Singielka w Kościele - Anna Zabłocka

Singielka w Kościele

Temat miłości i poszukiwania życiowego partnera sięga zarania dziejów. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę z zamiarem, by nie funkcjonowali indywidualnie, ale by byli dla siebie wsparciem i uzupełnieniem. On sam włożył w nas potrzebę bycia z drugą osobą.

Każdy chce kochać i być kochanym. Jednak coraz bardziej zauważalne staje się zjawisko singielstwa (ang. single – nieżonaty/niezamężna). Słowo „singiel” oznacza osobę żyjącą w pojedynkę z własnego wyboru lub z przyczyn losowych. Singlami mogą być zarówno panny i kawalerowie, jak i osoby rozwiedzione czy owdowiałe.

Singielka czy stara panna?

Od kilku lat w naszym kraju zdecydowanie rośnie liczba osób w wieku 27–35+, które nie żyją w małżeństwie. Kiedyś często określano je negatywnie brzmiącym sformułowaniem „stara panna” lub „stary kawaler”. Dzisiaj to po prostu single. Słowo to ma zdecydowanie mniejszy ładunek pejoratywny. Zdarzało mi się słyszeć opinie, że dana kobieta jest singlem z wyboru, ponieważ zainwestowała w karierę zawodową. Pogoń kobiet za wiedzą, doświadczeniem zawodowym, awansem i realizowaniem siebie jest faktycznie powszechna. Taki powód singielstwa brzmi, owszem, bardzo nowocześnie. Jednak w moim przekonaniu jest jedynie górnolotnym wytłumaczeniem prawdziwej sytuacji, w której dotychczasowe związki się rozpadły, ponieważ styl życia i liczba godzin spędzanych w pracy nie służyły rozwojowi tych relacji. Określenie „singielka z wyboru” wydaje się tak naprawdę ukrywaniem własnej samotności lub szeregu porażek w relacjach.

Gdzie ci mężczyźni?

Niemalże wszystkie kobiety w wieku ok. 30 lat pragną relacji z mężczyzną. Coraz dotkliwiej odczuwają niknące grono koleżanek singielek, kolejny ślub, na który brak osoby towarzyszącej, spotkania przyjaciół złożonych z samych par, pragnienia seksualne, które w przypadku kobiet wierzących nie są realizowane do dnia ślubu, a także częste komentarze: „Zegar biologiczny tyka, a pierwsze dziecko najzdrowiej jest urodzić przed 30 rokiem życia”. Kobiety te zdają się więc pytać: „Gdzie ci mężczyźni? Zdecydowani, stanowczy, męscy, zdeterminowani, by o kobietę zawalczyć?”. W ich głosie coraz częściej pojawia się rozżalenie, że pozostają bez partnera mimo prób, mimo marzeń.

Pragnienie, które włożył w nasze serca sam Bóg, w dalszym ciągu daje o sobie znać. Coraz mniej rozumiemy płeć przeciwną. Mimo iż wokół jest wielu singli, jakoś nie są w stanie się dobrać. Kobiety zaczynają rozmyślać: „Może ze mną jest coś nie w porządku? Co robię nie tak? Może jestem zbyt wymagająca i trudno sprostać moim oczekiwaniom? Może wyglądam na niedostępną? Gdzie się udać, aby kogoś poznać?”.

Boże obietnice stanowią niezawodne źródło wartości, godności, zadowolenia oraz wolności od strachu przed samotną przyszłością

Czy mogę żyć w spełnieniu?

Są takie singielki (włączając mnie samą), które żyją szczęśliwym, spełnionym życiem, marząc o mężu, jednak nie warunkując codziennej radości jego obecnością. Istnieją kobiety, które po prostu wypracowały w sobie siłę, mają poczucie własnej wartości, godnie czekają i realizują swoje pasje, są szczęśliwe mimo braku partnera. Zdaję sobie sprawę, że w moim przypadku jest to wypadkowa m.in. wiary w Boże obietnice, poczucia wartości, ale również zdrowego i bezpiecznego dzieciństwa. Każda kobieta ma jednak inne podejście do singielstwa. Najczęstsze zmagania dotyczą poczucia samotności oraz niskiej samooceny.

