Sposoby na związek
Tak wielu młodych ludzi szuka miłości. Pragniemy jej ja, moja przyjaciółka jubilatka, inne kobiety i mężczyźni w klubokawiarni. Każdy ma własny sposób na szczęście. Jedni z rezerwą dozują uczucia. Inni działają namiętnie, szybko, tu i teraz. Każdy z nas ma różne przekonania i sposoby działania, ufając, że tym razem się powiedzie. Czy się wiedzie? Dobrze życzę parze, która poznała się na parkiecie i zamówiła wspólną taksówkę. Jednak statystyki są brutalne. Prawdopodobieństwo rozpadu związku czy rozwodu wzrasta z każdym rokiem. Liczby biją na alarm, że coś nie gra, że dzisiejsze metody zbyt często zawodzą w długofalowej perspektywie. Jeśli marzymy o zdrowej i stabilnej relacji, jeśli pragniemy silnego małżeństwa, rodziny, musimy zbadać fundament, na jakim warto budować swoje życie. Porozmawiajmy nie z parami, które są ze sobą przez namiętne 8 miesięcy, ale z parą, która jest szczęśliwym małżeństwem z 35-letnim stażem i ciągle się trzyma za ręce. Jaka jest recepta na spełnione małżeństwo na całe życie?
Pytanie do eksperta
W świecie, w którym prawo do poradnictwa uzurpują sobie pary w trzecim małżeństwie, singiel homoseksualista czy pani psycholog żyjąca w konkubinacie, dziwnie brzmi, że Bóg jest Cudownym Doradcą, Ekspertem w sprawach damsko-męskich. Jednak skoro celebryci nie krępują się publicznych wyznań o pijaństwie czy zdradach, tym bardziej nie mam zahamowań, by podzielić się pewnym pomysłem na sukces związku, mimo że dla wielu może on brzmieć absurdalnie. Chciałabym wynieść na piedestał jedyny gwarant spełnionej relacji, ekscytującego narzeczeństwa, ostatecznie mocnego małżeństwa – produktu deficytowego w dzisiejszych czasach. Jedyny sposób, ponieważ autorem jego jest Twórca instytucji małżeństwa, największy Ekspert od związków, sam Bóg.
A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie (Kazn. Sal. 4:12). Mowa o budowaniu związku z Obecnością Pana Boga. Nie okazjonalnie, nie w sytuacji trudnej, ale świadomie od początku do końca. Widzę małżeństwo swoich rodziców, swoich braci, wielu znajomych. Widzę, jak ich życie małżeńskie kwitnie i mimo codziennych zmagań zwyciężają dzięki Ekspertowi. Rozmawiają z Nim codziennie, z Nim planują, od Niego się uczą. Niektórzy moi znajomi ze studiów czy pracy już przegrali z niewiernością i kruchością małżeństwa, a są dopiero po trzydziestce. Porównując dwa modele małżeństw: moich rodziców i znajomych z pracy, widzę, że u tych drugich zabrakło „potrójnego sznura”, o którym pisał Salomon. Zabrakło udziału Eksperta, który jako jedyny wnosi w związek duchową jedność między kobietą a mężczyzną. To taki poziom zażyłości i jedności, jakiej nigdy nie doświadczą nawet najszczęśliwsze pary, które Pana Boga nie znają.
Istotny filtr
Sam Bóg jest Twórcą instytucji małżeństwa. On też najbardziej dopinguje każdej parze. Dla naszego dobra i bezpieczeństwa zaproponował, by łączyć się w związki z osobami, które również pałają żywą miłością do Niego. Tak, jak Pan Bóg daje nam dowolność w kwestii charakteru, wykształcenia czy pochodzenia, tak silnie doradza relacje z osobami, dla których On autentycznie jest autorytetem (2 List do Kor. 6:14–15). Takie zalecenie z pozoru wydaje się niepotrzebnym i niewygodnym ograniczeniem związkowych możliwości. Kiedy widzisz, że twoje koleżanki ateistki nadal nie mają partnerów, pytasz, jakie szanse na powodzenie masz ty, jeśli dodasz kolejny filtr – o nazwie „głęboko wierzący”. Czy nie wystarczy, że on jest takim dobrym, troskliwym i odpowiedzialnym człowiekiem, jakich ze świecą szukać? Okazuje się, że za tą Bożą propozycją kryje się coś o wiele głębszego niż tylko narzucenie kolejnego wymagania wobec potencjalnego kandydata. Chodzi o podobne priorytety, wartości, życiowe plany i ambicje, podejście do finansów i wychowania dzieci, chodzi o wszystko. Nie ma możliwości, by małżeńskie drogi były zbieżne, kiedy kobieta jest osobą kochającą Boga, a wchodzi w związek małżeński z mężczyzną, który jest po prostu dobrym, poczciwym człowiekiem, jednak nie widać w nim przemiany ani rozpoczęcia autentycznej relacji z Bogiem. Z całym szacunkiem względem jego dobroci i uczciwości, ale to zbyt mało, by utworzyć wspominany „potrójny sznur”, gwarantujący stabilność i trwałość. Owszem, istnieje szansa, że taki mężczyzna pozna Boga osobiście już w małżeństwie. Ale jeśli nie?
Zaufajmy Ekspertowi, czekając i modląc się o najlepsze rozwiązania, a nie te ze „średniej półki”
Biblia jest nieomylna i cała natchniona przez Ducha Świętego. Ekspert, o którym w niej czytamy, zna nas po imieniu. Jeśli On doradza, chwytajmy te wskazówki i trzymajmy się ich kurczowo, modląc się o mężczyznę dla naszego życia, który będzie znał Pana Boga przede wszystkim. Choć może do końca tego nie rozumiemy, zaufajmy Ekspertowi, czekając i modląc się o najlepsze rozwiązania, a nie te ze „średniej półki”.
