Nie tylko w Nazarecie

Nie tylko w Nazarecie

Kiedy Pan Jezus chodził po ziemi, Nazaret był żydowską wioską. Przez wieki demografia tego miejsca mocno się zmieniła i dzisiaj Nazaret jest dużym miastem arabskim, zamieszkałym głównie przez ludność muzułmańską. Obecna w Nazarecie mniejszość chrześcijańska, przede wszystkim w sensie kulturowym, nie ma łatwego życia. Bywa pogardzana za swoje „innowierstwo”, unika więc wszelkich konfrontacji.

Ale w tej kulturowej mniejszości jest jeszcze kolejna mniejszość – nowo narodzeni chrześcijanie. Ci, którzy są chrześcijanami nie tylko z nazwy, ale przede wszystkim dlatego, że naśladują nazaretańczyka Jezusa Chrystusa.

Wielokrotnie już zdarzyło mi się odwiedzić Nazaret i pewnie będę tam jeszcze nie raz, ale to miasto nie należy do moich ulubionych. Podczas pewnej wizyty wraz z koleżanką nieświadomie trafiłyśmy na dzień muzułmańskiego święta i nasz samochód utknął w tłumie krzyczących mężczyzn. Atmosfera stawała się coraz bardziej nieprzyjemna, ponieważ zaczynało się robić ciemno, a na ulicach zaskoczyła nas kompletna nieobecność kobiet.

Nasz niepokój wzrastał, gdy wokół nas zaczęli się pojawiać młodzi chłopcy z zasłoniętymi twarzami. Po półgodzinie toczenia się samochodem w tym tłumie w żółwim tempie dojechałyśmy do głównej trasy wyjazdowej z miasta i z dziękczynieniem na ustach dotarłyśmy do naszego miejsca noclegowego w Galilei. „Raczej nieprędko tu wrócę” – pomyślałam wtedy.

Izrael zacznie się zmieniać, kiedy naśladowcy Jezusa będą głosić Królestwo Boże w mocy miłości, bez poczucia odrzucenia i poniżenia

Kiedy tego lata na forum liderów chrześcijańskich w Jerozolimie przedstawiono liderkę domu modlitwy z Nazaretu, w efekcie własnych doświadczeń, połączonych z powszechnie krążącymi opiniami o Nazarecie, pojawiły się w mojej głowie słowa z pierwszego rozdziału Ewangelii św. Jana: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? (Ew. Jana 1:46).

To ciekawe, że dzisiaj to miejsce ma podobnie złą reputację jak za czasów Pana Jezusa, a jednak Bóg ponownie zapalił na tych wzgórzach płomień jasności. Owa liderka jest energiczną, młodą kobietą, która potrafi zarazić innych swoją motywacją, aby głosić dobrą nowinę mieszkańcom Nazaretu. Nie poddaje się, nie zważa na przeciwności, jest pełna wiary i nadziei względem młodych ludzi ze swojego miasta.

Dom modlitwy, który założyła, istnieje, ponieważ prowadzą go ludzie pełni pasji. To młodzież arabska, która idzie za Jezusem. Są nowym pokoleniem, które chce słuchać głosu Boga i znać Jego zamiary. Przewodząc tej grupie młodych naśladowców Jezusa, ich liderka chce ich nauczyć drogi pokoju. Nie walczą z Izraelem. Ale często pojawia się w ich życiu inny wróg: duch odrzucenia.

Ból związany z poczuciem bycia ofiarą, obywatelem drugiej kategorii jest główną przeszkodą na drodze do przyjaźni pomiędzy dwoma grupami ludzi w Izraelu. Arabscy chrześcijanie w domu modlitwy w Nazarecie nie są napędzani złością ani agresją wobec swoich żydowskich sąsiadów. Nauczyli się ich szanować, a niektórzy nawet kochać czy podziwiać. Ale czują się od nich gorsi.

Liderka modlitwy zrozumiała, że chrześcijanie w Izraelu potrzebują uwolnienia: nie od tych, którzy ich odrzucają, ale od zła, jakim jest poczucie bycia ludźmi gorszej kategorii. To zjawisko paraliżuje nie tylko chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Ból związany z odrzuceniem sprawia, że wielu ludziom w Ciele Chrystusa wydaje się, że zasługują tylko na litość.

„Nie jestem wystarczająco dobry ani istotny” – rzesze osób z takim nastawieniem tworzą kościoły i społeczności, które zamiast zmieniać świat, są onieśmielone, nie czują się potrzebne, ponieważ uwierzyli w kłamstwo.

Izrael zacznie się zmieniać, kiedy naśladowcy Jezusa będą głosić Królestwo Boże w mocy miłości, bez poczucia odrzucenia i poniżenia. Potrzebna jest nowa świadomość, że wszyscy jesteśmy dziećmi Króla. Żydzi i Arabowie. I Polacy. Należymy do Jezusa i Boże wybranie – czy w stosunku do Izraela, czy jakiejkolwiek osoby – nie zagraża naszemu poczuciu własnej wartości. Dotyczy to ważnej kwestii związanej z tożsamością dziecka Bożego, jak również z tożsamością narodową.

Szczególne miejsce Izraela w Bożych oczach nie oddziela żadnego innego narodu od Bożej miłości.