Po pierwsze: nie bój się marzyć
Marzenia są z założenia wielkimi planami. Nikt przecież w naszych typowych, zwykłych okolicznościach nie marzy o tym, by rano zjeść śniadanie, a potem dotrzeć punktualnie do pracy. Marzymy o rzeczach, które dzisiaj pozostają poza naszym zasięgiem. Planujemy, malujemy w głowie wizję nowych wynalazków, które rozwiążą dotychczasowe problemy. Mamy różne marzenia: o większym wpływie na ludzi, o awansie na najwyższe stanowiska, o tytułach naukowych, podróżach, sławie i wielu innych rzeczach. Bóg zaplanował dla nas wielkie rzeczy. To nie znaczy, że każdy z nas będzie sławny i bogaty. To plan, w którym przezwyciężymy nasze ograniczenia, będziemy służyć ludziom, czerpiąc z tego pasję i przyjemność. To ostatecznie chwała naszego Boga zaniesiona tam, gdzie być może jeszcze jej nie ma. Nie zakopuj ani nie oddawaj nikomu swoich marzeń. Jeśli ich jeszcze nie znasz, pytaj o nie Boga, który umieścił je w tobie. Proś, aby pokazał ci, jak najlepiej można je urzeczywistnić.
Po drugie: weź się do roboty
Być może nie wiesz, co i jak masz zrobić. Marzysz, ale pierwszy krok wydaje ci się zbyt trudny, a plan zagmatwany. Zacznij od modlitwy. Zobaczysz, jak okoliczności zmieniają się na twoją korzyść. Bóg pewne drzwi otwiera, inne zamyka. Jeśli działa to w moim życiu, zadziała także w twoim. Jeśli marzysz np. o podróżach, kup mapę. Studiuj przewodniki, szukaj informacji o miejscach, do których chcesz dotrzeć. Ucz się języków, przygotuj na wyprawę. Spełnianie marzeń to proces, a im dłużej on trwa, tym większa radość z osiągniętego celu. Pamiętaj, że droga na szczyt jest tak samo ekscytująca jak jego osiągnięcie.
Podporządkuj swój czas celowi, który chcesz osiągnąć
Po trzecie: wyznaczaj sobie cele
Jeśli chodzi o realizację marzenia, zaplanuj konkretnie swoją drogę na szczyt. Zdobycie go to twój ostateczny cel, po drodze jednak będziesz musiał zrealizować kilka, może kilkanaście mniejszych celów. Jeśli chcesz przebiec maraton, a ze sportem nie masz nic wspólnego, nie porwiesz się przecież od razu na pokonanie całej trasy. Przebiegnij najpierw pierwszy kilometr. Potem drugi i trzeci. Następnie osiągnij pierwszą godzinę, pierwsze dziesięć kilometrów. Przesuwaj powoli granicę swoich celów, aż będziesz gotów zmierzyć się z tym najważniejszym.
Zadaj sobie dwa pytania: „Jaki jest mój cel?” oraz „Co muszę zrobić, aby go osiągnąć?”. Czasem wystarczy usiąść i pomyśleć o drodze zamiast myśleć ciągle o celu. Trenerzy często mówią, że wizualizacja sukcesu pomaga w jego osiągnięciu. Myślę jednak, że najbardziej pomocna jest wiara w to, że z Bogiem możemy osiągnąć wszystko. Biblia mówi, że kiedy budujemy dom, musimy usiąść i wszystko dobrze zaplanować, ustalić budżet, czyli inaczej zobrazować i uściślić nasz projekt. Jeśli zaczniemy bez planu, nie tylko doświadczymy porażki, ale także staniemy się obiektem drwin.
Po czwarte: przezwyciężaj porażki
Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Nie ponosi porażek, nie przystępuje do działania. Porażki są nieodłącznym elementem sukcesu. Nikt nie wymaga od nas odniesienia zwycięstwa za pierwszym razem. Doskonale wiedzą to ci, którzy np. jeżdżą na desce snowboardowej czy nartach. Pierwszy sezon to więcej upadków niż przyjemności z jazdy. Drugi to już może kontrolowane upadki. W trzecim następuje wymarzony zjazd bez żadnego potknięcia, a każdy kolejny to już czysta radość. Nie pozwól, by pierwsze niepowodzenia zatrzymały cię w realizacji założonego celu. Traktuj je jako lekcję przybliżającą twój sukces.
Jedną z najtrudniejszych decyzji, zaraz po tej o podjęciu jakiegoś działania, jest decyzja o zakończeniu czegoś, co nie przynosi efektów
Po piąte: zacznij od razu
Czasem tak bardzo boimy się coś rozpocząć, że sparaliżowani strachem przekładamy początek naszego działania w daleką przyszłość: „Zrobię to, gdy: znajdę partnera / wezmę ślub / otrzymam awans / odchowam dzieci / przejdę na emeryturę” – niepotrzebne skreślić. To twoje marzenia. Ale to także twoje wymówki. Jeśli naprawdę czegoś chcesz, będziesz gotów poświęcić swój czas i środki na osiągnięcie tego. Jeśli nie, może warto poszukać innej drogi i osiągnąć cel, który faktycznie wart jest wyrzeczeń?
