Po etapie oczekiwania na to, że samo przejdzie (nie przeszło) i poszukiwaniach skutecznego kosmetyku, wreszcie postawiłam na stoliku nocnym niebiesko-białą tubkę. „Daj nam tydzień, a zobaczysz efekt” – brzmiała obietnica na opakowaniu. Minęło siedem dni, a potem kolejnych siedem, a moje dłonie nie wyglądały ani trochę lepiej. Czyżby producent szubrawiec obiecywał gruszki na wierzbie? Pozwólcie, że zdradzę Wam moje małe odkrycie. Otóż każdy kosmetyk działa o wiele skuteczniej, jeśli nałożymy go na skórę. Wieczorami byłam zbyt zmęczona, a rankami zbyt się spieszyłam, żeby poświęcić półtora minuty na posmarowanie moich rąk. Krem w zasięgu wzroku działał kojąco na oczy i sumienie. Niestety nie dałam mu szansy na wywarcie tego samego wpływu na moje obolałe dłonie.
Uruchomić działanie
Znajomość instrukcji obsługi pralki nie zapewniła jeszcze nikomu świeżej bielizny, a przeczytanie ze zrozumieniem sposobu użycia szamponu nie odmieniło niczyjej fryzury. Niby to wiem. Zastanawia mnie wobec tego, dlaczego często zachowuję się tak, jakby samo myślenie o czymś było tym samym, co zrobienie tego. Owszem, w sferze naszych myśli wszystko się zaczyna, ale to dopiero początek. Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz – pisze Apostoł Jakub – demony również wierzą i drżą. Ale jak martwe jest ciało bez ducha, tak też martwa jest wiara bez uczynków (Jakuba 2:11).
Rozważanie w myślach sposobów na wsparcie przyjaciółki to nie to samo, co zawiezienie jej obiadu lub przypilnowanie dziecka. Obietnica „Będę się o ciebie modlić!” to nie to samo, co wierne oddawanie Bogu tej osoby. Kwiecista mowa wygłoszona w wyobraźni nie zastąpi krótkiego „Przepraszam Cię, przykro mi”. Muszę bardziej nad sobą panować i nie wybuchać złością przy byle okazji – to niezwykle słuszne postanowienie. Jak długo jednak nie zdecyduję się stawić czoła prawdziwym przyczynom swojej złości i z pochyloną pokornie głową szukać rozwiązań, niewiele się zmieni. Można być bardzo blisko źródła, a wciąż chodzić spragnionym. Można zobaczyć w Biblii prawdę o Bogu, o sobie, o świecie i… nic z tym nie zrobić.
Lustro Bożego Słowa
A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś tylko słucha słowa, a nie wprowadza go w czyn, to jest podobny do człowieka, który ogląda w lustrze swe oblicze: przyjrzał się sobie, a odszedłszy, zaraz zapomniał, jak wyglądał. Natomiast ten, kto starannie rozważa wzniosłe Prawo wolności, usiłując jak najdokładniej wniknąć w jego treść i przy nim wiernie trwać, nie jest już skłonnym zapomnieć o wszystkim słuchaczem [słowa] tylko, lecz także jego wykonawcą. Wypełniając zaś słowo, otrzyma błogosławieństwo (Jakuba 1:22–25 BWP).
To poważne ostrzeżenie i dlatego biorę je sobie do serca. Nie chcę być jak człowiek, który odszedł sprzed lustra i natychmiast zapomniał, jak wyglądał. Owszem, to, co zobaczę, może okazać się szokujące, a zmiany do wprowadzenia – radykalne. Nie chcę jednak alternatywy, którą jest oszukiwanie samej siebie.
Starannie rozważa… usiłując wniknąć… wiernie trwać… Ta jasna zachęta do codziennego i cierpliwego odkrywania wskazówek zawartych w Bożym Słowie kończy się obietnicą stania się wykonawcą. A to jedyna droga do błogosławieństwa. Codziennie mamy szansę przejrzenia się w lustrze. Jeżeli Bóg właśnie odkrywa przed nami jakąś prawdę, to bez względu na to, jak bardzo wydaje się to niewdzięczne i żmudne, nie poprzestawajmy na wiedzy. Pamiętajmy, że Jezus jest tym, który daje chcenie i wykonanie.
Artykuł pochodzi z książki „Od serca” wydanej przez Wrocławskie Forum Kobiet. Książkę można nabyć na stronie: www.wroclawskieforumkobiet.org