W sytuacji zadłużenia
Jeżeli jednak z jakichś przyczyn wpadliśmy już w pułapkę zadłużenia, ciekawy przykład, jak z niej wyjść, odnajdujemy w 2 Księdze Królewskiej: Pewna kobieta spośród żon uczniów proroków wołała do Elizeusza tymi słowami: „Twój sługa a mój mąż umarł. A ty wiesz, że twój sługa bał się Pana. Lecz lichwiarz przyszedł, aby zabrać sobie dwoje moich dzieci na niewolników”. Elizeusz zaś rzekł do niej: „Co mógłbym uczynić dla ciebie? Wskaż mi, co posiadasz w mieszkaniu?” Odpowiedziała: „Służebnica twoja nie posiada niczego w mieszkaniu poza garncem oliwy”. On zaś rzekł: „Idź, pożycz sobie z zewnątrz naczynia od wszystkich sąsiadów twoich, naczynia puste, i to nie mało. Następnie wrócisz, zamkniesz drzwi za sobą i za synami i będziesz nalewała do tych wszystkich naczyń, a wypełnione odstawisz”. Odeszła więc od niego i postąpiła w ten sposób. Następnie zamknęła drzwi za sobą i za swoimi synami. Ci jej donosili naczynia, a ona nalewała. Kiedy wypełniły się naczynia, rzekła do syna swego: „Przynieś mi jeszcze naczynie!” Odpowiedział jej: „Już nie ma naczyń”. Wtedy oliwa przestała płynąć. Poszła więc kobieta oznajmić mężowi Bożemu, który powiedział: „Idź, sprzedaj oliwę, zwróć twój dług, z reszty zaś żyjcie ty i twoi synowie!” (2 Król. 4:1–7, BT).
Warto zwrócić uwagę na kilka bardzo cennych wniosków: (1) zadłużona kobieta rozumie konieczność spłaty zadłużenia; (2) szuka rady u Boga; (3) źródłem pozyskania środków na spłatę jest zasób – oliwa, którą kobieta już posiada, wie, że może wykorzystać swoje mocne strony; (4) konieczne jest jednak pożyczenie narzędzia – czyli zalecane jest zapożyczenie się na inwestycję; (5) uzyskanie pożądanych efektów wymaga zorganizowanej pracy, np. członków rodziny; (6) już po osiągnięciu efektu kobieta ponownie zasięga rady; Bożej rady potrzebujemy nie tylko wtedy, gdy nam czegoś brakuje, ale również wtedy, gdy doświadczamy obfitości; (7) pozyskane pieniądze mają być przeznaczone nie tylko na spłatę zadłużenia – są także źródłem oszczędności na przyszłość.
Udzielanie pożyczek
Jeżeli chodzi o udzielanie pożyczek, to oczywiście można ich udzielać. Nie musimy jednak pożyczyć każdemu, kto nas o to poprosi. Nie musimy dać się nabrać na zaspokojenie czyichś pragnień i zachcianek. Powinniśmy się dzielić i pożyczając, zaspokajać faktyczne potrzeby (nie pragnienia czy zachcianki) osób gorzej sytuowanych. Wspierajmy przy tym mądrze, tam, gdzie to możliwe, dając wędkę zamiast ryby. Pożyczając komuś, nie spodziewajmy się zwrotu. To jest ważna zasada, która odróżnia chrześcijan od innych ludzi. Mamy pożyczać tak, jakbyśmy nie mieli otrzymać z powrotem – takie powinno być nasze nastawienie do dłużnika: A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, na jaką wdzięczność zasługujecie? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, aby to samo odebrać z powrotem. Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu (Ew. Łuk. 6:34–35); Szczęśliwy mąż, który się lituje i pożycza (Psalm 112:5). Pożyczając, trzeba już z góry pogodzić się z możliwością utraty pożyczonej kwoty. Dlatego pożyczki można udzielać tylko wtedy, gdy z góry godzimy się, że może mieć ona charakter podarunku, i kiedy na taki podarunek nas stać. Prześmiewcy zalecają przy tym, by udzielając pożyczki – nawet najlepszemu przyjacielowi – mocno wyściskać pożyczkobiorcę, bo może to być ostatnia okazja, zanim skutecznie zniknie nam z oczu…
Umorzenie długu
Niestety dzisiaj w praktyce nieznany jest biblijny zwyczaj regularnego bezwarunkowego umarzania długu. Pożyczanie bez oczekiwania zwrotu ma też swoje uzasadnienie w Starym Testamencie. Co siedem lat zarządzano umorzenie długów: Po upływie siedmiu lat zarządzisz umorzenie długów. Taki zaś jest sposób umorzenia długów: Każdy wierzyciel umorzy pożyczkę, której udzielił bliźniemu, nie będzie jej ściągał od swego bliźniego i brata, gdyż obwołano umorzenie długów na cześć Pana. Od obcego możesz ją ściągnąć, lecz co masz u twego brata, twoja ręka umorzy. […] Strzeż się, aby nie powstała w twoim sercu niegodziwa myśl: Zbliża się siódmy rok, rok umorzenia długów, i abyś nie patrzył nieprzychylnie na twego ubogiego brata i nic mu nie dał. On będzie wzywał przeciwko tobie Pana i grzech będzie ciążył na tobie (Ks. Powt. Pr. 15:1–3.9).
