Strona główna Artykuły Autorzy Marta Karel Most obietnicy – wierzyć na tyle, aby zaufać
Most obietnicy

Most obietnicy – wierzyć na tyle, aby zaufać

Czy znasz Równinę Bezsilności? To zamglone i bagniste pustkowie znajdujące się po drugiej stronie Rzeki Zwątpienia. Mało kto spodziewa się samemu tam znaleźć, a już na pewno nikt tego nie planuje. Obserwując siebie i swoich bliskich, widzę, że chcąc nie chcąc, co jakiś czas znajdujemy się po tamtej stronie rzeki – i to z bardzo różnych powodów.

Coś się wydarza i dotyka nas samych lub kogoś nam bliskiego: atakująca znienacka choroba, zerwane więzi rodzinne, ukochane dziecko dokonujące złych, niszczących wyborów, zdrada, oszustwo, utrata pracy, tragiczna i niezrozumiała śmierć… Czasem po prostu mamy dość siebie samych i swoich, wciąż kończących się fiaskiem, prób bycia dobrym człowiekiem, wspierającą żoną, kochającym mężem, cierpliwą mamą, odpowiedzialnym ojcem.

Równina Bezsilności

Co cię sprowadziło na Równinę Bezsilności? Właściwie to ważniejsze pytanie brzmi: Co robić, kiedy już się na niej znajdziemy? Po głowie krąży mnóstwo pytań, myśli: „Nie mam już siły. Jestem całkiem sama. Jak długo tu zostanę? Co mam zrobić, żeby przedostać się na drugą stronę, gdzie było jasno i ciepło? Czy to w ogóle możliwe? Czy Bóg o mnie, o nas zapomniał? Czy On w ogóle wie, gdzie jestem? Czy ja Go w ogóle obchodzę?”.

To jest czas batalii w naszych umysłach i sercach. Znam na pamięć wiele Bożych obietnic zapisanych w Biblii. Przychodzi jednak taki moment, kiedy w żalu i rozczarowaniu nie chcę po nie sięgać. Brzmi to przerażająco, ale tak jest. To może być krótka chwila, jednak jeśli pozwolę, aby trwała dłużej, coraz bardziej oddalam się od brzegów Rzeki Zwątpienia, w głąb Doliny Beznadziei, gdzie ponad zamglonym horyzontem majaczą Góry Niewiary. To nie jest dobry kierunek. To śmiertelnie niebezpieczna wyprawa.

Co zrobię ze zwątpieniem?

W takim razie – jak to jest z tymi wątpliwościami? Czy mam być stale uśmiechnięta „jak prosię w deszcz”, mówiąc słowami ks. Twardowskiego? Nieporuszona, nietknięta emocjami, zimna jak stal, wyprostowana jak strzała? Czy to, że słyszę w głowie podejrzliwe myśli i czuję wątpliwości, czasem wręcz na całym ciele, oznacza, że właśnie zawodzę Boga, że nie okazuję Mu zaufania? Zatrzymajmy się na chwilę. To właśnie TEN moment. Właśnie ten wybór jest decydujący. Nie sam fakt, że wątpię, ale to, co zrobię z moim zwątpieniem. To nada kierunek moim kolejnym krokom.

Możesz zdecydować, czy chcesz głodzić czy też żywić swoją nadzieję

W eseju „O wytrwałości w wierze” C.S. Lewis obrazowo opisuje okazanie zaufania: „Niekiedy zrobienie czegoś, czego potrzebuje inne stworzenie, jest możliwe tylko wtedy, gdy okaże nam ono zaufanie. Kiedy wyciągamy psa z potrzasku, wyjmujemy drzazgę z palca dziecka, […] czy też próbujemy przeprowadzić przerażonego nowicjusza przez trudny odcinek w górach, jedyną fatalną w skutkach przeszkodą może być ich nieufność. Prosimy o zaufanie wbrew temu, co podpowiadają ich zmysły, wyobraźnia i inteligencja. Prosimy, aby uwierzyli, że to, co boli, uśmierzy ból, a to, co wydaje się niebezpieczne, zapewni bezpieczeństwo. […] To zaufanie na pewno nie jest poparte żadnymi dowodami i niewątpliwie walczy z emocjami”.

