Powody niezależne od okoliczności
Ta rozmowa bardzo mnie zainspirowała, aby w taki sposób świętować życie na co dzień i spisywać to, co cieszy Pana Boga i mnie. W momentach trudnych można wrócić do takiej „książki własnego życia”, by w nowy sposób zobaczyć, jak wiele dobrych rzeczy się w nim wydarzyło. Ale możemy dostrzec wtedy coś jeszcze. Zobaczymy, co jest niezmiennie obecne w naszym życiu i niezależne nawet od trudnych doświadczeń, przez które przechodzimy. W spisywaniu osobistych świadectw i powoływaniu się na nie ukryta jest także potężna siła do zwyciężania przeciwnika, który stara się za wszelka cenę pozbawiać nas wartości i siły do pokonywania trudności.
Wielu ludzi, spoglądając w przyszłość, widzi w niej same niewiadome: w kategoriach zaopatrzenia finansowego, posiadania pracy, zdrowia, zaufania, nawet do swoich bliskich. Patrząc na przyszłe dni z ludzkiej perspektywy, trudno się dziwić, że tak łatwo można ulec strachowi i lękom, których źródła są bliżej nieokreślone. Kiedy jednak zobaczymy, że w naszym życiu istnieją takie elementy, które absolutnie nie są poddane ani okolicznościom, całkowicie zmienia się pespektywa na własne życie i na to, co nas w nim spotyka. Przytoczę tylko niektóre z tych bezcennych skarbów, które mogą być powodem do świętowania dla każdego z nas, bez względu na to, co dany dzień przyniesie.
Bezpieczne schronienie
W jednym z artykułów na temat jesiennych wydarzeń w Izraelu poruszyły mnie słowa pewnej dziennikarki. Bardzo trafnie opisała to, co działo się w sercach mieszkańców Jerozolimy pod wpływem zabójstw dokonywanych znienacka przez terrorystów z nożem w ręku. Porównywała te ostatnie wydarzenia do sytuacji sprzed roku, kiedy pociski rakietowe były wystrzeliwane z konkretnych terenów. Głos syreny alarmował o wystrzelonym pocisku i ludzie wiedzieli, gdzie oraz w jakim czasie muszą dobiec do wyznaczonego schronu. Świadomość czasu, jak i istnienia miejsca schronienia dawała im mimo wszystko duże poczucie bezpieczeństwa. Wróg zjawiający się niespodziewanie, z zaskoczenia, wzbudza nieporównywalnie wyższy poziom strachu. To trochę ekstremalny przykład, który jednak pozwala nam doceniać bezpieczeństwo w naszym kraju, w Polsce. A jednak ten sam strach również i tutaj zbiera ogromne żniwo. Posługuje się tylko innymi sposobami, by okradać z komfortu bezpiecznego życia. Zawodzą „schronienia” w postaci konta bankowego, wyszukanej techniki i aparatury medycznej, zawodzą ludzie w relacjach. Ale jest niezawodne miejsce schronienia, do którego zaprasza nas sam Pan Bóg: Oto miejsce przy mnie. Stań na skale. […] Osłonię cię dłonią moją (Ks. Wyj. 33:21–23). Tylko Jego Obecność jest najbezpieczniejszym miejscem schronienia: Schronem pewnym jest Bóg wiekuisty, a tu na dole Jego ramiona wieczne. I przepędził przed tobą wroga (Ks. Powt. Pr. 33:27). Nawet kiedy wszystko zawodzi, Boża Obecność rozciąga nad nami niewidzialny namiot, pod którym możemy nadal świętować i cieszyć się życiem.
Siła Bożego pokoju
Apostoł Paweł opisuje takie miejsce jako tajemnicę, którą jest Chrystus w nas, nadzieja chwały (List do Kol. 1:27). Jest to miejsce Bożej Obecności w nas samych. Bliżej się nie da – Bóg oferuje nam najpewniejsze miejsce bezpieczeństwa i schronienia, które oznacza przebywanie Jezusa w nas, i nas w Jezusie. To Boża Obecność wnosi niezwykły pokój szalom, który oznacza wewnętrzną pełnię, dobrostan, zupełnie niezależny od zewnętrznych okoliczności. Kiedy swój umysł i emocje świadomie poddamy pod Obecność Jezusa Chrystusa w nas, wszystko zaczyna przyjmować właściwy porządek. Nawet gdy stajemy twarzą w twarz z jakimś niebezpieczeństwem, wyzwaniem, czy poniżeniem, Boży pokój, czyli Obecność Jezusa w nas, leczy nasze ciało, zmienia nasze myśli. W dalszej kolejności dotyka naszych emocji i pomaga podejmować dobre decyzje. Obecność Jezusa jest najbezpieczniejszym miejscem schronienia w niebezpiecznym świecie. Jest też najważniejszym powodem, by codziennie świętować Jego Obecność w nas i naszą w Nim!
