Bogate życie wewnętrzne
Spośród wszystkich mikroorganizmów znajdujących się w naszym ciele aż 99% zamieszkuje właśnie jelita. Flora jelitowa waży około 2 kilogramów i składa się z około 100 bilionów bakterii. W obrębie tej społeczności toczy się nieustająca walka; w pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że przewaga bakterii fermentacji mlekowej oznacza dla nas dobry stan zdrowia, przewaga zaś bakterii gnilnych – chorobę.
Bakterie mają w organizmie określone zadania; niektóre z nich wytwarzają różne substancje: kwasy, gazy czy tłuszcze rozkładają niestrawione składniki pożywienia. Zaopatrują one też jelita w energię, wytwarzają witaminy, rozkładają lekarstwa, pomagają w pozbyciu się toksyn oraz trenują nasz układ odpornościowy. Społeczność bakteryjna w naszym organizmie to poważne wyzwanie dla naukowców, jako że badania na większą skalę notuje się dopiero od 2007 r. Wciąż wiemy o nich bardzo mało, a bakterie znaczą dla nas bardzo dużo.
Bakterie a nadwaga
Wiadomość, że tycie to nie tylko następstwo naszego objadania się, ale także składu i aktywności bakterii, które w nas zamieszkują, być może uwolni nas od poczucia winy. Jadłospis większości z nas w 90% składa się z tego, co nakładamy sobie na talerz, pozostałe zaś 10% dostarczają nam bakterie. Okazuje się, że flora jelitowa ludzi z nadwagą zawiera zbyt dużą ilość bakterii wydajnie rozkładających węglowodany. To właśnie jest źródło problemów. W trakcie badań na zwierzętach wykazano, że szczupłe myszy pozbywały się znacznie więcej kalorii w porównaniu z myszami z nadwagą. Powód: te ostatnie są dodatkowo dokarmiane przez swoje bakterie, specjalizujące się przede wszystkim w metabolizowaniu węglowodanów. Wynika stąd, że niektóre osoby, chociaż chciałyby schudnąć, mogą mieć z tym problem z powodu bakterii zasiedlających ich jelita. Dodatkową przyczyną tycia jest tzw. „subkliniczny stan zapalny” (nie jest on jednak na tyle wysoki, by trzeba było wdrożyć leczenie). Często towarzyszy on takim zaburzeniom metabolizmu, jak nadwaga, cukrzyca czy hipercholesterolemia.
Bakterie w pewnym stopniu są odpowiedzialne za nasze wybory żywieniowe. Decydują również o poczuciu sytości i satysfakcji po jedzeniu
Dopóki bakterie bytujące w przewodzie pokarmowym zamieszkują w błonie śluzowej jelita, czyli tam, gdzie jest ich miejsce, dopóty nic się nie dzieje. Kiedy jednak dochodzi do jakiegoś zaburzenia stanu równowagi, lub pożywienie jest za tłuste, wówczas zbyt dużo bakterii trafia do krwi. Organizm przestawia się na tryb awaryjny – czyli funkcjonowanie w stanie lekkiego stanu zapalnego. Część tłuszczu z pożywienia zostaje zgromadzona w tkance tłuszczowej – na gorsze czasy. Bakteryjne substancje sygnałowe utrudniają także pracę tarczycy. Dochodzi wówczas do zmniejszenia wydzielania hormonów tarczycowych, co prowadzi do wolniejszego spalania tłuszczów.
Kto naprawdę lubi to, co jemy?
Nocni wyjadacze z lodówki czy osoby, które nie potrafią opanować się przed zjedzeniem kolejnego ciastka albo batonika nie do końca są odpowiedzialne za swoje zachowanie. Imperatyw, który nakazuje im jeść, mimo że są najedzeni, nie zawsze wypływa z ich mózgu. Przebiegłe bakterie, mieszkające w brzuchu, nakazują im sięgnąć po kolejną porcję. Bakterie w pewnym stopniu są odpowiedzialne za nasze wybory tego, co chcielibyśmy zjeść. Decydują również o poczuciu sytości i satysfakcji po jedzeniu. Podobnie jak cukier bakterie wytwarzają substancje, które pokonują przeszkody utrudniające dostęp do mózgu. Te substancje to aminokwasy: tyrozyna i tryptofan. Wytwarzają one dopaminę i serotoninę. To dzięki nim możemy pogrążyć się w błogostanie, czujemy się odprężeni i rozleniwieni. Można zatem stwierdzić, że bakterie nagradzają nas za dostarczenie im tego, co lubią. A nam się wydaje, że my to lubimy.
Ile mamy mózgów?
Okazuje się, że procesy myślowe odbywają się nie tylko przy udziale naszego mózgu, ale także… jelit. Powstało nawet pojęcie „drugi mózg” na określenie sieci około 500 milionów neuronów, znajdujących się w ścianie naszych jelit. Otóż neurony jelitowe są w stałym kontakcie z bakteriami jelitowymi i za ich pośrednictwem, za pomocą nerwu błędnego przenoszą informacje do mózgu. Korzystają one z tych samych neuroprzekaźników co mózg (serotonina, melatonina, acetylocholina, GABA). Są zatem odpowiednikiem mózgu w regulacji podstawowych procesów fizjologicznych. Wpływają na procesy myślowe związane z uczeniem się czy rodzajem nastroju.
