Czy zdarzyło ci się usłyszeć z ust swoich dzieci słowa: „Nigdy mi na nic nie pozwalasz”, „Zawsze psujesz zabawę”? Większość naszych dzieci nie rozumie, dlaczego nakładamy na nie ograniczenia, toteż wymuszanie przestrzegania zasad powoduje napięcia, kłótnie i konflikty wewnątrz rodziny.
Każdy z nas, ojców, stosuje pewien model rodzicielstwa. Wynika on z tego, jak postrzegamy autorytet rodzica i kwestie relacji w rodzinie. Na twój model wpłynęło najprawdopodobniej to, jak twoi rodzice egzekwowali zasady, kiedy dorastałeś, i jakie łączyły was więzi. Ta rola przypisywana zasadom i więziom w dużym stopniu określa sposób, w jaki traktujemy dzieci.
Tato „rygorystyczny kontroler”
„Zrobiłeś już zadanie domowe?”, „Wyniosłaś śmieci, tak jak ci mówiłem?”, „Miałeś wrócić przed dwudziestą drugą. I co?”. Takie pytania zadałby tato „rygorystyczny kontroler”. Faktycznie jednak nie chodzi o same pytania, a raczej o sposób egzekwowania autorytetu. Rygorystycznie kontrolujący, autokratyczni rodzice wymagają bezwzględnego posłuszeństwa regułom. Może znasz tatę, który kontroluje swoje dzieci, onieśmielając je lub zastraszając. Takie podejście można podsumować następująco: „Albo zrobisz to tak, jak ci mówię, albo pożałujesz!”. W skrajnych przypadkach autokratyczny tato sprawuje absolutną władzę nad dziećmi, co często skutkuje emocjonalnymi i fizycznymi nadużyciami. Jednak wielu autokratycznych ojców, którzy nie wymuszają przestrzegania zasad w tak ekstremalny sposób, stwarza dzieciom pozornie „dobry dom”. Dba należycie o ubranie i pożywienie dla dzieci, pozwala im bawić się z innymi dziećmi, słowem – wydaje się, że zapewnia wszystko, co niezbędne do „normalnego życia”. Mimo że kontrolujący ojcowie nigdy nie posuwają się do bicia dzieci ani zamykania ich w odosobnieniu za nieposłuszeństwo, rządzą jako surowi kontrolerzy egzekwujący przestrzeganie reguł. Wysoko stawiają zasady, ale nisko cenią więź.
Funkcjonowanie w opisanym systemie rodzicielskim sprawia, że dzieci reagują ucieczką lub konfrontacją. Towarzyszy im zwykle gniew. Kiedy dziecko wybierze ucieczkę, niekoniecznie musi dosłownie uciekać z domu, ale wycofuje się z niego emocjonalnie i pod względem więzi. Uczy się żyć na własną rękę i „być posłuszne”, przynajmniej na powierzchni. Jednak w jego wnętrzu prawdopodobnie aż się gotuje. Może słyszałeś opowieść o chłopcu, któremu ojciec polecił usiąść. Chłopiec nie chciał tego zrobić i dobitnie to wyraził. Wtedy tato wrzasnął: „Siadaj albo posadzę cię siłą!”. Chłopiec szybko usiadł, ale czyniąc to, wymamrotał pod nosem: „Zewnętrznie siadam, lecz wewnątrz ciągle stoję!”. Posłuszeństwo wymuszone przez tatę „rygorystycznego kontrolera” rzadko ukształtuje dziecko z wewnętrzną motywacją, aby czynić to, co dobre, nawet jeśli potulnie dostosowuje się ono do reguł. Zdominowane dziecko w swoim wnętrzu nosi frustrację i gniew. Jeśli natomiast dziecko wybierze konfrontację, uzewnętrzni swój gniew. Takie dzieci doskonale pojmują zasady i to, że są zmuszane do ich stosowania, co wcale im się nie podoba. Pomyśl o tym. Jak reagujesz na zasady, które postrzegasz jako ograniczające twoją wolność i dobrą zabawę? Wszyscy odruchowo sprzeciwiamy się nieuzasadnionym regułom. Właściwym kontekstem zasad jest relacja pełna miłości.