Bóg oferuje nam najpewniejsze miejsce bezpieczeństwa i schronienia, które oznacza przebywanie Jezusa w nas, i nas w Jezusie. Bliżej się nie da
Kilka miesięcy temu oboje z mężem doświadczyliśmy niezwykłej siły działania Bożego pokoju, czyli bardzo realną manifestację Obecności Jezusa. Odwiedziliśmy umierającego człowieka w szpitalu. Był podłączony do aparatury, która podtrzymywała pracę jego serca przy postępującym obrzęku płuc. Wskaźniki na monitorach informowały o stanie agonalnym. Kładąc ręce na piersi tej osoby, zaczęliśmy zapraszać Boży pokój szalom. W ciągu następnych minut byliśmy świadkami udokumentowanego wskaźnikami medycznymi cudu powrotu tego człowieka do życia. Serce podjęło pracę, jego rytm stawał się coraz bardziej miarowy. Płuca z sekundy na sekundę były uwalniane ze stanu obrzęku, do tego stopnia, że pacjent, odzyskując przytomność, w naszej obecności sam zdjął z twarzy maskę tlenową i zaczął spokojnie oddychać. Oglądaliśmy spektakularny powrót do życia. Doświadczyliśmy, w jaki sposób ogłoszenie z wiarą Bożego pokoju szalom przywraca Boży porządek w chorych komórkach, by prawidłowo funkcjonowały. Obecny na sali personel medyczny nie miał wątpliwości, że mamy do czynienia z cudem, którego medycznie nie da się wytłumaczyć. Oddajemy chwałę Bogu, ponieważ to Jego Obecność suwerennie zmienia rzeczywistość.
Światłość, której ciemność nie przemoże
Świętowanie zawsze kojarzy się ze światłością. Ciemność wzbudza strach i dyskomfort. I nie chodzi tylko o fizyczną ciemność, ale o taki sposób funkcjonowania, w którym nie widzimy prawdziwego obrazu rzeczywistości. Aby znać kierunek naszego życia i stawiać pewne kroki, potrzebujemy Bożej światłości, która rozświetla nie tylko przestrzeń wokół nas, ale również nasze wnętrze. Światło Boże oczyszcza nas samych, co w niezwykły sposób uświadamiają nam hebrajskie święta Chanuka, inaczej zwane Świętami Światłości. Tak, jak niegdyś świątynia potrzebowała odnowienia i oczyszczenia – my też potrzebujemy prawdziwej Światłości, które nas rozświetla i oczyszcza – od tego rozpoczyna zapis ewangelii apostoł Jan. Historyczne wydarzenia dotyczące ustanowienia tych świąt mówią, w jaki sposób świątynię odzyskaną spod panowania i bezczeszczenia jej przez władców greckiego imperium musiano najpierw oczyścić, by Bóg mógł być w niej uwielbiony. Oczyszczenia dokonywano poprzez zapalenie świecznika, menory, który miał palić się nieprzerwanie przez osiem dni. Historia podaje, że kiedy po raz pierwszy zapalono świecznik w odzyskanej świątyni, zapas posiadanej oliwy wystarczał zaledwie na jeden dzień. I wówczas Bóg, w swojej wielkiej miłości i łasce, dokonał cudu pomnożenia oliwy, by światło menory rozświetlało ciemność przez osiem dni, wymaganych do oczyszczenia świątyni. Ta historia chanukowego cudu pomaga nam zrozumieć, co Bóg pragnie uczynić w każdym z nas.