Po szóste: nie trać czasu
Skup się na realizacji celu. Nie rób kilku rzeczy w tym samym czasie. Multitasking, czyli wielozadaniowość, zostaw swojemu smartfonowi. Skup się na zadaniu. Nie rozpraszaj się rzeczami niepotrzebnymi. Jedną z najtrudniejszych decyzji, zaraz po tej o podjęciu jakiegoś działania, jest decyzja o zakończeniu czegoś, co nie przynosi efektów. Myślałeś, że dyskusyjny klub filmowy poszerzy twoje horyzonty, a czujesz się tam jak na nudnym zebraniu? Chodzisz tylko dlatego, że komuś obiecałeś? Nie marnuj cennych godzin, zaangażuj się w to, co przyniesie efekt i da ci satysfakcję. Sporo cennego czasu tracimy także przez internet. Portale społecznościowe, strony ze zdjęciami kotów i śmieszne filmiki to plaga naszych czasów. Nie jestem przeciwnikiem sieci – jest w niej też wiele bardzo wartościowych treści, np. na blogach czy vlogach. Dziś, gdy nie musimy iść do biblioteki, by znaleźć potrzebne informacje, ponieważ wszystko jest dostępne na ekranie domowego komputera, warto korzystać z tego narzędzia. Podporządkuj jednak swój czas celowi, który chcesz osiągnąć. Nagle się okaże, że jest to prostsze, niż myślałeś. A twoje kolejne marzenie będzie jeszcze większe!
Po siódme: nie słuchaj „mądrych” rad
Pamiętasz historię Noego, który budował statek i ostrzegał ludzi przed potopem, gdy jeszcze na ziemi nie było deszczu? Wielu jego znajomych „popijało nieopodal piwko pod sklepem” i drwiło z niego. Noe jednak był wierny Bogu i wiedział, czego Bóg od niego oczekuje. Dzięki temu uratował siebie, swoją rodzinę i zwierzęta, które zgromadził w arce. Czy słuchasz głosów ludzi, którzy nie mają nic lepszego do roboty niż krytykować wszystko i wszystkich? Takie rady nikogo jeszcze nie doprowadziły do zwycięstwa, nie sądzę zatem, że będziesz pierwszy.
Otaczaj się ludźmi mądrymi i doświadczonymi. Pamiętaj, że sukces jest tam, gdzie wielu mądrych doradców
Po ósme: słuchaj mądrych rad
W każdej pasji czy hobby istnieją autorytety. Prawdopodobnie nie jesteś pierwszym człowiekiem w historii, który próbuje osiągnąć zamierzony cel. Poszukaj i posłuchaj ludzi, którzy już na długo przed tobą szli obraną przez ciebie drogą. Mogą oni dać ci bezcenne wskazówki, dzięki którym nie powielisz ich błędów. Otaczaj się ludźmi mądrymi i doświadczonymi. Pamiętaj, że sukces jest tam, gdzie wielu mądrych doradców (zob. Przyp. Sal. 15:22).
Po dziewiąte: zbierz odpowiedni zespół
Być może są wokół ciebie ludzie o podobnych zainteresowaniach, zakręceni na tym samym punkcie? Zbudowanie mocnego zespołu to już połowa sukcesu. Znajdź ludzi, którzy będą gotowi pójść razem z tobą, w tym samym kierunku. Zaprzyjaźnij się z nimi, podziel swoim doświadczeniem, zachęć do dalszej drogi. Będziesz mógł wtedy liczyć na to samo z ich strony. Sukces ma to do siebie, że mnoży się, gdy się go dzieli z innymi. Król Salomon napisał, że łatwiej jest dwom niż jednemu, a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie (Kazn. Sal. 4:12b). Pamiętaj, że Bóg także postawi na twojej drodze ludzi, którzy będą ci pomocą i wsparciem.
Po dziesiąte: sprawiaj Bogu radość
Niech każdy krok, każdy mały cel, każdy dzień i plan będą radością nie tylko dla ciebie. Dziel swoją pasję z Bogiem, opowiadaj Mu o swoich planach, ekscytuj się przed Nim tym, co do tej pory pozwolił ci osiągnąć. To od Boga pochodzi pasja, to On jest źródłem radości. Jeśli zaprosisz Go do tej wspólnej podróży, będzie ona o wiele bardziej fascynująca. Będzie też dużo bezpieczniejsza, gdy będziesz mieć Go po swojej stronie. Bóg jest dobrym Ojcem. Chce dla nas tego, co najlepsze. Chce widzieć, jak osiągamy szczyty, i chce być z nas dumny. Ostatecznie to Jemu podziękujesz za osiągnięty cel, za siłę i wytrwałość. To On odbierze należną chwałę, a ty będziesz mógł marzyć i spełniać się w następnych przedsięwzięciach. Pamiętaj o biblijnej obietnicy: Powierz Panu drogę swoją, […] a On wszystko dobrze uczyni (Psalm 37:5).