Zaufanie od kołyski
Na naszą obecną postawę zaufania w dużym stopniu mieli wpływ nasi rodzice. Świadomie lub mniej świadomie wspierali jego rozwój, gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Zaufanie kształtowało się w nas na podstawie pozytywnych przekonań wobec nas samych i innych znaczących osób. Te pozytywne przekonania powstawały w oparciu o interpretację tego, czego doświadczaliśmy w interakcjach z ludźmi, szczególnie w okresie dorastania.
Pozytywne przekonania, które przeradzały się w zaufanie, ukształtowały się w nas dzięki rodzicielskiemu uważnemu słuchaniu ze zrozumieniem – gdy nasi rodzice nie tylko słyszeli to, co mówimy, ale także rozumieli głębsze motywy i pomagali nam je właściwie wyrazić. W ten sposób dostawaliśmy od nich sygnał, z którego wynikało przekonanie: „Mój rodzic mnie słucha i rozumie”.
Na nasze przekonania o sobie wpłynęło także zaspokajanie naszych potrzeb na podstawie sygnałów (werbalnych i niewerbalnych) – przykładowo, kiedy rodzice widzieli, że jesteśmy głodni czy zmęczeni, i odpowiednio w tych sytuacjach reagowali. Kreowało to w nas przeświadczenie, że nasze potrzeby są ważne.
Nasze zaufanie wzrastało także wtedy, gdy w trakcie rozmowy dorośli wykazywali się umiejętnością patrzenia w oczy. W ten sposób poznajemy bowiem zamiary drugiej osoby. Jeżeli nasi rodzice w rozmowach z nami ustawiali twarz na wprost naszej twarzy i utrzymywali z nami kontakt wzrokowy, uczyli nas, że kontakt ten jest potrzebny i ważny, ponieważ w ogromnym stopniu przyczynia się do rozwoju zaufania.
Jeżeli nasi rodzice nie ignorowali naszych uczuć i odpowiadali na prośby o pomoc (werbalne i niewerbalne), np. przytulali nas, gdy się baliśmy, lub uczyli nas we właściwy sposób wyrażać emocje i radzić sobie z nimi, wówczas wytworzyli w nas kolejne pozytywne przekonanie: „Mogę przeżywać emocje (moje uczucia same w sobie nie są złe). Nie muszę być na siebie zły za to, że je odczuwam. Kiedy ogarnia mnie strach, mogę prosić o pomoc i nie zostanę wyśmiany ani zlekceważony”.
Kolejne dobre przesłanie mogliśmy otrzymać poprzez przykład wiarygodności, czyli tego, że nasi rodzice dotrzymywali składanych nam obietnic, nawet tych najmniejszych. Wtedy utwierdzone zostało w nas przekonanie: „Moi rodzice robią to, co mówią. Mogę im zaufać. Dotrzymywanie słowa jest ważne!”.
Prawdomówność rodzica daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że może ono rodzicowi zaufać. Jeżeli nasi rodzice mówili prawdę, zakorzenili w nas przekonanie: „Prawda jest ważna. Mogę wierzyć, zaufać innym, a inni mogą zaufać mnie”.
Mądre określanie własnych granic przez naszych rodziców zbudowało w nas pewność, że rodzice zawsze będą stali na straży bezpieczeństwa i integralności. Jasne komunikowanie przez nich własnych granic pomogło nam zobaczyć, kim są nasi rodzice, co jest dla nich w porządku, co ich krzywdzi, czego chcą, a na co się nie zgadzają. To zbudowało w nas przeświadczenie: „Mogę odpocząć. Znam granice, w których mogę się bezpiecznie poruszać. Wiem, kim są moi bliscy i jak się z nimi porozumiewać”.
Przykład Jezusa
Jeżeli w którejkolwiek z powyżej wymienionych kwestii nie otrzymaliśmy przykładu od rodziców, teraz, jako dorośli, możemy zacząć świadomie kształtować swoją postawę dzięki przykładowi, jaki płynie od kochającego Ojca w Niebie. Bóg w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, pokazał nam, jaki jest Jego charakter. Dobra nowina dla tych z nas, którym z trudnością przychodzi zaufać innym, jest taka, że nasze zaufanie może zostać odbudowane dzięki przynależności do Boga! Możemy czytać Ewangelie, szukając w Jezusie wszystkich siedmiu wymienionych cech. Jezus wyraźnie nam je pokazuje, potwierdza, że są one ważne i że my też możemy go naśladować i być podobni do Niego. Jezus uczy nas również, jak polegać na Bogu Ojcu i jak Mu ufać.