Na radość i smutek
Stres, depresja lub stan euforii zaburzają prawidłową fizjologię (pracę) naszych jelit oraz zmieniają skład ich flory bakteryjnej; inne bakterie towarzyszą przygnębieniu, inne zaś łączą się z poprawą nastroju. Z kolei niewłaściwa flora bakteryjna jelit przyczynia się do pogorszenia naszego samopoczucia.
Pewien pogląd na powyższe stwierdzenie może dawać eksperyment przeprowadzony przez zespól doktora Collinsa. Badano dwie różniące się grupy myszy: pierwsze były bardziej lękliwe i nieśmiałe w porównaniu z drugą grupą, gdzie myszy wyróżniały się odwagą i ciekawością. W celu pozbycia się bakterii z jelit badanych zwierząt podano im kombinację trzech rożnych antybiotyków. Na zakończenie myszy z każdej grupy otrzymały florę bakteryjną typową dla myszy z drugiej grupy. Tym razem role się odwróciły: myszy lękliwe stały się dzielne i odwrotnie. Eksperyment ten ilustruje dokładnie tezę o wpływie stanu jelit na zachowanie. Na razie tylko u zwierząt.
Bakterie spieszą na pomoc
Wykorzystując dotychczasową wiedzę na temat bakterii, możemy za ich pomocą leczyć określone dolegliwości. Wiadomo, że bakterie Lactobacillusplantarum i Bifidobacteriuminfantis odgrywają pomocniczą rolę w leczeniu zespołu jelita drażliwego. Również szczepy Lactobacillusreuteri hamują działanie receptorów bólowych w jelicie. Prawdopodobnie mikrobiom ma wpływ na zachowanie już w chwili urodzenia. Wówczas bakterie uczestniczą w „programowaniu” niektórych elementów rozwoju mózgu, np. charakterystycznej reakcji na stres. Co więcej, okazuje się, że za wykształceniem grup krwi również stoją bakterie. Jest to następstwo subtelnego oddziaływania poszczególnych typów bakterii na układ odpornościowy. Również bakterie „ćwiczą” układ odpornościowy, przygotowując go na poważniejsze wyzwania, jakimi może być kontakt z zarazkami chorobotwórczymi. Określone szczepy bakterii wpływają też na nasz układ odpornościowy dzięki tzw. „odporności kolonizacyjnej”. Zasiedlanie jelit przez dobrotliwe bakterie nie pozostawia tym samym miejsca bakteriom chorobotwórczym.
Sterylne życie
Czy możliwe byłoby życie człowieka w całkowitej izolacji od bakterii? Można to ocenić na przykładzie tzw. sterylnych myszy. Przychodzą one na świat przez cesarskie cięcie i żyją w całkowicie sterylnych warunkach. Układ odpornościowy tych zwierząt nie ma żadnych wyzwań; jest całkowicie bezrobotny. Obserwując te myszy, już na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że zachowują się co najmniej dziwnie: najczęściej są nadaktywne, zachowują się wyjątkowo nieostrożnie, jedzą znacznie więcej niż inne myszy. Po zbadaniu układu pokarmowego tych myszy można stwierdzić, że ich jelita są pozbawione kosmków jelitowych, lub są one bardzo małe. Mają też niewiele komórek odpornościowych, i nawet niegroźne zarazki są w stanie je zabić. Po wstrzyknięciu zwierzętom flory bakteryjnej innych myszy, np. chorych na cukrzycę lub z nadwagą, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w stosunkowo krótkim czasie zachorują na te choroby.
Stres, depresja lub stan euforii zaburzają prawidłową fizjologię naszych jelit oraz zmieniają skład ich flory bakteryjnej
Warto zadbać o towarzystwo bakterii probiotycznych, które występują obficie w kiszonkach, nie tylko kwaszonej kapuście czy ogórkach, ale również w zakwasie buraczanym czy innych mieszankach jarzynowych. Warzywa są tym rodzajem pożywienia, które służy rozwojowi dobrych bakterii. Naszemu zdrowiu oraz dobrotliwym bakteriom wyraźnie nie służą pokarmy zakwaszające organizm, a wiec głównie mocno przetworzone.
Mikroświat w jelitach
Wygląda na to, że nawet gdybyśmy nie chcieli zadawać sobie trudu, aby się zajmować naszym „życiem wewnętrznym”, badaniem wpływu całego mikroświata bakterii na nasze funkcjonowanie i stan zdrowia, to on i tak istnieje. Lepiej więc go poznać, aby polubić to, co dobre w naszym wnętrzu. Mamy zatem wpływ na to, jakich „lokatorów” zaprosimy do swoich jelit.