Wyższe standardy
A lata biegną. Z każdym rokiem Boże Narodzenie jakby szybciej przychodzi. A rodzina powtarza, że „konkurencja nie śpi”. Codzienność często przychodzi ubrana w tęsknotę pomieszaną z rezygnacją. Tworzy się doskonała przestrzeń do podważania własnych przekonań i mocy zanoszonych modlitw. Doskonale znam to uczucie, kiedy złości cię widok kolejnej nowej pary, zaproszenia na ślub bez osoby towarzyszącej lub monotematycznych życzeń noworocznych. Nastaje wieczór i jesteś bombardowana przez myśli o twoim niemłodniejącym ciele i przekonanie, że najlepsi faceci już są zajęci i małe szanse, aby ktoś wybrał ciebie, kiedy wokół tyle pięknych, energicznych studentek. Mogą to być chwile, okresy zniecierpliwienia i niebezpiecznego napięcia. Mówię „niebezpiecznego”, ponieważ w takich momentach łatwo o pochopne decyzje, rezygnowanie z pewnych standardów i kompromisy. Wówczas poczucie wartości i atrakcyjności może podupaść. Samotność doskwiera, a dominuje przeświadczenie, że relacja z facetem odbuduje to wszystko i przyniesie szczęście. Wtedy łatwo dać upust swoim emocjom, łzom, zniechęceniu i narzekaniu. Przede wszystkim łatwo wejść w relację, która odbiega od jakości wyznaczonej przez naszego Eksperta.
Skrajności w oczekiwaniach
Jako kobiety możemy popadać w dwie skrajności – wygórowane oczekiwania wobec mężczyzn albo raptowne, niespodziewane obniżenie standardów, zaspokojenie się po prostu relacją, która się przytrafia. Mężczyzna daleki od ideału. Przede wszystkim istnieje rozdźwięk w kluczowych dla nas wartościach. Są czułe słowa, jest dotyk, są komplementy, są flirty, to, o czym marzyłyśmy tak długo. Jedyne, czego brakuje, to jego relacja z Panem Bogiem. Przed samą sobą próbujesz się tłumaczyć, że on w sumie to bywa w kościele, że nie ma nic przeciwko twojemu większemu zaangażowaniu, że szanuje twoją wiarę. Owszem, nie mam nic przeciwko nawiązywaniu koleżeństwa z różnymi mężczyznami. Wielu niewierzących jest szalenie intrygujących i niezwykle interesujących. Poznawajmy się, uczmy się siebie nawzajem. Ale od samego początku podkreślajmy, kto jest w naszym życiu na pierwszym miejscu, jaka jest nasza hierarchia wartości i czego oczekujemy. Kolegować możesz się z każdym, ale ślub weź jedynie z człowiekiem, który pokocha Boga całym sercem. Bóg współdziała ku dobremu i być może staniesz się inicjatorką wiary w tym człowieku. Jednak widoczna przemiana tego mężczyzny musi zajść przed zalegalizowaniem związku. W przeciwnym razie niwelujemy stosy wieczornych modlitw, kiedy prosiłyśmy Pana Boga o człowieka według Jego serca, z którym będziemy usługiwać innym ludziom, który będzie ojcem zaszczepiającym w dzieciach miłość do biblijnych wartości. To przepiękne i bardzo realistyczne marzenia, których nie warto sprzedawać za tzw. miskę soczewicy.
Presja o wielu twarzach
Biblijny Ezaw pochopnie oddał swoje życiowe błogosławieństwo Jakubowi za miskę gorącej, pachnącej zupy. Tylko dlatego, że był ogromnie zniecierpliwiony, czekanie dłużyło mu się w nieskończoność. Lepsze było coś tu i teraz niż nie wiadomo co i nie wiadomo kiedy. Nie rezygnujmy z modlitw, marzeń o rodzinie, w której to mąż zachęca do pogłębiania relacji z Bogiem, w której budujemy od początku na trwałym i bezpiecznym fundamencie. Nie ulegajmy komentarzom, że „po trzydziestce nie ma co wybrzydzać”, silnemu pragnieniu posiadania dziecka czy podszeptom, że to, co dzisiaj nie jest ułożone, w małżeństwie jakoś się samo ułoży. Nie kierujmy się pośpiechem, z podeptaniem wieloletnich westchnień do Pana Boga.
Może nie jesteś osobą głęboko wierzącą i kwestie związane z Bogiem jeszcze cię nie przekonują. Jednak masz solidny kręgosłup moralny i dobre wzorce rodzinne, cenisz sobie unikatowe wartości: małżeństwo do końca życia, wierność, bezinteresowną pomoc, dobro, rodzinę, dzieci. Doszukuj się ich w przyszłym mężu. Ty sama doskonale wiesz, jakie wartości są dla ciebie najważniejsze i które powinniście dzielić z przyszłym mężem. W przeciwnym razie to młode małżeństwo obierze niebezpieczny kierunek, sprawiający potężny zawód i ból, ostatecznie być może prowadzący do rozwodu. Pielęgnuj obrane wartości i ich strzeż. Nie spuszczaj z tonu tylko dlatego, że ktoś składa cudne obietnice i pisze romantyczne SMS-y. To czasowa rozkosz. Jeśli twój cichy wewnętrzny głos podpowiada, że to nie to, słuchaj go uważnie i nie trać czujności.
Wybierajmy się codziennie na wizytę u naszego Eksperta. Jego wskazówki są za darmo dostępne o dowolnej porze. Zadawajmy pytania, oczekując odpowiedzi. On ma na imię Zaopatrzyciel, Bóg Wszechmogący. Jestem przekonana, że nasza cierpliwość będzie sowicie wynagrodzona.