Strona główna Artykuły Autorzy Lidia Czyż Wszystko mi wolno, ale…
Wszystko mi wolno, ale

Wszystko mi wolno, ale…

czyli o mądrych wyborach

Niedawno spotkaliśmy się w gronie dobrych, dawno niewidzianych znajomych. Mieliśmy sporo tematów do omówienia, gdyż w ciągu ostatnich lat w życiu każdego z nas wiele się wydarzyło. Pod koniec miłego spotkania ktoś stwierdził: „Nie jest z nami źle, bo nie rozmawialiśmy o chorobach”. Faktycznie, choć to i owo każdemu z nas dokucza, rozprawianie o schorzeniach nie należy raczej do dobrego tonu. Nie powinnam zapewne też o nich pisać, dlatego w celu usprawiedliwienia muszę zrobić małe wprowadzenie.

Często zdarza się w takich sytuacjach, gdy tylko ktoś wspomni, że coś mu dolega, że natychmiast dostaje dobre rady, co powinien zażywać. Zapominamy, że nie musielibyśmy się leczyć, gdybyśmy pewnych rzeczy unikali. Sama przez wiele lat cierpiałam na dokuczliwe problemy zdrowotne. Zasięgałam porady u kilku lekarzy, ale oprócz przepisania tabletek i maści nie byli w stanie mi pomóc. W grę wchodziła tylko bardzo nieprzyjemna operacja. Zanim jednak do niej doszło, postanowiłam przeanalizować dokładnie swój jadłospis, by odkryć, czy może powodem zaburzeń nie jest jakiś produkt spożywczy. I nie myliłam się, choć trwało to dość długo, nim namierzyłam głównych winowajców.

Umiejętność przyjmowania i rezygnowania

Problem polegał na tym, że wspomniani winowajcy uchodzą za produkty zdrowe, a w niektórych schorzeniach wręcz leczące! Okazały się nimi czarna herbata i jabłka. Czy pełna antyutleniaczy herbata i naszpikowane witaminami jabłka mogą szkodzić? Trudno było mi w to uwierzyć, ale czas potwierdził, że po ich wyeliminowaniu dolegliwości ustały. Czy łatwo było zrezygnować z czarnej herbaty z cytryną, w zimie szczególnie aromatycznej, bo wzbogaconej goździkami i pomarańczą? Z szarlotki czy musu jabłkowego? Odpowiem, że nie stanowiło to dla mnie wielkiego kłopotu. Ale czasem, widząc szczególnie piękne jabłko, moja ręka sama wręcz wyciąga się po nie. Niezręcznie także za każdym razem prosić w towarzystwie o herbatę owocową, gdy na stole stoi jedynie dzbanek z „prawdziwą” herbatą. Wiem jednak, że rozsądnie jest pewnych rzeczy unikać.

Ta prawda dotyczy nie tylko produktów spożywczych, ale także prawie każdej dziedziny naszego życia: książek, które czytamy, muzyki, której słuchamy, ludzi, z którymi utrzymujemy kontakty, rozrywek, stylu ubierania się, sposobu spędzania czasu. Czy zawsze wybieramy właściwie?

Nigdy w historii człowiek nie miał tak dużego wyboru towarów do kupienia, zjedzenia, słuchania, oglądania, zażycia.

Pozwolę sobie przytoczyć inny przykład osoby, która, pomimo cukrzycy i alergii na pokrzywę, sama „leczyła się” miodem i naparem z pokrzywy, twierdząc że są to „leki z Bożej apteki”. Trudno w takim postępowaniu dopatrzyć się mądrości. A potrzebujemy jej coraz więcej, gdyż rynek ofert, jakimi codziennie jesteśmy wręcz zasypywani, jest coraz bogatszy i bardziej kuszący. Nigdy w historii człowiek nie miał tak dużego wyboru towarów do kupienia, zjedzenia, słuchania, oglądania, zażycia. Sfera rozrywki i różnorodnych atrakcji jest na wyciągnięcie ręki, a precyzyjniej – kliknięcia myszką czy przesunięcia palcem po ekranie. I to od nas zależy, w jaką ikonę klikniemy. Wszak jesteśmy ludźmi wolnymi i „wszystko nam wolno” – nawet Apostoł Paweł tak napisał.

