Wielu liczy na cud. I rzeczywiście Bóg może uczynić cud. Jednak sam Twórca rodziny wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych, którzy szczerym sercem są przy Nim (2 Kron. 16:9a), polegają na Nim i pragną stosować na co dzień Jego skuteczne zalecenia. Na temat wzmacniania rodziny można pisać bardzo dużo, można proponować wiele rozwiązań i pomysłów. Nie da się jednak pominąć głównego przesłania samego Stwórcy małżeństwa i rodziny, który każdą przemianę rozpoczyna od przekazu miłości. W rodzinie jest najwięcej okazji do okazywania sobie miłości. Jednocześnie tam też najtrudniej jest kochać, jeżeli domownicy nie funkcjonują tak, jak byśmy tego chcieli. I nawet w chrześcijańskich rodzinach coraz trudniej zobaczyć miłość i szacunek w działaniu. Co zatem można zrobić, by mimo wszystko wznieść się na poziom miłości ponad konfliktami i nieporozumieniami? Jest co najmniej pięć ważnych elementów, które mogą nam w tym pomóc w sposób bardzo praktyczny.
1. Wybrać mądrość, by zasiewać tylko dobre ziarna
Nieporozumienia i konflikty są częścią rozwoju rodziny. Właściwie rozwiązywane wprowadzają domowników na nowy poziom dojrzałości. Nierozwiązywane lub rozwiązywane niewłaściwie stają się narzędziem zniszczenia rodziny. Na podstawie Bożego Słowa można stwierdzić, że każdy konflikt międzyludzki blokuje naszą relację z Bogiem: Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 Jana 4:20). Postawa braku miłości sprawia, że modlitwy współmałżonków nie docierają przez Boży tron, o czym pisze apostoł Piotr (zob. 1 Piotra 3:7). Apostoł Jakub z kolei ostrzega, że wszelkie złe postawy względem siebie nawzajem po prostu blokują nasze szczęście: Bo gdzie jest zazdrość i kłótliwość, tam niepokój i wszelki zły czyn (Jakuba 3:16). Wypowiadając złe słowa przeciwko sobie, zasiewamy złe ziarno lub wzmacniamy jego wzrost. Przynosi ono plon zgodnie z działającym biblijnym prawem siewu i zbioru. To prawo gwarantuje, że zbierzemy zawsze wielokrotność tego, co zasialiśmy. Jeżeli zasiewamy mądre słowa, zbierzemy dobre plony. Słowa raniące, obraźliwe, słowa krytyki czy narzekania na siebie nawzajem przynoszą złe i pomnożone negatywne rezultaty w życiu rodzinnym. Boża mądrość pokazuje nam sposób rozwiązania problemu, możliwość wybrania dobrego czasu i miejsca na ważną rozmowę, dzięki której tak wiele może się zmienić.
2. Zaprosić Boży pokój, by patrzeć z perspektywy Nieba
Boży pokój zawsze działa najpierw dla dobra tego, kto ten Boży pokój zaprasza: wypełnia on serce, myśli i emocje. Wnoszenie Bożego pokoju w rodzinną atmosferę, w miejsce konfliktu, to efekt przemienionego serca. Warto poznać, czym jest, ale też czym nie jest Boży pokój. Nie oznacza on unikania konfliktów, ukrywania problemów, „zamiatania ich pod dywan” czy tłumienia ich „świętym spokojem”. Słowo „pokój” w języku hebrajskim brzmi: shalom. Określa czynny proces wprowadzania dobrostanu, ukojenia, zaopatrzenia każdej potrzeby, szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, pojednania. Obecność pokoju szalom w rodzinie jest praktycznie wszystkim, co jest jej potrzebne i co może wzmocnić relacje. Pokazuje nam ból i zranione emocje drugiej osoby. Daje siłę, by nie osądzać jej emocji i zacząć działać dla jej dobra, a nie w kierunku zniszczenia. Boży pokój pozwala w skupieniu i z empatią wysłuchać drugiej strony i spojrzeć na nią oraz jej potrzeby z perspektywy Nieba, oczami Jezusa Chrystusa.
Co można zrobić, by wznieść się na poziom miłości ponad konfliktami i nieporozumieniami?
Kiedy Pan Jezus wysyłał uczniów do służby, jedno z poleceń, które im dał, dotyczyło wnoszenia pokoju szalom do domów: A gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój domowi temu (Ew. Łuk. 10:5). Pan Jezus uczył uczniów rozpoznawać, czy w danym domu są osoby, które ten pokój szalom przyjmują. A wśród ośmiu błogosławieństw wymienił: Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani (Ew. Mat. 5:9). Czynienie, czyli wprowadzanie Bożego pokoju jest nie tylko źródłem błogosławieństwa, lecz także powołaniem dzieci Bożych. A zatem każde domostwo zostaje wzmocnione poprzez zaproszenie Boga – Tego, który jest Pokojem, o którym członkowie rodziny mogą powiedzieć: On jest pokojem naszym (List do Efez. 2:14).
