Strona główna Artykuły Numery 2012/4 (zima) Etiopia – nie taka gorąca, jak się wydaje
etiopia

Etiopia – nie taka gorąca, jak się wydaje

Wiele osób myśli, że w każdym afrykańskim kraju jest gorąco. Etiopia temu przeczy. Często jest tam tak chłodno, że trzeba się naprawdę ciepło ubrać. Zima w Etiopii występuje w podobnym czasie co w Polsce. Przymrozki zdarzają się w nocy w okolicach świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Temperatury zależą od obszaru. W stolicy Etiopii – Addis Abebie – panuje średnio 16–17 stopni. Rankiem temperatura jest niska, w ciągu dnia wzrasta, ale już po godz. 15.00 zaczyna spadać.

Izabela Karpienia mieszka w Etiopii od ośmiu lat. Pracuje tam jako wysłanniczka Biblijnego Stowarzyszenia Misyjnego. Do Etiopii wyjechała z zamiarem współpracy z lokalnymi kościołami w dziedzinie alfabetyzacji (podstawowej edukacji: nauczania pisania i czytania) w językach miejscowej ludności. Także tam poznała swojego męża – Tamyru. „Pod względem klimatu czuję się w Etiopii dużo lepiej niż w ojczystym kraju. Choćby ze względu na większą stabilność ciśnienia, które w Polsce znacznie częściej się waha” – mówi Iza. Jak się żyje w Etiopii na co dzień? Z jakimi wyzwaniami pracujący tam chrześcijanie muszą się zmierzyć?

To, co było w sercu

Iza zainteresowała się na początku nie tyle samą Etiopią, co alfabetyzacją. Gdy kilkanaście lat temu przyjechała na szkolenie organizowane przez Biblijne Stowarzyszenie Misyjne, dowiedziała się, że Misja Tłumaczy Biblii im. Wycliffe’a działa w czterech kierunkach: badań językowych, alfabetyzacji, tłumaczenia Pisma Świętego oraz jego promocji. Iza wybrała alfabetyzację, ponieważ obawiała się tłumaczenia Biblii, wiedząc, jak ogromna jest to odpowiedzialność. Uczyć ludzi czytać i pisać – to było to, co przemawiało do niej najbardziej. Wiedziała też, że jeżeli ludzie nie będą umieli czytać, nie będą też mogli poznać Słowa Bożego, nawet gdy zostanie już przetłumaczone. Zobaczyła w tym zadanie dla siebie. Zaczęła się o to modlić. Wówczas nie wiedziała, dokąd Bóg ją pokieruje. Iza z wykształcenia jest nauczycielem, filologiem rusycystą. Jako pedagog wiedziała, że może uczyć w każdym języku.

Gotowość do służby

Pierwszym etapem przygotowania do wyjazdu było ukończenie co najmniej jednego roku szkoły biblijnej. W międzyczasie Iza dowiedziała się, że potrzebna jest osoba gotowa podjąć się alfabetyzacji w Etiopii. „Byłam otwarta, by pojechać do jakiegokolwiek miejsca, w którym będę potrzebna właśnie w tego rodzaju służbie” – mówi Iza. Obawiała się jedynie tych krajów, w których jest naprawdę zimno. Etiopia stała się odpowiedzią na jej modlitwy.

Kolejnym krokiem były kursy organizacji Wycliffe’a, odbywające się w Anglii. Na tym etapie trzeba już dokładnie wiedzieć, dokąd zamierza się wyjechać. Można się wtedy przygotować pod kątem profilu grupy językowej. W tym czasie trwa też proces załatwiania pozwolenia na pracę i pobyt oraz zbierania potrzebnego wsparcia finansowego.

Biblia w Etiopii

Jesienią 2004 r. Iza przyleciała do Etiopii. To kraj ponad 80 języków. Liczba ludności jest dwa razy większa niż w Polsce. Iza nauczyła się języka urzędowego, którym jest amharski. W tym kraju pięć większych grup językowych ma już całą Biblię w swoim języku, kilkanaście pozostałych – Nowy Testament. W kilku innych językach na razie przetłumaczone są poszczególne księgi. Trwają prace nad przekładem pozostałych, by mógł ukazać się najpierw Nowy, a potem Stary Testament.

Pierwszy projekt Izy dotyczył pracy z językiem gamo. Wszystkie materiały alfabetyzacyjne, które ukazały się w tym języku, zostały przygotowane pod jej kierownictwem. Alfabetyzacja to inaczej podstawowa edukacja – nauczanie czytania i pisania. Oczekiwaniem ze strony Etiopczyków jest też nauka matematyki. W związku z tym opracowane zostały proste elementarze: do nauczania czytania i pisania oraz do nauczania matematyki w języku gamo.