Niestety, chętnie cytując początek zdania napisanego przez Apostoła Narodów, rzadziej pamiętamy o jego dalszej części: ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić (1 List do Kor. 6:12). Apostoł nie wymieniał rzeczy, które nie są pożyteczne, choć w wielu innych fragmentach listów wskazuje, w jaki sposób dokonywać mądrych wyborów. Swojemu uczniowi Tymoteuszowi Apostoł Paweł zalecał, by ze względu na niedomagania żołądkowe nie pił samej wody, ale dodawał do niej trochę wina (1 List do Tym. 5:23). Tej rady na pewno nie dałby osobie uzależnionej od alkoholu. Podobnie jest z seksem, który jest darem Boga, ale zarezerwowanym tylko dla małżeństwa.

Znaczenie mądrości w codziennych wyborach

Jak zatem odkryć to, co jest dla nas, a szczególnie dla mnie pożyteczne? Bóg dał nam dekalog, w którym znajdujemy uniwersalne prawdy, a równocześnie obdarzył nas wolną wolą. Tym, co pozwala nam podejmować właściwe decyzje, jest mądrość. Jak ogromne ma ona znaczenie, potwierdza fakt, że w Biblii wspomniana jest w różnych kontekstach aż 480 razy. To właśnie mądrość pozwala rozróżniać między dobrem a złem, a nawet między dobrym a lepszym. Czy możemy utożsamić ją z wykształceniem i powiedzieć, że ludzie wykształceni dokonują lepszych wyborów? Bez wątpienia edukacja, wyposażając nas w wiedzę i poszerzając horyzonty, jest ważna, ale czy kształcąc się, równocześnie nabywamy mądrości? Czy tytuły naukowe gwarantują, że ktoś jest człowiekiem mądrym, czy świadczą jedynie o tym, że jest wykształconym? Już starożytni filozofowie spierali się na ten temat. Platon uważał, że mądrość jest tożsama z wiedzą i ludzie wykształceni podejmują właściwe decyzje. To twierdzenie zakwestionował jednak jego uczeń Arystoteles, dowodząc, że do podejmowania właściwych decyzji sama wiedza zazwyczaj nie wystarcza i wymaga jeszcze dysponowania określonymi zdolnościami psychicznymi. Który z nich miał rację?

Bóg obdarza nas mądrością, by jedne rzeczy wybierać, a innych unikać, bo nie są pożyteczne. Czasem jest to sprawa bardzo indywidualna.

W Biblii czytamy, że początkiem mądrości jest bojaźń Pana; Wszyscy, którzy ją okazują, są prawdziwie mądrzy (Psalm 111:10). To nie lata spędzone na uczelni, ale przestrzeganie Bożych nakazów zawartych w Biblii i postępowanie zgodnie z tym, co Stwórca nam zaleca, jest oznaką mądrości. Bóg obdarza nas mądrością, by jedne rzeczy wybierać, a innych unikać, bo nie są pożyteczne. Czasem jest to sprawa bardzo indywidualna.

W poszukiwaniu „złotego środka”

Czy to źle, że w naszych sklepach mamy obfitość, wręcz nadmiar towarów? Przecież dzięki temu mamy w co się ubrać, wyposażyć mieszkanie, zapełnić lodówkę. Ale dla zakupoholika samo wejście do sklepu stwarza pokusę. „Wszystko mi wolno” – pisze Apostoł, podkreślając, że w Chrystusie jesteśmy ludźmi wolnymi, ale jeżeli jesteśmy też ludźmi mądrymi, wiemy, że nie wszystko przynosi korzyść. Jeżeli dokonujemy złych wyborów, jemy i pijemy śmieciowe produkty, oglądamy niemoralne filmy, przebywamy w nieodpowiednim towarzystwie, w niewłaściwych miejscach, będzie to powodowało w naszym życiu złe lub wręcz katastrofalne konsekwencje.

Nie wiemy, co wybrać, brakuje nam rozeznania, a nasze decyzje przynoszą negatywne efekty? W Piśmie Świętym znajdujemy zachęcającą obietnicę: Jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania (Jakuba 1:5–6a). Czyż nie jest to proste? Powinniśmy zwyczajnie poprosić Pana Boga o mądrość. Dlaczego zatem tak rzadko to robimy? Ponieważ wymaga to pokory i przyznania się do swoich ograniczoności.

Czy prosiliśmy już kiedyś Boga o mądrość? Czy raczej uważamy się za tak błyskotliwych i inteligentnych, że niczego nam już nie brakuje w tej materii? Ale mądrość polega na tym, że uświadamiamy sobie, jak bardzo Bożej mądrości potrzebujemy, by umieć dokonywać właściwych wyborów. Bo choć wszystko mi wolno, to nie wszystko jest pożyteczne.