Obserwując praktyki instytucji finansowych, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ich intencje są kardynalnie inne. Kredytodawcy często zachowują się jak dilerzy narkotykowi, którzy chcą cię uzależnić. Najpierw darmowe próbki, potem drobne opłaty, a potem coraz większe i większe obciążenia, problemy z obsługą kredytu, kredyt na spłatę kredytu i zanim się obejrzysz, jesteś sługą banku. Zanim podpiszesz umowę kredytową, dobrze więc się zastanów, czy faktycznie zwiększa ona twoją wolność i jest szansą na rozwinięcie talentów czy też rozpoczyna niewolę finansową. Jakże prawdziwe jest stwierdzenie: „Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, aby podobać się ludziom, których nie lubimy”*.
Niewola finansowa
Kredyt sam w sobie nie jest zły. Gdy jednak kupujemy coś na kredyt, zawieramy pewną umowę, którą – jak każdą umowę – musimy wypełnić, by nie być posądzonym o oszustwo i złodziejstwo. Występny pożycza, ale nie zwraca, a sprawiedliwy lituje się i obdarza (Psalm 37:21, BT). Gdy nie jesteśmy w stanie tej umowy dotrzymać, pojawia się niebezpieczeństwo zadłużenia. Gdy nie jesteśmy w stanie płacić naszych zobowiązań w terminie, gdy wartość zobowiązań przewyższa nasz majątek, gdy rodzinne potrzeby są niezaspokojone lub gdy napięcia finansowe powodują stres i mają negatywny wpływ na relacje z innymi, mamy do czynienia z objawami niewoli finansowej – która jest konsekwencją długu.
Pierwszym krokiem do niewoli finansowej może być nierozważne podpisanie umowy kredytowej. Nigdy nie pożyczaj pieniędzy w kwocie wykraczającej poza twoją bieżącą i ostrożnie prognozowaną zdolność spłaty tej pożyczki. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć” (Ew. Łuk. 14:28–30, BT). Kierowanie się uczuciami przy podpisywaniu umowy kredytowej – nawet jeśli wykonujemy najlepsze Boże dzieło – a potem liczenie na to, że Bóg wybawi nas z opresji, nie jest zgodne z Jego planem.
Roztropność a ryzyko
Kredyt jest bardzo niebezpieczny i dlatego potrzeba mądrości i roztropności przy korzystaniu z niego. Czy na pewno podoba się Bogu motywacja, która tobą kieruje przy braniu kredytu? Przecież gdy pożyczamy, nie mając zabezpieczonej możliwości spłaty, oznacza to, że kieruje nami chciwość. Należy bezwzględnie pamiętać, że każde zapożyczenie się niesie ryzyko, iż nie będziemy mogli oddać, nawet jeśli na początku mieliśmy najlepsze intencje. To może prowadzić do kłopotów z wierzycielami i powstania długu oraz rodzić duże problemy życiowe. Życie na kredyt na pewno nie jest Bożym planem dla człowieka. O ileż lepiej byłoby kierować się słowami apostoła Pawła: Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek (List do Filip. 4:12).