Etiopia to kraj ponad 80 języków. Liczba ludności jest dwa razy większa niż w Polsce

Nauka czytania i pisania

Na pierwszej lekcji ludzie uczą się trzech liter i ćwiczą ich użycie, konstruując proste wyrazy i pojedyncze krótkie zdania. Stopniowo dochodzą coraz bardziej skomplikowane zdania oraz gramatyka i zasady interpunkcji. Wokół samych metod nauczania panują kontrowersje. Nauczyciele wolontariusze dyskutują nad wyborem najwłaściwszych. Fakt, że ktoś zna alfabet, nie jest równoznaczny z tym, że umie czytać. Istnieją szkoły, które uznają naukę alfabetu, a dopiero potem czytania. Inne z kolei propagują naukę równoległą. Skondensowany charakter programu umożliwia naukę w stosunkowo krótkim czasie. Po pierwszej lekcji osoba uczęszczająca na zajęcia umie już czytać podstawowe słowa, a nawet zdania.

W czerwcu 2012 r. Nowy Testament w języku gamo trafił do rąk ludu Gamo. Iza, będąc przez wiele lat związana z misją tłumaczenia Biblii, jest przekonana o decydującym znaczeniu, jakie ma ścisła współpraca tłumaczy Pisma Świętego z nauczycielami pisania i czytania. Gdy te dwa projekty nie idą w parze, pojawienie się Biblii przetłumaczonej na dany język nie przynosi pożądanego rezultatu.

Współpraca z lokalnymi biurami edukacji

Programy alfabetyzacyjne w Etiopii są prowadzone z pomocą kościoła. To znacząco wspiera wysiłki rządu, by zlikwidować analfabetyzm. Według raportów UNESCO dotyczy on blisko 60 proc. dorosłej ludności Etiopii. Osoby zajmujące się alfabetyzacją otrzymują wiele pozytywnych sygnałów ze strony władz. Ich współpraca z rządem polega także na prezentowaniu lokalnym biurom edukacji nowych materiałów. Gdy takie biuro dowiaduje się o przeprowadzanych lekcjach, materiałach, projektach, zwykle wyraża swoje poparcie. Zdarzyło się nawet, że nauczyciel pracujący jako ochotnik został poproszony, by dołączyć do programu rządowego, aby w jego ramach uczyć też czytania i pisania w języku gamo.

Obyczaje i kultura etiopska

Które ze zwyczajów zaskoczyły Izę? „W Etiopii, gdy jesteś białoskórym obcokrajowcem (a widzi się ich często na ulicy), spotykasz się z dość ostentacyjnym zaczepianiem. Na ulicy ludzie bez przerwy coś do ciebie wykrzykują. Jest to dość nieprzyjemne” – wspomina Iza. W Polsce natomiast Tamyru, mąż Izy, czuł, że jest obserwowany przez Polaków, jednak było to bardzo dyskretne w porównaniu z tym, jak Etiopczycy potrafią traktować białoskórych przybyszów.

W kulturze etiopskiej urzekło Izę serwowanie kawy oraz posiłków. By podać gościom kawę, najpierw dekoruje się podłogę trawą i kwiatami. Na ozdobach stawia się tacę i stojak, na którym układa się i podpala węgiel drzewny. Następnie ustawia się ceramiczny dzbanek, czyli dżebenę. I tak przygotowuje się kawę. Myje się zielone ziarenka, odcedza, wysusza. Wszystko dzieje się na oczach gościa. Potem praży się je, aż ziarenka zaczynają wydzielać olejek, który je pokrywa. Łatwo je przypalić. Gdy są już odpowiednio uprażone, podsuwa się je gościom do powąchania, a potem kruszy w moździerzu. Wsypuje się je do dżebeny, zagotowuje i serwuje na stoliczku, w maleńkich filiżaneczkach. Kawę wlewa się do filiżanki z dużej wysokości. Dodatkiem jest roślinka, tzw. tenadam, nieco podobna do kardamonu.

Tradycyjne posiłki w Etiopii spożywa się z rodziną i gośćmi. Stoły są niskie, na poziomie kolan. Siedzi się na wyższych stołkach, które mają trzy nogi. Na dużej tacy podawana jest indżera – wielki naleśnik z mąki i ziarna zwanego teff. Na naleśniku podaje się różne sosy z przyprawami. To najbardziej popularna potrawa, którą Etiopczycy lubią jeść nawet trzy razy dziennie. Dla gości przygotowuje się wersję luksusową: z rozmaitymi sosami (przeważnie z baraniną) i dodatkiem berbere – najsłynniejszej etiopskiej przyprawy. Kawałek naleśnika urywa się dłonią i używa się go jak łyżki, którą zjada się sos.

