Zostaliśmy stworzeni przez Boga w taki sposób, że tęsknimy za bliskością. Nie jesteśmy szczęśliwi, jeśli relacje z najbardziej znaczącymi dla nas osobami nie układają się tak, jak byśmy tego chcieli. Takie poczucie niezadowolenia można uznać w pewnym sensie za dobre – oznacza ono, że te relacje nie są nam obojętne. Przemyślenie kilku spraw, ale z Bożej perspektywy, pomaga nam postawić swoje stopy na dobrej drodze, aby rozpocząć budowanie szczęśliwego małżeństwa. Niezmienną prawdą jest również to, że Bóg, który jest Autorem koncepcji małżeństwa, chce udzielić nam niezwykłej pomocy.
Potrzeby do odkrycia
Media coraz częściej podkreślają, że młode pary żyją obok siebie, ponieważ obawiają się otworzyć przed drugą osobą i dać się poznać (właśnie ze strachu przed tą rzekomą „ulotnością miłości”). Potrzeby docenienia, poczucia bezpieczeństwa czy afirmacji są z naszej strony czymś naturalnym i nie musimy się ich wstydzić. Zdarza się jednak, że nawet po latach spędzonych w małżeństwie niektórzy boją się odkryć przed współmałżonkiem swoje potrzeby i pragnienia, a w konsekwencji czują się coraz bardziej osamotnieni. Nie takiej więzi małżeńskiej chciał dla nas Bóg, kiedy planował tę szczególną relację. Każdy z nas jest przez Boga kochany – a to, jak wyglądają nasze małżeństwa, nie jest Mu obojętne. Kiedy zgodzimy się z Bogiem, że nasze małżeństwo powinno być satysfakcjonujące (i jest to do osiągnięcia!), możemy ze swojej strony zrobić bardzo wiele.
Mądrość w zaangażowaniu
Zatem nawet jeśli słyszymy wokoło podsumowania nieudanych związków typu: „Los tak chciał”, „Widocznie tak musiało być”, albo „Po prostu się nie dobraliście”, nie dajmy sobie zamydlić oczu tego typu usprawiedliwieniami. Mimo że często spotykamy je w książkach i filmach, nie są one prawdą. Starajmy się do małżeństwa podchodzić z perspektywy wzmacniania tej relacji, a nie otwierania się na porażkę. Miejmy przed oczami wielkie cele, wielkie marzenia, ale niech nasze oczekiwania nie staną się żądaniami w stosunku do współmałżonka. Najlepszym i najpiękniejszym wyborem, jakiego możemy dokonać, to zadanie sobie pytania: Co ja mogę zrobić, aby nasza relacja rozkwitła?
Jeśli przyjmiemy właściwą postawę, nawet wobec rozczarowania czy bólu, i przebaczymy, zrobimy dojrzały krok, który Bóg pobłogosławi i wynagrodzi. Najbardziej szczęśliwe i spełnione małżeństwa składają się z nieidealnych ludzi. Przebaczenie jest w tej relacji miłości częścią życia, ale też sprawdzoną i najlepszą metodą. Sama znajomość teorii nie wystarczy, by małżeństwo było satysfakcjonujące. Dlatego bądźmy zachęceni do praktycznego działania dla dobra naszego małżeństwa.
Słowa, które darzą życiem
Jednym z praktycznych kroków, które możemy podjąć, jest zamierzone, intencjonalne wypowiadanie słów życia. O jakie słowa chodzi? Bóg mówi, że kiedy kierujemy do współmałżonka słowa zachęty, wsparcia, pocieszenia, słowa, które podnoszą i motywują – uwalniamy słowa, które darzą życiem (Dz. Ap. 5:20c). Nawet najdrobniejsze słowa uznania budują bliskość. Ktoś kiedyś powiedział, że „szczęśliwego małżeństwa nie otrzymujemy w prezencie ślubnym. Szczęśliwe małżeństwo to efekt codziennego budowania, jakiego się podejmujemy, wchodząc w tę relację”. Nie jest też prawdą, że kiedy współmałżonek popełni błąd (na zaawansowanym etapie budowy naszego małżeństwa), cała budowla się zawala i nie ma już czego zbierać. Nie pozwólmy, by błędy i potknięcia, które zdarzają się każdemu, zatrzymywały nas i prowadziły do rezygnacji. Jeszcze wiele spełnienia, miłości i satysfakcji przed nami, jeśli będziemy kontynuować budowanie.
Jak możesz dziś obdarzyć współmałżonka słowami życia? Zastanów się, co szczerze lubisz w swoim mężu / w swojej żonie. Co ci w nim / w niej imponuje? Kiedy wchodzimy w związek małżeński, pragniemy nie tylko doświadczać miłości, ale też mieć poczucie, że jesteśmy szczerze lubiani i doceniani. Możesz powiedzieć np.: „Kochanie, dziękuję Ci, że mogę na Ciebie liczyć. Cieszę się, że to właśnie Ciebie poślubiłem/poślubiłam”. Nikt nie jest zadowolony, kiedy wykonywane przez nas obowiązki nie są docenione tylko dlatego, że należą do naszych obowiązków. Możemy wzmacniać siebie nawzajem, dostrzegając wysiłek drugiej osoby i wyrażając wdzięczność, np.: „Dziękuję Ci, że ciężko pracujesz dla naszej rodziny”. Słowa, które niosą życie, zapraszają Boże działanie do naszych małżeństw. Zapraszaj więc śmiało!