Podkreślanie w rozmowie z kobietą niezamężną atutów singielstwa może się spotkać z reakcją w postaci znudzonego wywrócenia oczami lub obojętnego wzruszenia ramionami. Osobom, którym dotkliwie doskwiera singielstwo, mało pomocne są argumenty o pozytywnych aspektach tego stanu. Kiedy frustracja sięga zenitu, staje się to sygnałem, że relacja z Bogiem być może została zachwiana, podobnie jak ufność w Bożą dobroć.

Znajomi z kościoła

Kościół stanowi integralną część społeczeństwa. Tak, jak uwarunkowania polityczne, gospodarcze i społeczne oddziałują na społeczeństwo, tak i Kościół naturalnie nasiąka wpływami społeczeństwa, kultury i czasu, w jakim funkcjonuje. Rolą Kościoła jest wskazywać na treść Pisma Świętego i potężną rolę dzieła Pana Jezusa w naszym codziennym życiu, tak aby ludzie w centrum wszelkich tendencji i zjawisk socjologicznych żyli pełnią życia mimo wszystko. Kościół stanowi dla singli miejsce duchowego wzrostu, źródło inspiracji, podniesienia i nadziei. Jednak zdarza się, że znajomi z lokalnego kościoła wyolbrzymiają fakt, że dana osoba nie jest jeszcze w związku. Czasem można się spotkać z mało eleganckimi pytaniami o partnera, a także z komentarzami, za którymi stoi zapewne szczera intencja podniesienia na duchu, np.:

  • Taka piękna dziewczyna… Jak to możliwe, że w dalszym ciągu nie masz jeszcze chłopaka?
  • A może jesteś po prostu zbyt wybredna lub kapryśna?
  • Jest to czas, w którym Bóg cię doskonali.
  • Kochana, oczywiście modlić się trzeba, ale wiesz… działać też trzeba.

Mam nieodparte wrażenie, że osoby niebędące jeszcze w małżeństwie chciałyby usłyszeć więcej o godnym czekaniu, o historii znajomej mężatki, w jaki sposób ona sama przechodziła przez czas oczekiwania, o umiejętności cieszenia się życiem obecnym. Single potrzebują wzmocnienia i dobrego przykładu, jak przejść przez wyzwania tego czasu. Zainteresowanie stanem cywilnym to temat zbyt chodliwy i interesujący, aby się go pozbyć 🙂 Warto jednak zwrócić uwagę osobom w otoczeniu singielki, by zainteresowały się raczej jej przeżyciami duchowymi, podróżami czy książkami, jakie ostatnio przeczytała, zamiast z dużą częstotliwością dopytywać o życie osobiste.

Może jestem zbyt wybredna?

Wierzące niezamężne kobiety przeżywają dokładnie te same stany i emocje co ich niewierzące koleżanki: samotność, lęk o przyszłość, uzależnianie swojej wartości od posiadania partnera. Może do tego dochodzić podważanie wartości modlitwy o przyszłego męża („Tak długo się modlę i nic się nie dzieje”), pomniejszanie wartości płynącej z cierpliwego oczekiwania, obniżanie standardów dotyczących wyboru partnera („Wybieram mężczyznę niewierzącego. Mam nadzieję, że przyprowadzę go do Boga”). Przeciwnik Boga okrada kobiety (które oddały swoje życie Bogu i czytają Pismo Święte) z obietnic na temat życiowego powołania i dobrej przyszłości.

Boże Słowo o mojej godności

Obserwując własne życie singielki, wierzę gorąco, że Pan Bóg i Jego obietnice stanowią niezawodne źródło wartości, godności, zadowolenia oraz wolności od strachu przed samotną przyszłością. Wierząca singielka może przechodzić przez ten etap życia, odnajdując spełnienie, bez nieustannej tęsknoty za czymś, czego jeszcze nie ma. Wyróżniać nas może poczucie szczęścia i spełnienia mimo okoliczności. Trzymajmy się Bożych obietnic, praktycznie stosujmy prawdy Pisma Świętego oraz troszczmy się o indywidualną, bardzo bliską relację z Jezusem. Wierzące singielki mogą żyć pełnią życia – ma na to wpływ nasza przemiana za sprawą Ducha Świętego.