Ufaj Bogu praktycznie
Jezus wiedział, komu ufać, odróżniał prawdę od fałszu. Odróżniał dobre motywy ludzi od złych. Miał nieprzerwany kontakt z Bogiem Ojcem i chodził w ciągłej społeczności z Duchem Świętym. My także możemy praktycznie ufać Bogu. Bóg obiecał, że gdy Mu zaufamy, On będzie naszą pomocą i ochroną (zob. Psalm 115:11). Zaufać oznacza powierzać Bogu w modlitwie swoje zamiary i konsultować z Nim swoje wybory. Zaufać Bogu to także wierzyć, że to, co On mówi, jest prawdą i że jest to dla nas dobre.
Zaufanie do ludzi
Możemy również w każdej chwili prosić Boga o pomoc w odróżnianiu prawdy od kłamstwa oraz osób wiarygodnych od osób mających złe motywy. Bez Bożej pomocy nie zawsze będziemy w stanie sami to dostrzec, ale z Bogiem to możliwe, ponieważ On jest Prawdą. Bóg zachęca nas także, byśmy budując swoje zaufanie do ludzi, umieli zdrowo rozsądzać sytuacje, słowa i motywy. W Piśmie Świętym znajdujemy podpowiedź, by badać, czy tak się rzeczy mają (Dz. Ap. 17:11). Taka postawa nie może oczywiście oznaczać niegrzecznego podważania czyichś słów – ma to być pełne otwartości sprawdzanie w Bożym Słowie, czy rzeczywiście tak jest, oraz konfrontowanie innych w miłości i z szacunkiem, jeżeli tak nie jest.
Nie ma takiego człowieka, którego zaufanie nie zostałoby zawiedzione choć raz. Różne zdarzenia, których doświadczyliśmy w tej kwestii, kształtują nasze podejście do tego tematu. Stawiamy wobec konkretnych osób granice zaufania. Jeżeli to my zawiedliśmy czyjeś zaufanie, zapytajmy siebie samych, co możemy zrobić, by je odzyskać. A jeżeli nasze zaufanie zostało nadwyrężone – jakich kroków oczekujemy od osoby, która chciałaby odzyskać nasze zaufanie.
Gdy zaufania brak…
Bez zaufania znaczące więzi w naszym życiu są powierzchowne. Trudno jest wtedy zbudować jakąkolwiek bliską relację. Gdy inni nie potrafią lub nie chcą nam zaufać, czujemy się ograniczani i mamy wrażenie, że „podcina się nam skrzydła”. Nieufność wpływa na nasze życie bardziej negatywnie, niż nam się wydaje. Gdy brakuje zaufania w relacjach, zawsze zostaje ono czymś zastąpione – najczęściej kontrolą lub przyjmowaniem nadmiernej odpowiedzialności na siebie. To powoduje deficyt głębokich więzi, poczucie izolacji i samotności, może prowadzić do depresji i jest szczególnie odczuwalne w momentach kryzysów. Wówczas nie mamy się do kogo zwrócić.
Przykład firmy Google
Zaufanie jest jak wiatr w żagle. Badania psychologiczne wskazują, że zaufanie wpływa pośrednio również na twórcze procesy myślowe. Jakiś czas temu oddział firmy Google w Zurychu stworzył dla swoich pracowników pomieszczenie kreatywnego myślenia, do którego pracownicy mogą przychodzić podczas godzin pracy. Mogą się w nim zrelaksować, zagrać w ping-ponga, a nawet zdrzemnąć. Mogą z niego korzystać w dowolnych momentach, pod warunkiem że nie zaniedbują wyznaczonych projektów i obowiązków. Ta wielka doza zaufania przyniosła fantastyczny efekt. Okazało się, że 70% najlepszych rozwiązań i nowatorskich pomysłów firmy Google powstało dzięki temu ryzykownemu rozwiązaniu. Zaufanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Ale warto zaufać. Warto również pracować każdego dnia nad tym, by być osobą godną zaufania. A jeżeli zdarzy się nam zawieść czyjeś zaufanie, naszym obowiązkiem jest przeprosić i wynagrodzić poniesione straty.
Cztery główne atrybuty osoby godnej zaufania:
1. Wiarygodność. Osoba wiarygodna to taka, której słowa pokrywają się z czynami i która wypełnia swoje obietnice. Można na nią liczyć.
2. Prawdomówność. Osoba prawdomówna mówi prawdę i żyje w prawdzie – czyli prowadzi jawne życie. Jest uczciwa, nie angażuje się w „podwójne życie” czy podwójną grę. Nie robi i nie mówi za plecami innych czegoś, czego nie powiedziałaby im wprost.
3. Poszanowanie granic. Osoba szanująca granice (swoje oraz cudze) to ktoś, kto respektuje wartości i zasady innych osób oraz nie pogwałca ich. Nie rani celowo i nie jest złośliwy. Nie używa słabości innych przeciwko nim. Szanuje wolną wolę drugiego człowieka, nie manipuluje ani nie kontroluje innych.
4. Umiejętność przeproszenia. Osoba potrafiąca przeprosić ma odwagę przyznać się do winy, do popełnionego błędu i poprosić o wybaczenie. Stara się zadośćuczynić, wynagrodzić poniesione szkody.