płynne, zgodnie z hasłem: „To, co dobre dla jednego, nie zawsze jest dobre dla drugiego” i tym podobnymi stwierdzeniami. Jeśli rodzic decyduje się na wychowywanie dziecka w ten sposób, relatywizm trzyma go w garści. Tymczasem chwiejność rodzica, brak jasnych reguł i granic są dla dziecka bardzo krzywdzące. Relatywizm szkodzi dziecku. Mały człowiek potrzebuje jasnych granic i pomocy rodziców w ich wdrażaniu. Granice dają mu poczucie bezpieczeństwa.

Odpowiedz i wytłumacz

W miarę rozwoju dziecko zaczyna zadawać coraz więcej trudnych pytań. Czasami rodzic sam nie zna jeszcze na nie odpowiedzi, nie ma przemyślanych różnych życiowych zagadnień, niektóre tematy są dla niego trudne. Część rodziców, nie wiedząc, jak wytłumaczyć dziecku skomplikowane kwestie, myśli następująco: „A niech sobie dziecko samo odpowie, gdy dorośnie. Ja mu nie będę mówić, co jest słuszne, a co nie. Kiedyś samo dokona wyboru”. Nic bardziej błędnego. Rodzic musi wytłumaczyć dziecku, co jest dobre, a co złe, nauczyć je odróżniać to, co właściwe, od tego, co niewłaściwe. Taka odpowiedzialność spoczywa na rodzicach. Jeśli rodzic nie odpowie dziecku na jego pytania, ktoś inny zrobi to po swojemu, a zrobi to na pewno.

Pakiet umiejętności

Błędnym przekonaniem jest także myślenie, że dziecko rodzi się z całym pakietem umiejętności. Owszem, ma w sobie potencjał, aby się wszystkiego nauczyć, ale jeszcze tych umiejętności nie posiada. Jeden z obowiązków wychowawczych, niezbędny do właściwego funkcjonowania dziecka, to programowanie dobrych nawyków. Przede wszystkim nie uczmy dziecka, CZY należy daną czynność wykonywać, ale JAK ją wykonywać, np. jak należy właściwie jeść, sprzątać, rozmawiać, przebywać z innymi ludźmi, uczyć się, planować działanie. Musimy je tego wszystkiego nauczyć. Ustalamy granice nie po to, by utrudniać dziecku życie, ale żeby mu pomóc. A łatwiej jest dziecku wtedy, gdy zna system funkcjonowania zasad. Jako rodzice sami musimy najpierw umieć organizować swoją codzienność, jeśli chcemy, by nasze dzieci stosowały taki system w swoim życiu.

Ustalamy granice nie po to, by utrudniać dziecku życie, ale żeby mu pomóc

Prowadzenie rodzica

Niezwykłym narzędziem, jakie zostało dane rodzicom, jest posłuszeństwo. Ale pamiętajmy, że dyscyplina bez miłości to tresura. Może niszczyć człowieka, a nie wspierać jego rozwój. Jednak wprowadzanie dyscypliny połączone z miłością przynosi pożądane rezultaty. Jedną z zasadniczych odpowiedzialności dziecka jest posłuszeństwo wobec rodziców (zob. List do Efez. 6:1–3). W tym zakresie zadanie rodzica to mądre i sprawiedliwe postępowanie, aby nie prowokować dziecka do gniewu i złości (List do Efez. 6:4; List do Kol. 3:21). Posłuszeństwo dziecka w stosunku do rodzica nie polega na tym, że rodzic negocjuje z dzieckiem czy przekonuje dziecko do słuszności swojej decyzji. Posłuszeństwo polega na tym, że ze względu na relację pomiędzy rodzicem a dzieckiem dziecko poddaje się prowadzeniu rodzica.

Przekazane w spadku

Szacunek jest należny rodzicowi bez względu na to, jakim jest rodzicem. Na szacunek rodzic nie musi sobie zasłużyć ani zapracować. Inaczej jest z uznaniem. Aby dziecko myślało i mówiło o nas w kategoriach uznania, musimy zadać sobie trud. To, jak żyjemy, nie jest jedynie naszą własną sprawą. To przede wszystkim odpowiedzialność przed Bogiem. Pamiętajmy także, że nasza teraźniejszość jest przyszłością dziecka. Zostawiamy dzieciom w dziedzictwie to, w jaki sposób rozwiązujemy trudne sytuacje, jak podejmujemy decyzje, jak rozmawiamy z ludźmi, jak ich traktujemy, w jaki sposób kształtujemy najważniejsze relacje, jak rozwijamy talenty. Zostawiamy im w spadku nasze wartości, integralność życia lub jej brak. Mamy wpływ na to, jak będą postrzegać obraz rodziny: rolę matki, ojca, córki i syna. Dziecko albo będzie miało z czego czerpać, by się rozwijać, albo będzie miało się z czego leczyć.

Powielanie zachowań

Dziecko uczy się życia nie z tego, co mu mówimy, ale z tego, jak postępujemy. Przykład idzie z góry. Nie oczekujmy, że dziecko będzie robić to, na co nam samym brakuje chęci i w czym nie widać u nas konsekwentnego działania. Dziecko uważnie obserwuje, uczy się od rodzica, a następnie postępuje tak samo. Nawet jeśli nie jest przekonane o słuszności danego zachowania, często je powiela. Na przykład na niewiele zda się przekonywanie dziecka, żeby jadło zdrowo, mniej słodyczy, a więcej warzyw i owoców, jeśli sami rodzice mają złe nawyki żywieniowe, a słodyczami nagradzają dziecko albo siebie samych.

Dokąd prowadzimy dziecko?

Rodzic może nauczyć dziecko, jak właściwie przedstawiać swoje potrzeby, jak wyrażać w słowach szacunek i podziw, nazywać emocje. Dziecko patrzy, słucha i naśladuje. Powtarza także nasze naśladownictwo. Jako chrześcijanie jesteśmy naśladowcami Chrystusa. W życiu na co dzień dziecko dowiaduje się od nas, co w praktyce oznacza wiara, zaufanie Bogu, budowanie z Nim relacji. Nikt nie zdejmie z rodzica tej odpowiedzialności. Dziecko nabywa system wartości i postępowania swoich rodziców. Zauważa, czy to tylko pusta teoria czy też rodzic tym żyje. Nie znaczy to, że wymaga się od nas doskonałości. Bądźmy jednak świadomi swoich ról i odpowiedzialności. Zadajmy sobie pytanie: dokąd prowadzimy dziecko? Rodzice są współpracownikami Boga w dziele kształtowania życia dziecka. Zostali ustanowieni jako przewodnicy po życiu.