W Etiopii istnieje ciekawy obyczaj związany z posiłkami. Warto o nim wiedzieć. Jako wyraz sympatii lub gościnności gospodarz karmi swojego gościa pierwszym kęsem. Gospodarz przygotowuje go dla gościa i osobiście wkłada mu go do ust. Odmowa przyjęcia takiego poczęstunku jest poczytywana za wielką nieuprzejmość. W Etiopii także małżeństwa karmią się nawzajem w ten sposób. Dzieci natomiast nie są dopuszczane do wspólnego stołu, dopóki nie są wystarczająco duże, by wiedzieć, jak się zachować.

Ludzie zajmujący się promocją Pisma Świętego pomagają też przełożyć wiarę na praktykę codziennego życia

Iza i Tamyru

Iza poznała Tamyru w mieście Arba-Minch (czyt.: Myncz). Wcześniej przebywała w szkole językowej w Addis Abebie, gdzie uczyła się amharskiego, po czym przeprowadziła się właśnie tam. Zaczęła współpracę z jednym z kościołów. Tamyru odbywał wtedy praktykę jako mechanik, ale był również kierowcą liderów tego kościoła. Gdy Iza zaczęła podróżować, by poznać zespół tłumaczy i nawiązać współpracę, jeździli razem – i tak rozwijała się ich relacja. Tamyru zaangażował się w tę samą służbę jako koordynator alfabetyzacji. Iza jest doradcą regionalnym takich koordynatorów. Praca związana z alfabetyzacją rozszerza się na zasadzie szkolenia i wysyłania ochotników do kolejnych miejsc. Ponad sto osób zostało przeszkolonych w charakterze nauczycieli wolontariuszy. Ale tylko nieliczne podjęły się ostatecznie tej służby.

Główny cel

Celem nauczania jest, aby przeciętny Etiopczyk mógł czytać samodzielnie Pismo Święte. Elementarz jest tak skonstruowany, że może być używany przez każdego. Nie ma tam treści religijnych, a raczej kulturowe. Po zakończeniu kursu pisania i czytania można rozpocząć kolejny etap, wykorzystując studiowanie fragmentów Pisma, i wtedy można już mówić ludziom o ewangelii.

Rola współpracy

„Gdyby tłumaczenie Biblii i alfabetyzacja zawsze szły w parze, efekty byłyby lepsze. A ponieważ wiele organizacji prowadziło tłumaczenia niezależnie, rezultatem jest niewielkie zainteresowanie przetłumaczoną na dany język Biblią. Przykładowo, jeden z większych liczebnie ludów Etiopii posiada pięknie wydaną całą Biblię, jednak mało kto z niej korzysta” – dodaje Iza. Tego typu błędy i luki wypełnia jednak służba nazwana Służbą Promocji Biblii

Służba promocji Biblii

Polega ona na spotkaniach z liderami i nauczycielami szkółek niedzielnych oraz na wspieraniu ich w nauczaniu ludności. Tak, aby każda osoba mogła indywidualnie studiować Biblię. Przykładem jest sytuacja jednego z ludów, mieszkającego na południu Etiopii. Nie czytają oni Pisma Świętego, ponieważ nie podoba im się ortografia tłumaczenia, które otrzymali w swoim języku w 2000 r. Brakuje też wśród nich głodu Słowa Bożego. O to przede wszystkim warto się modlić. Przeciętny słuchacz nauczania w powszechnie używanym języku amharskim niewiele rozumie ze Słowa Bożego, a przez to nie ma pragnienia poznawania Boga. Dlatego właśnie Służba Promocji Biblii jest obecnie tak bardzo potrzebna.

W Etiopii Pismo Święte jest głoszone, organizowane są też konferencje o tematyce duchowej. Jednak większą rolę odgrywają tutaj emocje niż wzrastanie ku dojrzałości. To niestety widać w codziennym życiu. Ludzie zajmujący się promocją Pisma Świętego czują się za to odpowiedzialni. Pomagają innym przełożyć wiarę na praktykę codziennego życia, tak by prawdziwie wzrastali oni w wierze w Chrystusa. Etiopia to kraj wielu wyzwań. Warto pamiętać w modlitwach o tamtejszych chrześcijanach, ale także o ogromnej liczbie ludzi, którzy nie poznali jeszcze Zbawiciela.