Kiedy zobaczysz Boże działanie, kiedy zobaczysz Boga w akcji, już nigdy nie zgodzisz się na przeciętność w swoim życiu. Randy Clark powiedział kiedyś, że kolejne przebudzenia prowadzą ludzie, które obserwowali przebudzenia poprzednie. Dlaczego? Ponieważ kiedy widzisz Boże działanie, twoje serce zaczyna płonąć i nie spoczniesz, dopóki nie zobaczysz więcej. Dzisiaj już nigdy nie modlę się słowami: „Panie, proszę, zrób to samo”, ale proszę Boga: „Zrób więcej”. Bóg nie jest odtwórcą, ale Twórcą. On chce zrobić coś więcej. I jest to realne i dostępne.
Poprzeczka idzie w górę
Jest jednak pewna cena tego wszystkiego – przebudzenie podnosi poprzeczkę jakości twojego życia. W pierwszym Kościele też możemy to dostrzec: Wiele znaków i cudów działo się przez ręce Apostołów wśród ludu. […] A z obcych nikt nie miał odwagi dołączyć się do nich, lud zaś ich wychwalał. […] Także z miast sąsiednich zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia (Dz. Ap. 5:12–16, BT).
Można by powiedzieć, że to dosyć przyjemna, sielankowa historia. Tego, co Bóg czynił za sprawą apostołów, wszyscy pragniemy. Jednak w poprzednich wersetach zapisano inną historię. Czytamy tu opowieść o Ananiaszu i Safirze, która jest dużo bardziej dramatyczna: Ale pewien człowiek, imieniem Ananiasz, z żoną swoją Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony odłożył sobie część zapłaty, a pewną część przyniósł i złożył u stóp Apostołów. „Ananiaszu – powiedział Piotr – dlaczego szatan zawładnął twym sercem, że skłamałeś Duchowi Świętemu i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię? […] Strach wielki ogarnął cały Kościół i wszystkich, którzy o tym słyszeli (Dz. Ap. 5:1–11, BT). Zarówno Ananiasz, jak i Safira skłamali wobec Boga. W efekcie oboje ponieśli śmierć. Wobec tych wydarzeń nie wszyscy byli skłonni dołączyć do apostołów.
Cena w jakości życia
W pierwszym przytoczonym opisie Bożego działania widzimy, jak potężne przebudzenie miało miejsce za czasów apostołów. Duch Boży zstąpił, ludzie byli pełni ognia, zaczęli głosić, byli pełni Ducha Świętego. Ale płacili też pewną cenę, która dotyczyła jakości ich życia. Pierwszy Kościół żył w przebudzeniu, ale poziom świętości życia był tak wysoki, że nawet kłamstwo w Obecności Bożej kończyło się śmiercią.
Przebudzenie podnosi poprzeczkę jakości twojego życia
Często patrzymy na tę jedną stronę medalu, ale medal ma dwie strony. Dlatego połóżmy większy nacisk na świętość życia. Czy gdyby wyszło na jaw to wszystko, co robimy w ukryciu, gdy inni ludzie nie widzą, byłoby to powodem do chluby czy zawstydzenia? W czasie przebudzenia Bóg porusza się z mocą, ale oczekuje, że będziemy żyli w świętości. A dzieją się obecnie coraz większe rzeczy. Oznacza to dla nas odpowiedzialność, aby żyć w święty sposób, godny świętości Boga.
Moc i świętość w parze
Świętość naszego życia i poruszanie się w mocy Bożej muszą iść w parze. Nie może być tak, że poruszamy się w Bożej mocy, nie żyjąc w świętości. Z kolei życie bez mocy Bożej apostoł Paweł także nazywa odstępstwem. Musimy zatem podążać za Bogiem, równoważąc te dwie kwestie. Naszym zadaniem jest poruszać się i w mocy, i w świętości. Zbyt wiele rodziło się w historii przebudzeń, które szybko się kończyły z powodu pychy człowieka, grzechu, niedojrzałości, pożądliwości, miłości do pieniędzy i innych rzeczy tego świata. A więc większy wymiar Bożej Obecności, jaki widzimy podczas przebudzenia – coś, co powinno być otoczone czcią, chwałą i szacunkiem – został powstrzymany, ponieważ człowiek nie liczył się z tym, że Bóg chce uczynić z nas święte naczynia. To poruszenie, które Bóg przygotowuje obecnie, będzie większe, potężniejsze i wspanialsze w swojej chwale. Jednak wierzę też, że nie będzie musiało się szybko zakończyć, bo Bóg znajdzie ludzi, którzy będą gotowi zapłacić cenę – będą żyli w sposób, który Jemu się podoba. To Jego pragnienie, to przejaw Bożego serca.
Zastanawiające – w historii życia apostołów czytamy, że lud chwalił ich poczynania, ale mało kto miał odwagę do nich dołączyć. Paradoks? Obserwując ich, wszyscy byli pełni podziwu dla Bożego działania, ale kiedy trzeba było wybrać własną drogę, być może dochodzili do wniosku: „Nie, ja się nie zdecyduję, bo wiem, słyszałem, co się stało z Ananiaszem”. Być może mieli świadomość własnych grzechów: „Ananiasz skłamał, a co ja robię w życiu?”. Dlatego z jednej strony lud podziwiał apostołów, ale z drugiej był pełen bojaźni i szacunku dla świętości Boga.
Boże działanie w świętości
Pierwszy Kościół był zatem prześwietlony. Żyjąc w świętości i jawności, apostołowie oglądali potężne Boże działanie. I może dlatego przebudzenia nie dzieją się tak często – ponieważ czegoś od nas wymagają. My nierzadko żyjemy inaczej. Z jednej strony widzimy Boże cuda, ale do stawiania sobie wymagań chętni nie jesteśmy. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że będziemy chodzić w znakach i cudach, ale nie będziemy się koncentrować na świętości własnego życia. Nie jest trudno wejść w usługiwanie w mocy, kiedy Bóg daje łaskę, charyzmat i sam zaczyna przez nas działać. Ale ja również w swoim życiu dostrzegłem potrzebę tej zależności, równowagi pomiędzy mocą a świętością. Były momenty, w których upadałem, a na drugi dzień Bóg czynił taki cud, że z bojaźnią mówiłem: „Boże…”.
Istnieje też ryzyko, że powiemy sobie: „Wszystko jest w porządku, poruszam się w Bożej mocy, mam wygodę w życiu”. Ale wtedy możemy usłyszeć od Jezusa to, co zapowiedział w Ewangeliach: „Nigdy was nie znałem, ponieważ to Ja czyniłem te cuda, ale wy dopuszczaliście się nieprawości”. Musimy pamiętać, że przed Bogiem nie zdamy sprawy z cudów, ale ze swojego życia. Dlatego powinniśmy się uczyć, jak żyć świętym życiem. Ponieważ kiedy Bóg przyjdzie w swojej świętości i Jego Obecność będzie przebywać pośród nas w jeszcze większym stopniu, poprzeczka pójdzie w górę. Bądź jednak zachęcony tym, że jeśli chcesz iść za Bogiem radykalnie, On da ci łaskę, by żyć w nowy sposób. Nie będziesz musiał sam zmagać się z grzechem, z dążeniem do życia w świętości. Bóg da ci łaskę. Jednak ty musisz z tą łaską współpracować.