Historia pewnej podróży
Kobieta wyobraża sobie, jak pociąg dociera do właściwego miejsca, a ona wysiada wprost na rozświetlony promieniami słońca peron, na którym wita ją grupa uśmiechniętych, życzliwych jej osób. Niosą kwiaty, za nimi gra orkiestra. Serce kobiety bije coraz mocniej. „Cóż za cudowne miejsce” – myśli, nie mogąc doczekać się chwili, w której to wyobrażenie stanie się rzeczywistością. W końcu pociąg zatrzymuje się na upragnionej stacji. Kobieta chwyta swoją walizkę i, rozemocjonowana, kieruje się do wyjścia. Odkąd jednak staje na peronie, nic nie jest tak, jak miało być. Zamiast promieni słonecznych wita ją lodowaty podmuch wiatru. Okazuje się, że nikt na nią nie czeka – nie ma życzliwych ludzi, nie ma kwiatów, nie ma orkiestry. Kobieta nie wie, co robić. Nigdy tu wcześniej nie była, nie zna drogi, nie wie, dokąd ma pójść. Nawet nie ma kogo zapytać o właściwy kierunek. Na tej stacji każdy wydaje się obojętnie podążać w swoją stronę. Ostatecznie kobieta udaje się do dworcowej poczekalni. Zmęczona i rozgoryczona, siada na pierwszym wolnym miejscu. Otwiera walizkę, w której mieszczą się równiutko poukładane ideały, plany i marzenia. Ze łzami w oczach zamyka ją i odkłada pod siedzenie. „Tylko tam jest dla niej miejsce” – myśli. Spuszcza głowę. Czuje, jak łzy napływają jej do oczu. Z dworcowego megafonu dobiega chrypliwy kobiecy głos: „Witamy wszystkich podróżnych na stacji »To nie tak miało być«”.
Rozwiane marzenia
Powyższa historia jest ilustracją tych sytuacji, w których rzeczywistość okazuje się daleko odmienna od tego, na co z tak wielką ekscytacją czekałyśmy. Mam odwagę postawić tezę, że stacja o nazwie „To nie tak miało być” jest mniej lub bardziej znana każdej kobiecie. W naszych walizkach przyszło nam schować niejedno marzenie. Rozwiane marzenia są częścią naszego życia. Mężowie odchodzą, tracimy pracę, badania potwierdzają negatywną diagnozę, nastolatki się buntują, domy płoną, terroryści atakują, w kościele wysiadujemy ławki, gdy nasze rodziny wciąż są niezbawione itd…
Im dłużej przebywamy na stacji „To nie tak miało być”, tym bardziej się do niej przyzwyczajamy. Nasze życie w poczekalni z upływem czasu staje się tzw. oswojoną rzeczywistością. Zaczynamy wierzyć, że to właśnie ta stacja jest kresem naszej życiowej podróży. I tak zapominamy o walizce, o równiutko w niej poukładanych ideałach, planach i marzeniach. Z czasem walizkę pokrywa coraz grubsza warstwa kurzu. Tylko w sercu czujemy dziwną tęsknotę, narastający smutek i żal.
Antagonista naszych marzeń
W życiu każdej z nas zdarzają się okoliczności, z którymi trudno się pogodzić. Częścią bólu, jaki z tego powodu odczuwamy, jest przeświadczenie, że Bóg o nas zapomniał, że pozostaje głuchy na nasze wołanie lub „zgubił nasz adres”. To uczucie wykorzystuje przeciwnik Boga, aby zasiać w nas zwątpienie w Bożą miłość i sprawiedliwość oraz w istnienie określonego planu wobec naszego życia. Narzędziem Bożego przeciwnika jest kłamstwo, w które jesteśmy najbardziej skłonne uwierzyć właśnie wtedy, kiedy przeżywamy bolesny okres w naszym życiu. Kiedy nie rozumiemy, co Pan Bóg robi, kiedy czujemy się zupełnie rozbite i nie wiemy, jaki sens ma wszystko to, co nas spotyka. Wówczas bez trudu ulegamy podszeptom przeciwnika: „Bóg cię nie kocha. Gdyby cię kochał, nie dopuściłby do tego. Gdyby Bóg troszczył się o ciebie, dałby ci męża… dałby ci dzieci… sprawiłby, że mąż kochałby cię tak, jak tego pragniesz… twoje nastoletnie dziecko byłoby posłuszne… znalazłabyś lepszą pracę. Innym Bóg pomaga, ale nie tobie”.
Nie poddawaj się, gdy przychodzą nawet te największe trudności. Bóg nigdy cię nie opuści ani cię nie porzuci
Ten, który nigdy nie grzebie naszych marzeń
Prawda jest taka, że Bóg jest dobry i bardzo nas kocha. Boża odpowiedź na nasze zwątpienie brzmi: Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę (Ks. Izaj. 49:15). Te słowa kieruje do ciebie Bóg. On przypomina ci swoją obietnicę: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę (List do Hebr. 13:5). Możemy być pewne, że Bóg nigdy nie grzebie naszych marzeń, nawet jeśli obracają się w popiół. To On może z twojego marzenia stworzyć coś jeszcze bardziej niezwykłego. Jeden z przykładów to historia życia Noemi.