Kiedy umieścimy zasady w kontekście więzi miłości, pojawia się bardzo jasny powód ich stosowania: zasady mają chronić dzieci i je wyposażać
Tato „wszystko przejdzie”
Czasem ojcowie, którzy sami byli wychowywani przez autokratycznych rodziców, powielają ten model wobec własnych dzieci. Są również i tacy, którzy chcąc odreagować swoje doświadczenia, odrzucają wszelkie zasady. Ich model wychowania można nazwać „wszystko przejdzie”. To inaczej pobłażliwe rodzicielstwo. Pobłażliwy tata stanowi przeciwieństwo taty „rygorystycznego kontrolera”. Nisko ceni rodzicielskie zasady, za to duże znaczenie przypisuje więziom. Okazuje się jednak, że podejście taty „wszystko przejdzie” powoduje wykształcenie się powierzchownych i niezdrowych więzi. Dziecku ostatecznie nasuwa się refleksja: „Mojemu tacie tak naprawdę na mnie nie zależy”.
Zapewne nie raz widziałeś pobłażliwego tatę w akcji. W zasadzie to dziecko jest w akcji, a tato stoi i przygląda się, jak jego dziecko niszczy zabawki, rabatki kwiatowe, meble, a ogólniej rzecz ujmując – domowy spokój. Rodzice wychowujący dzieci w ten sposób stają się ich zakładnikami. Pewien tato rozpaczliwie próbował sprawić, aby jego czteroletni syn wsiadł do samochodu; chłopiec jednak bawił się w najlepsze na huśtawce. „Chodź, Jasiu, musimy się zbierać. Proszę, wsiadaj do samochodu” – błagał tato. Malec nie reagował. Po minucie czy dwóch tato powtórzył apel. Ponownie przeszedł on bez echa. Mijały kolejne minuty. W końcu tato stanowczo powiedział: „Janie, posłuchaj mnie. Nie mam zamiaru mówić ci jeszcze dziesięć razy, żebyś wsiadł do samochodu!”. Dzieci wychowywane przez pobłażliwych rodziców bardzo często stawiają na swoim, lecz nie są szczęśliwsze od tych z autokratycznych domów. W życiu tych dzieci nie zostaje zachowana równowaga między zasadami a więziami. Prawdę mówiąc, brak zasad sprawia, że dziecko myśli: „Gdyby mojemu tacie naprawdę na mnie zależało, bardziej interesowałby się tym, co robię… czasem powiedziałby »nie«… Chyba tak naprawdę mnie nie kocha”.
Tato niedbały
Kolejnym modelem rodzicielstwa jest niedbałe podejście do procesu wychowania, czyli postawa obojętności. Prezentuje ją nieobecny tato, który jest zbyt zajęty swoim życiem lub pracą zawodową i nie zna świata swojego dziecka. Tato może przyjmować postawę obojętności z powodu lęku przed niepowodzeniem. Jego dzieci czują, że są odstawione na boczny tor. Dzieci wychowywane w ten sposób mogą doświadczać zranień i gniewu. Tak było ze mną – dzieciakiem, którego tato był zawsze zbyt pijany, aby poświęcić uwagę swojemu małemu synowi. Stał się też powodem wielkiego bólu w sercu mojej matki. Budziło to we mnie wściekłość. Lecz ponad wszystko czułem się osamotniony i zapomniany. Model takiego ojcostwa cechuje zarówno niski poziom więzi, jak i niski poziom zasad. Brak zainteresowania stanowi dla dziecka następujące przesłanie: „Nie jesteś wiele wart. Nie jesteś ważny. Jesteś nikim”.
Tato kochający
Ten ostatni model rodzicielstwa jest po prostu postawą miłości. Tato kochający postrzega dobro swojego dziecka jako swój najwyższy priorytet. Nie chodzi tu przede wszystkim o osiągnięcie równowagi między odpowiednią ilością zasad a bliską i zdrową relacją. Tu tato ustanawia reguły – ale czyni to w kontekście więzi miłości ze swoimi dziećmi. W ten sposób dzieci szybko uczą się, że zasady wypływają z kochającego serca i mają na celu ochronić je przed krzywdą oraz zapewnić pomyślność.