Wbrew dowodom

Bóg oczekuje od nas ufności wykraczającej poza dowody z określonego powodu. „Wszak nie chodzi o jednorazowe wydostanie się z pułapki albo przejście jednego trudnego odcinka w górach – pisze dalej Lewis. – Wierzymy, że Jego zamiarem jest stworzenie pewnej osobistej relacji między Nim a nami […] możliwej do opisania w kategoriach miłości synowskiej czy oblubieńczej. Składnikiem tej relacji jest całkowite zaufanie. Takie zaufanie może rozwinąć się tylko tam, gdzie jest miejsce również na wątpliwości. Kochać to znaczy ufać ukochanemu bardziej, niż pozwalają na to dowody, a nawet wbrew dowodom. Nie można nazwać przyjacielem człowieka, który wierzy w nasze dobre intencje tylko wtedy, gdy możemy je udowodnić. Nie można nazwać przyjacielem człowieka, którego szybko przekonują dowody przeciwko nam”.

Most Obietnicy

Właśnie wtedy, gdy pomimo tego, co widzimy i czujemy, nie ulegamy bezsilności, niewierze i zwątpieniu, ale przyznajemy się do nich przed naszym Panem, dzieje się cud. Bóg wznosi specjalnie dla ciebie i dla mnie most, po którym możemy bezpiecznie przedostać się na drugi brzeg.
Na imię mu OBIETNICA. Jeśli zdecydujesz się na niego wejść, przekonasz się, że choć z daleka wydawał się chwiejny, a jego drugi koniec gubi się we mgle, z każdym krokiem coraz wyraźniej czujesz, jak pewny jest materiał, z którego go zbudowano. Solidny, niepoddający się napierającej, wzburzonej wodzie Rzeki Zwątpienia. Wszystko, co musimy zrobić, to kolejny krok. I jeszcze jeden krok.

Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę (List do Hebr. 10:23). Ja nie mam już siły, ale to Bóg jest moją siłą, moją skałą i twierdzą. To prawda, że ja jestem ubogi i biedny, ale Pan myśli o mnie. Ty jesteś moją pomocą i moim wybawcą! Nie zwlekaj, o mój Boże! (Psalm 40:18 NP). Ja zawodzę, ale On zawsze pozostaje wierny: Wiedz tedy, że to Jahwe, twój Bóg, jest prawdziwym Bogiem, jest Bogiem wiernym, który dochowuje przymierza i okazuje miłosierdzie aż do tysiącznego pokolenia tym wszystkim, którzy Go kochają i zachowują Jego przykazania (Ks. Powt. Pr. 7:9, BWP). Nie rozumiem, co się dzieje, i nie wiem, jak postąpić, ale mój Pan jest źródłem wszelkiej mądrości.

To nie zmiana okoliczności

Potrzebujemy pamiętać o jednym. Nie utożsamiajmy wejścia na Most Obietnicy ze zmianą okoliczności. Nie wydostajemy się z Równiny Bezsilności, ponieważ choroba ustąpiła, dziecko wróciło na dobrą drogę, a oszust przeprosił i wynagrodził szkody. Oczekujemy na dobre zakończenie i mamy na nie nadzieję. Może się jednak okazać, że wciąż nie nadchodzi. Jeszcze nie czas. Czy to oznacza, że mamy się błąkać we mgle zwątpienia i niewiary? Wręcz przeciwnie. Możemy wydostać się z niej dzięki tej samej wierze, którą okazał Abraham: wbrew nadziei, żywiąc nadzieję, uwierzył, aby się stać ojcem wielu narodów (List do Rzym. 4:18).

Czy zdajesz sobie sprawę, że żywiąc nadzieję wbrew nadziei i pielęgnując pewność, że Bóg na pewno uczyni to, co obiecał, oddajesz Mu chwałę? Pomyśl o tym, zanim zdecydujesz się głodzić lub też żywić swoją nadzieję. Abraham nie zachwiał się i nie zwątpił, pomimo tego, co widział i wiedział. Zdecydował się nie brać pod uwagę tego, na jakim etapie życia jest on sam i jego żona. To nie był czas na płodzenie i rodzenie dzieci! A jednak Bóg dał konkretną obietnicę i potwierdził ją w chwili zwątpienia, pokazując Abrahamowi rozgwieżdżone niebo. Wszechmogący Bóg Abrahama, który wkrótce miał stać się także Bogiem Izaaka i Jakuba, jest Tym, który zawsze, ale to zawsze dotrzymuje danego słowa. Ze wszystkich wspaniałych obietnic, które dał wam Pan, Bóg wasz, ani jedna nie zawiodła (Ks. Joz. 23:15, BT). Czy wierzysz w to na tyle, aby zaufać?