Mój wpływ na moje emocje

Warto jednak zwrócić uwagę, aby za duchową przemianą poszły również zmiany w stylu życia: sport, odżywianie się, ubiór, uczesanie. Nawet drobne zmiany w tych aspektach poprawią nasze samopoczucie, kondycję i wygląd zewnętrzny, zwiększą atrakcyjność – nie tylko w oczach nas samych. Nie zmienimy na siłę faktu, że wymarzonych mężów jeszcze przy nas nie ma, możemy jednak wpłynąć na to, jak przechodzimy przez ten etap życia.

Zarówno w małżeństwie, jak i w stanie wolnym naszym głównym powołaniem jest bliskość z Jezusem Chrystusem i pełna żarliwości służba dla Niego, dyscyplina i oddanie w poszukiwaniu Bożej Obecności, karmienie się Bożym Słowem każdego dnia oraz stosowanie go w życiu. Jedynie to gwarantuje piękną i spełnioną podróż życia: najpierw przez singielstwo, a potem przez małżeństwo.

Duch Święty – Pocieszyciel

Jedno z imion Ducha Świętego to Pocieszyciel. Niesie On pocieszenie, podniesienie i wzmocnienie. Duch Święty został nam dany, by interweniować w sytuacjach, w których czujemy się samotni, opuszczeni. Duch Święty, który jest w nas, może dać nam ponadnaturalny pokój, który przekracza ludzkie rozumowanie: Pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie (List do Filip. 4:7). Możemy więc z Duchem Świętym rozmawiać, oddawać Mu swoje samopoczucie i prosić o ponadnaturalne pocieszenie.

Córka królewska – dziedziczka

Kluczowa wartość kobiety nie tkwi w osiągnięciach, wyglądzie zewnętrznym czy stanie cywilnym, choć każda z tych sfer jest niezwykle delikatna. Codziennie bombardują nas różne komentarze na ich temat (łącznie z zaznaczaniem, jak blado wypadamy w porównaniu z innymi kobietami). Jednak nasza wartość jest ulokowana w bezpiecznym miejscu przynależności do Boga. Jesteśmy córkami królewskimi i dziedziczkami wszystkiego, co Bóg obiecuje.

Doskonale znam stan stęsknionej singielki, która właśnie dowiaduje się o ślubie koleżanki. Miałyśmy wrażenie, że „oczekiwanie” mamy nieźle opanowane, a okazuje się, że jednak nie do końca. I właśnie ze względu na te wyzwania Pismo Święte zachęca nas do wdzięczności. Każdy dzień obfituje w dziesiątki rzeczy, za które możemy być wdzięczne. Jeśli też jesteś singielką, może cisną ci się na usta słowa: „Łatwo powiedzieć”. Jednak moją uwagę przykuła pewna prawda: Bóg przebywa w chwałach swojego ludu, nie w narzekaniu. Bóg cieszy się, gdy na głos wypowiadamy słowa dziękczynienia, którymi zwalczamy atakujące nas myśli związane z narzekaniem. Jestem pewna, że tkwi w tym potężna duchowa głębia. Dziękczynienie prowadzi do pełni wolności – stanu, w którym żadna okoliczność nie może nas pokonać.

Radość z obecnego życia w darze

Zarówno czas singielstwa jak i czas małżeństwa są darami od Boga. W tym kontekście Apostoł Paweł nazywa dany etap w życiu „darem łaski”. Żaden z tych darów nie jest gorszy czy lepszy od drugiego. Mam świadomość, że niezadowolenie z obecnego daru (singielstwo) niesie duże niebezpieczeństwo szybkiej utraty satysfakcji z kolejnego daru, jakim będzie małżeństwo. A kiedy myślę o życiu singielki, jako o darze od Boga (danym na jakiś czas) zaczynam dostrzegać w tym darze możliwości i niezwykłe szanse. Mogę wtedy „wycisnąć” z tego daru jak najwięcej! Zatem uświadomienie sobie, że na obecnym etapie mojego życia singielstwo jest darem, sprawia, że mogę prawdziwie cieszyć się życiem aż do momentu otrzymania kolejnego daru – życia w relacji małżeńskiej.

Wybrane źródła:
1. Kenneth Ryan, Jak znaleźć księcia z bajki w stawie pełnym ropuchów, Vocatio 2015.
2. http://www.christianitytoday.com/ct/2011/augustweb-only/johnstottsingleness.html.
3. http://www.singleness.org/gifts.shtml.