Czy twoje dzieci wiedzą, dlaczego ustanawiasz zasady? Kiedy umieścimy zasady w kontekście więzi miłości, pojawia się bardzo jasny powód: zasady mają chronić dzieci i je wyposażać. Apostoł Paweł, gdy poinstruował ojców, aby nie pobudzali swoich dzieci do gniewu, nie polecił, aby z zasad zrezygnować. Boże reguły zawsze mają na celu dobro osoby, wobec której są stosowane. Jeśli nasze dzieci wpadają w gniew i sprzeciwiają się zasadom, które mają na celu ich dobro, odstąpienie od akcentowania zasad z pozoru może nie mieć sensu. Wydawać by się mogło, że nieustanne przypominanie zasad okaże się lepszym rozwiązaniem. Ale takie postępowanie spotęguje u dziecka jedynie poczucie rozgoryczenia. Dzieci muszą dostrzec, że nasze zasady wypływają z kochającego serca i faktycznie są dla nich dobre, zupełnie jak pouczenia i przykazania od Boga. Jako ojcowie musimy nauczyć się umieszczać Bożą prawdę i zasady obowiązujące w rodzinie bezpośrednio w kontekście relacji miłości. Tak właśnie postępuje tato kochający.
Osoba, która kocha prawdziwie, pragnie chronić ukochanych i dbać o to, co dla nich najlepsze
Ojcostwo pełne równowagi
W Liście do Efezjan apostoł Paweł użył zwrotu żyjąc prawdziwie w miłości (List do Efez. 4:15). Chciał przez to powiedzieć, że prawda i zasady zawsze mają wypływać z relacji miłości. Chcesz, żeby twoje dzieci stosowały się do pewnych zasad, bo pragniesz dla nich tego, co najlepsze. Chcesz, żeby trzymały się reguł, ponieważ je kochasz. Mimo to większość dzieci dostrzega tylko zasady, a uchodzi ich uwagi kontekst relacji. Myślę, że wiem, dlaczego tak się dzieje. Bez względu na nasz model rodzicielstwa większość z nas, mężczyzn, podchodzi do życia bardziej logicznie i racjonalnie niż kobiety. Nie jest to prawda absolutna, ale ogólnie rzecz biorąc, typowy tato nie jest w naturalny sposób zorientowany na relacje. Nie oznacza to, że mężczyznom trudno jest nawiązywać przyjaźnie czy że nie czerpią radości z budowania więzi – w większości przypadków tak nie jest. Najczęściej natomiast mężczyźni po prostu nie spoglądają na prawdę i zasady w kontekście relacji.
Z powodu relacji…
Wielu z nas, mężczyzn, stwierdziłoby, że zasady są zasadami i trzeba się do nich stosować bez względu na relacje. Prawda wygląda nieco inaczej: Bóg tak nas zaprojektował, żebyśmy przestrzegali zasad z powodu relacji. Otrzymaliśmy pewne nakazy i zakazy, ale mają one wspierać naszą pomyślność i chronić przed krzywdą. Tym właśnie kieruje się osoba, która kocha prawdziwie – pragnie chronić ukochanych i dbać o to, co dla nich najlepsze. Dlaczego mówisz dzieciom: „Nie dotykaj palnika”, „Spójrz w lewo, a potem w prawo, zanim przejdziesz przez ulicę”? Te polecenia i zakazy wypływają z miłości do dzieci. Spróbuj wyrwać je z kontekstu miłości, a wydadzą się restrykcjami, które mają na celu pozbawić adresata radości życia. Dlatego właśnie my, ojcowie, nieustannie i z premedytacją musimy wiązać każdą zasadę, którą nakładamy na dzieci, z naszą niesłabnącą miłością do nich. Właśnie tak czyni względem nas Bóg. On nie jest kontrolującym strażnikiem zasad, który śledzi każdy nasz krok, by przyłapać nas na robieniu czegoś złego. Nie jest również pobłażliwym czy niedbającym o nas Bogiem. Jest kochającym Ojcem, który pragnie dla nas tego, co najlepsze. Nasz Bóg jest Bogiem miłości; udzielił nam wytycznych, dzięki którym relacje rozwijają się i kwitną. Właśnie to ze wszystkich sił przekazuj swoim dzieciom.
Prawdziwie kogoś kochać to inaczej stawiać bezpieczeństwo, szczęście i powodzenie tej osoby na równi ze swoim własnym. Czy twoje dzieci wiedzą, że właśnie tak je kochasz? Usiądź z dziećmi i powiedz im, że po prostu pragniesz ich szczęścia. Wyjaśnij, że wszystko, co robisz i mówisz, jest próbą uchronienia ich od krzywdy i zadbania o to, co dla nich najlepsze. Porozmawiaj z nimi szczerze, powiedz, co leży ci na sercu. Niech dzieci odczują twoją troskę, abyście zbliżyli się do siebie na poziomie więzi.