Noemi była zapewne młodą dziewczyną, kiedy poznała i poślubiła Elimeleka. Marzyła, że będzie wiodła dostatnie życie w otoczeniu rodziny i przyjaciół, wielu postawnych i silnych synów, pięknych córek i gromadki wnuków. Jednak jej marzenia zostały rozwiane. Noemi trafiła na stację „To nie tak miało być”. Z powodu głodu była zmuszona wraz ze swoją rodziną rozpocząć życie z dala od przyjaciół, w obcym dla siebie kraju. Jej synowie byli chorowici i mizerni, poślubili też Moabitki – a nie o takich synowych marzyła Noemi. Co gorsza, na przestrzeni kilku lat zmarł mąż Noemi, a potem obaj jej synowie. Została sama, bez opieki i perspektyw na przyszłość. Bóg jednak zatroszczył się o Noemi, stawiając przy niej kochającą synową, Rut. Wraz z nią Noemi postanowiła wrócić w rodzinne strony. To nie był łatwy powrót. To nie był powrót w chwale i dostatku. Dawni krewni Noemi nie poznali jej, a ona sama kazała nazywać się „Mara”, co znaczy „zgorzkniała”. Noemi nie miała już cienia nadziei, że jej sytuacja kiedykolwiek się zmieni.
Choć Noemi porzuciła swoje marzenia o szczęściu i spełnieniu, Bóg miał swój plan wobec niej. Z popiołu, jaki pozostał po jej marzeniach, postanowił uczynić coś niezwykłego. Bo nasz Bóg jest Bogiem rzeczy po ludzku niemożliwych. Znamy koniec tej historii – Rut została żoną Boaza, a Noemi babcią Obeda, ojca Jessego, który był ojcem króla Dawida. Noemi to kobieta, którą z miejsca pustki i beznadziei, ze stacji „To nie tak miało być” Bóg przeprowadził do miejsca pełni. Jej życie ilustruje, że Bóg ma moc uczynić daleko więcej niż to, o co prosimy.
Najpiękniejsze akordy, które planuje Bóg
Podczas jednego z towarzyskich spotkań syn naszych znajomych zagrał dla nas na pianinie nokturn Fryderyka Chopina. Grał w swoim pokoju, więc go nie widzieliśmy, za to słyszeliśmy przepiękne dźwięki. Kiedy nastała cisza, zaczęliśmy wszyscy bić brawo, tak głośno, że ledwie usłyszeliśmy, jak Michał woła: „To jeszcze nie koniec, to jeszcze nie koniec!”. Ta cisza była jedynie zapowiedzią kolejnych, mocnych i najpiękniejszych akordów tego utworu. To wydarzenie stało się dla mnie obrazem tego, jak cudownym Bogiem jest nasz Stwórca. Co wspólnego ma to z życiem Noemi? Kiedy Rut wyszła za mąż, Noemi doświadczyła nowej nadziei i radości – była już bezpieczna. Narodziny jej wnuka Obeda były wielkim darem od Pana Boga – na miarę oklasków. Mam jednak takie przeświadczenie, że wtedy Bóg zawołał: „To jeszcze nie koniec!”. Lubię wierzyć w to, że kiedy Noemi trzymała na swoich kolanach Obeda, Bóg dał jej poznać, że umieścił ją w drzewie genealogicznym Mesjasza – to były te akordy, o których Noemi nawet nie marzyła.
Bóg zaprasza cię w nową podróż
Bóg chce zadziałać także w twojej sprawie. Jednak przeszkodę stanowi często kurczowe trzymanie się swoich niespełnionych, rozwianych marzeń. Może właśnie ta poczekalnia na stacji „To nie tak miało być” była dla ciebie miejscem przetrwania najtrudniejszego czasu. Jednak poczekalnia nie jest twoim miejscem docelowym. Bóg nie chce, abyś się ograniczyła do miejsca własnych rozczarowań. W takim miejscu łatwo ulec rezygnacji i zgorzknieniu, ponieważ ustawicznie rozpamiętujemy to, co było, lub to, co się nie wydarzyło, a miało nastąpić. Wtedy też nie dostrzegamy, że Bóg – tu i teraz – zmienia rzeczywistość wokół nas.
Czy długo jeszcze będziesz chodzić po peronach i z zazdrością patrzeć, jak z tej stacji odjeżdżają inni pasażerowie? Czy długo będziesz z tęsknotą obserwować każdy przejeżdżający pociąg? Czy długo będziesz przeglądać rozkład jazdy i odchodzić w przekonaniu, że jest już za późno na podróżowanie? Nie wiem, w jakim miejscu dziś jesteś, ale mogę potwierdzić, że Bóg wie. Nie wiem, co przeżywasz, ale jestem pewna, że Bóg pragnie cię dzisiaj zapewnić o swojej miłości wobec ciebie. Nigdy nie podawaj w wątpliwość Bożych planów wobec twojego życia. On chce ci dać dużo, dużo więcej niż to, o czym marzysz lub myślisz. Nie poddawaj się, gdy przychodzą nawet te największe trudności. Bóg nigdy cię nie opuści ani cię nie porzuci.
Dziś jest ten dzień
Bóg ma wobec nas, swoich córek, wielkie plany. Pragnie nas uwolnić od trudnej przeszłości i od przesiadywania na stacji „To nie tak miało być”. On chce nas zabrać w nowe miejsce. Bóg dzisiaj zaprasza cię w nową podróż do krainy, o której być może już zapomniałaś. Zaprasza cię w podróż z miejsca bezradności w kierunku nadziei. Bo ten, który lituje się nad nimi, będzie ich prowadził i zawiedzie ich do krynicznych wód (Ks. Izaj. 49:10). Dziś jest właściwy dzień, abyś odpowiedziała na to zaproszenie. To będzie naprawdę ekscytująca podróż, bo poprowadzi Cię w niej Ten, który nigdy nie zrezygnował ani z ciebie, ani… z twoich marzeń.