3. Włączyć światło, by posprzątać bałagan
W budowaniu wzajemnego zaufania pomiędzy mężem i żoną oraz pomiędzy rodzicami a dziećmi potrzebna jest pełna szacunku troska o te relacje. Ta troska wyraża się m.in. w otwartości na konfrontację. Konfrontacja bardzo często jest błędnie utożsamiana z konfliktem, tymczasem jest dokładnie odwrotnie – stoi ona po przeciwnej stronie konfliktu. Właściwa konfrontacja to zaproszenie prawdy w połączeniu z miłością, szacunkiem i łagodnością. Dobrą i słuszną konfrontację można porównać do włączenia światła w ciemności – dopiero wtedy możemy zobaczyć prawdę o danej sytuacji. Bez otwartości na prawdę nie jesteśmy w stanie dobrze rozwiązać żadnego nieporozumienia czy też spojrzeć na sporne zagadnienia z odpowiedniej perspektywy. Nie potrafimy uświadomić sobie również konsekwencji danej sytuacji ani przejąć za nie odpowiedzialności.
Stwórca małżeństwa i rodziny każdą przemianę rozpoczyna od okazywania miłości
Pamiętajmy jednak, że prawda wypowiadana bez miłości jest odrzucana. Nie da się przekonać o prawdzie, mówiąc w sposób ofensywny, osądzający, ponieważ wtedy będziemy słuchani defensywnie (obronnie). Ktoś, kto zacznie się przed nami bronić, nie będzie otwarty na żadną korektę z naszej strony. Dzisiaj ludzie bardziej słuchają naszych emocji niż słów, które wypowiadamy. Mając złe nastawienie do innych, oskarżając domowników i wskazując tylko na ich błędy, nie będziemy w stanie posprzątać bałaganu, który stworzyliśmy wokół siebie. Oczywiście chodzi o bałagan w relacjach: o zranienia, niezrozumienia i obrażanie się.
Tylko dążenie do prawdy opakowanej w łaskę i miłość daje szansę na odbudowanie utraconych więzi. Rodziny, które potrafią zmierzyć się z prawdą o przeszłości i z tym, jak wygląda dana sytuacja dzisiaj, są w stanie z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Wszelkie sposoby wypierania faktów, zaprzeczania temu, co się naprawdę stało, niszczą rodzinę. Są jak gangrena, która atakuje każdą tkankę.
4. Poprosić Boga o miłość i odwagę, by rozpocząć od siebie
Trzeba stale pamiętać, że konflikty i nieporozumienia nie rozwiązują się same. Czekanie, by czas to za nas zrobił, niczego nie zmieni. Wbrew obiegowym powiedzeniom, że czas leczy rany, prawdą jest, że czas nie leczy ran, a wręcz działa na ich niekorzyść. Urazę zamienia w gorzkość, a rozgoryczenie prowadzi z czasem do depresji. By stawić czoła trudnej sytuacji, potrzebujemy i miłości, i odwagi. I tylko Jezus może nam je darować. On może wzbudzić w nas miłość, której nam brakuje, bo w Nim jest niewysychające źródło miłości. Miłość pokonuje wstyd, a Boża odwaga przewyższa wszelkie lęki i przepędza strach (zob. 2 List do Tym. 1:7; 1 Jana 4:18–19). Pomaga także przyznać się do błędu; daje siłę, aby przeprosić, nie szukać własnych usprawiedliwień, nie obwiniać innych. Jezus pomoże nam też zrobić pierwszy krok w kierunku pojednania
5. Zamienić pychę na pokorę, by zmiany były trwałe
Kolejny bardzo ważny element pozwalający odbudować własną rodzinę to rozpoczęcie od siebie! Ludzie, którzy sami nie potrafią się zmierzyć z konfliktem, zaczynają ze strachu kontrolować innych. Boją się kolejnego odrzucenia czy ośmieszenia i kontrolują ludzi wokół siebie, aby chronić się przed kolejnym zranieniem. Wstydzą się też ujawnienia tego, kim naprawdę są, i zakładają maski.
Pokora pomoże nam zobaczyć nasze własne słabości i to, co możemy w sobie zmienić. Pycha zawsze prowadzi do konfliktu
W całym tym procesie potrzebna jest zamiana naszej starej natury i pychy na to, co jest darem od Boga – na pokorę. Pokora pomoże nam zobaczyć nasze własne słabości i to, co możemy w sobie zmienić. Pycha zawsze prowadzi do konfliktu. To pycha i wyniosłość sprawiają, że się obrażamy, chowamy urazy, pielęgnujemy zranienia. Pokora pomoże nam wypowiedzieć niezwykłe słowa, które usłyszałam od pewnego człowieka: „Przepraszam, że jestem takim egoistą. Myślałem tylko o sobie…”. Takich słów pycha nie jest w stanie wypowiedzieć. Takie słowa dotykają głębi ludzkiego serca i wymiatają z niego zranienia, brak przebaczenia. Otwierają drogę do pojednania.
Wytaczanie nawet logicznych argumentów lub oskarżeń, które mogą być prawdziwe, nie odbuduje relacji. Warto sobie samemu przypominać, że przecież chodzi o relację, a nie o to, by za wszelką cenę mieć rację. Bogu zależy na pojednaniu, a nie na intelektualnym rozwiązaniu. Misją Jezusa było pojednać nas ze swoim Ojcem. Bóg Ojciec cały czas wyciąga do nas ręce. Boże serce pragnie pojednania z człowiekiem. Ten, dzięki któremu stało się ono możliwe, Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, woła do każdego człowieka: „Pojednaj się z Bogiem”. A tych, którzy się z Nim pojednali, zaprasza, byśmy w Jego miejsce, w miejsce Chrystusa byli rzecznikami pojednania: najpierw z Bogiem, a potem ze sobą nawzajem. Naszym powołaniem jest, abyśmy w miejsce Chrystusa zachęcali innych: „Pojednajcie się z Bogiem!”.