Sekrety łaski
Sekret pierwszy: moja przygoda z przetworami polega na czytaniu z upodobaniem przepisów na smakowite kombinacje na stronach kulinarnych i w ilustrowanych magazynach. Chętnie słucham, jak moje gospodarne i pracowite przyjaciółki opowiadają, jak coś prosto i szybko zrobić. Nawet o przepis poproszę… I na tym koniec. Zdarza mi się czasem zryw i wtedy usmażę kilka słoiczków powideł. Zawekuję mięso na wakacje. Generalnie jednak od lat nie zapełniam spiżarni własnymi wyrobami i szczerze podziwiam tych z was, którym się to udaje.
Sekret drugi: półki w mojej spiżarni są pełne przetworów. Legendarny dżem wiśniowy od babci Niny, dwa wielkie słoje ogórków kiszonych i sensacyjna marmolada morelowa od Agi. Dorota obdarowała mnie własnej roboty najzdrowszym bulionem warzywnym w słoiczku, który stoi w lodówce. Ostatnio doszedł do tego zbioru jeszcze słoiczek pigwy od Lucyny. Były i inne dary: pachnące słońcem pomidory od Kasi, słodkie gruszki od Lidzi, jabłka od Reni, bukiet słonecznika i amarantusa od Sylwii – no i jej niezrównana ogórkowa.
Sekret trzeci: myślę sobie, że tak smakuje łaska – niezapracowana, niezasłużona, niezdobyta. Nie kiwnęłam przecież palcem przy żadnym z tych słoików. Nie mam sadu ani ogrodu warzywnego. Nie zebrałam ani jednej gruszki, nie wydrylowałam ani jednej śliwki, nie mieszałam w garnku drewnianą łyżką, żeby nie przywierało do dna, nie parzyłam sobie palców gorącymi pokrywkami. Po prostu przyjęłam i podziękowałam. Dałam sobie spokój z krygowaniem się i natychmiastowym wyrównywaniem długu wdzięczności. Dziękuję w myślach za każdym razem, kiedy nabieram na łyżeczkę pachnącą latem zawartość. Myślę wtedy o osobie, która ją przygotowała.
Przyjąć dar
Przetwory kształtują we mnie pokorę. Uczą rezygnować z rewanżu i natychmiastowego odwdzięczania się za wszystko, co otrzymam. Wciąż pamiętam, że bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać, a nie brać, ale akurat w tej dziedzinie mam niewiele do podarowania. Więc się nie silę. Jeśli należysz akurat do tej części populacji, która robi wspaniałe przetwory, na pewno istnieje inna dziedzina, w której możesz tylko podziękować. Łaska weryfikuje, czy umiem przyjąć dar, nie mając możliwości odwdzięczenia się, czy też wolę dumnie zawołać, podobnie jak to robiliśmy jako dzieciaki na podwórku: „Łaski bez!”. Max Lucado w swojej książce pt. „Łaska” zastanawia się: „Używamy tego słowa tak, jakbyśmy wiedzieli, co ono oznacza. Ale czy naprawdę rozumiemy, czym jest łaska? Czy zadowoliliśmy się słabiutką łaską, która grzecznie wpasowuje się w wersy hymnów i ładnie wygląda w tekstach kościelnych? Nigdy nie sprawia problemów i nie wymaga odpowiedzi. […] Łaska Boga jest niepohamowana i nieujarzmiona, niczym pieniące się fale, które mogą przewrócić cię do góry nogami. Łaska podąża za tobą. Czy łaska cię zmieniła? Czy cię ukształtowała? Czy cię wzmocniła? Ośmieliła? Wytonowała? A może łaska chwyciła cię za kark i potrząsnęła tobą, kiedy było to konieczne?”.
Łaska niewzruszona
Dawca łaski wie, kto z nas potrzebuje ośmielenia, kto stonowania, a kto ożywczego potrząśnięcia. Niewyczerpane są objawy łaski Pana […]. Każdego poranku objawia się na nowo, wielka jest wierność Twoja – woła Jeremiasz w Trenach 3:22–23, wybierając wdzięczność i nadzieję zamiast wspominania własnych nieszczęść. Coś mnie spotkało, coś ominęło, czegoś nadal nie rozumiem, z czymś nie mogę się uporać, ale wierność Pana jest niezmienna, a dowody Jego łaski niewyczerpane. Być może to, z czym właśnie przychodzi się mierzyć tobie i mnie, a czego wolelibyśmy uniknąć, jest jednym z dowodów Jego troski i lepszych planów dla nas? Możemy nawet nie zauważyć, kiedy uczyni nas to mocniejszymi, bardziej polegającymi na naszym Bogu i bliższymi Jego sercu. Myślę o łasce, smarując chleb dżemem. A ty?