Słowa, które niosą życie, zapraszają Boże działanie do waszego małżeństwa
Gesty, które uwalniają miłość
Postaraj się patrzeć współmałżonkowi prosto w oczy zawsze, kiedy ze sobą rozmawiacie. W ten sposób zbliżacie się do siebie. Unikanie kontaktu wzrokowego jest łatwiejsze, ale niewiele gestów tak cementuje relację jak spojrzenie prosto w oczy. W ten sposób komunikujesz, że chcesz okazać zainteresowanie i obdarzasz zaufaniem swojego współmałżonka. Inne gesty, takie jak pogłaskanie po ranieniu, dotknięcie dłoni czy przytulenie, wyrażają dużo więcej, niż przypuszczamy; często okazywane, pomagają rozkwitać waszej relacji.
Zauważ, że twoje gesty nie muszą pozostać tylko twoje – możesz poprzez nie okazać swojemu współmałżonkowi Bożą miłość i troskę. To sprawia, że gesty stają się nawet bardziej znaczące, zbliżają was do siebie w jeszcze większym stopniu. Jeśli budowanie bliskości stanowi dziś dla ciebie wyzwanie, wiedz, że możesz liczyć na Bożą pomoc. Bóg jest zaangażowany w wasze małżeństwo, aby je wzmacniać i abyście doświadczali coraz większej bliskości i intymności.
Randki, które dodają energii
Kto powiedział, że randki są zarezerwowane tylko dla narzeczonych? Jeden z cenionych autorów książek dla małżeństw, Douglas Weiss, pisze, że jeśli wasze małżeństwo nie będzie co jakiś czas doładowane czasem radości, cieszenia się wspólnym odpoczynkiem i intymnością za sprawą randki małżeńskiej, jest niemal pewne, że w przyszłości będzie trzeba zainwestować w terapię. A to wymaga nawet dużo większego nakładu czasu i finansów. Dlatego pozbądź się przekonania, że nie stać was na randki. Jeśli coś jest dla was ważne, ujmijcie to i zapiszcie w domowym budżecie, podobnie jak rachunek za prąd czy wydatki na żywność. Potraktujcie finanse przeznaczone na randkę jako stały i konieczny element wydatków. Zaplanujcie konkretną datę (przynajmniej raz na 2 tyg.) i zacznijcie od razu! Tego, co zyskacie poprzez czas spędzony na randce, nie da się przecenić.
Trochę luzu w oczekiwaniach
Razem z mężem jesteśmy trafnym przykładem tego, że zainwestowanie w randki, nawet jeśli nastąpiło po kilku latach, niesamowicie odmienia małżeństwo. Na początku mieliśmy mnóstwo wymówek natury finansowej czy dotyczących braku czasu, ale postanowiliśmy, że będąc odpowiedzialnymi za stan naszej relacji, zrobimy wszystko, aby nasze randki były jednym z priorytetów w naszym życiu. I to była jedna z najlepszych inwestycji. Nie potrafimy dzisiaj wyrazić tego, jak randki odmieniły naszą relację, przybliżyły nas do siebie i pomogły nam dostrzegać w sobie nawzajem coraz więcej pięknych, odkrywanych na nowo zalet. To czas, w którym uczymy się odpoczywania we dwoje i wzmacniania w sobie nawzajem tego, co dobre. Ważne, aby zaplanować takie spotkania regularnie i starać się trzymać tych założeń. Z drugiej strony, jeśli z jakiegoś powodu trzeba randkę przełożyć, świat się nie zawali. Pozwólmy sobie na elastyczność i… trochę luzu we wzajemnych oczekiwaniach.
Świadome budowanie
Najważniejsze, czego chcemy się trzymać, to świadome i intencjonalne kroki w kierunku budowania relacji. Stawanie się kochającą rodziną realizujemy każdego dnia. Nie dzieje się to przypadkowo. Josh McDowell, jeden z bardzo lubianych autorów wśród polskich czytelników, podkreśla: „Podejmowanie świadomych kroków w celu zaspokojenia wzajemnych potrzeb jest ekscytujące i wynagradzające”. Życie biegnie zbyt szybko, żeby na spełnienie w relacji małżeńskiej czekać, podawać je w wątpliwość czy słuchać niestworzonych historii na temat prawdziwego szczęścia. Szczęście i spełnienie są możliwe, a Bóg – Ten, który małżeństwo zaprojektował, zachęca: zrób dziś pierwszy krok, jutro kolejny. Wasza wspólna droga jest piękna, ponieważ jest wasza.