Przyjście Jezusa na świat jest nierozerwalnie połączone ze świętami oczyszczenia świątyni, ponieważ to On sam jest prawdziwą Światłością – On rozświetla wnętrze każdego człowieka, który zaprosił Go do swojego życia. Od tego momentu taka osoba nazwana jest świątynią Bożą, ponieważ zamieszkuje ją Duch Święty (zob. 1 List do Kor. 3:16). I tylko Jezus Chrystus jest tym jedynym Światłem, które może oczyścić i rozświetlić tę świątynię. Jego Światło płonie w nas nie tylko przez osiem dni, ale przez całą wieczność. Tego światła życia w nas żadne zewnętrzne okoliczności, trudności i zmagania nie są w stanie zagasić! Rozświetla ono też oczy serca, abyśmy wiedzieli, do czego zostaliśmy powołani.
Nadzieja, która nas nie zawiedzie
Czasami już samo słowo „powołanie” wzbudza w nas strach, ponieważ nie wiemy, co z tym mamy zrobić. Można się bać porażki, ośmieszenia, chorób, samotności czy po prostu nieznanej przyszłości. Mimo to możliwe jest trwanie w miejscu największego bezpieczeństwa. Polega ono na pielęgnowaniu nadziei opartej na konkretnych Bożych obietnicach.
Tą prawdziwą nadzieją, która opiera się na Słowach obietnic Boga Ojca jest sam Jezus. A zatem tym, co pokonuje każdą niepewność, strach i zniechęcenie, jest nadzieja w Jezusie, oparta na Bożych obietnicach. Bóg mówi: Nie zawiodą się ci, którzy we mnie pokładają nadzieję (Ks. Izaj. 49:23). W momencie pojawienia się strachu lub w zmaganiach z niepewnością, problemami, najlepszym sposobem reagowania jest głośne powtarzanie znanych nam Bożych obietnic. I z tego powodu warto uczyć się wersetów Słowa Bożego na pamięć. Można też głośno wypowiadać słowa własnego świadectwa: „Jezus żyje we mnie. On mnie nigdy nie opuści! Boże, wierzę Tobie, ponieważ obiecałeś mi, że zawsze będziesz ze mną, w każdej sytuacji. Jesteś już w mojej przyszłości, którą dla mnie przygotowałeś według Twoich najlepszych planów” (zob. Ks. Jer. 29:11). Uwielbienie Boga i wdzięczne chwalenie Go jest najcudowniejszym lekarstwem dla zranionej duszy i chorego ciała. Dlaczego? Ponieważ głośne mówienie o tym, jaki jest Bóg, i wyrażanie Jemu wdzięczności przepędza wszelkie zło, by nasze ciało było zdrowe, a serce mogło zostać wypełnione nadzieją, która je ożywia. Tak, by stało się ono miejscem świętowania życia Jezusa w nas.
Miłość, która wzbudza radość
Człowiek, który zna Boga prawdziwie i Mu ufa, doświadcza siły radości. Jednak takie zaufanie do Boga rodzi się tylko z Jego miłości do nas, ludzi. Ktoś, kto nie doświadczył w swoim sercu, że Bóg go naprawdę kocha, nie potrafi Bogu zaufać. Nie potrafi też uwierzyć, że Bóg pragnie dla niego dobra. Apostoł Paweł pięknie to podsumował, pisząc: Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość […]; lecz z nich największa jest miłość. Ten krótki werset niesie niezwykle praktyczne przesłanie dla naszego życia. Potrzebujemy wiary, by zaufać Bogu i Jego obietnicom. Potrzebna jest nam również nadzieja, czyli żarliwe i wytrwałe oczekiwanie wypełnienia się tych obietnic. Ale okazuje się, że w całym tym procesie miłość jest najważniejsza. Bez Bożej miłości do nas nie bylibyśmy w stanie wykrzesać z siebie ani takiej wiary, ani takiej nadziei. Zarówno nasza wiara, jak i nadzieja muszą być karmione miłością Boga do nas! Zatem tylko ta miłość, objawiona nam w Panu Jezusie, jest źródłem naszego poczucia bezpieczeństwa i radości, która staje się siłą do życia. W atmosferze prawdziwej miłości możliwe jest świętowanie życia, które rozkwita w światłości. Trzeba stale na nowo sobie przypominać, że tylko to, co jest zabezpieczone przez samego Boga, jest niezależnym od okoliczności powodem do ciągłego świętowania, każdego dnia na nowo!