Strona główna Artykuły Numery 2012/2 (lato) Kilimandżaro – Wspinaczka wolności
kilimandzaro

Kilimandżaro – Wspinaczka wolności

Na początku bieżącego roku prawie pięćdziesiąt kobiet z różnych stron świata, w wieku od 18 do 73 lat, postanowiło wspólnie zdobyć górę Kilimandżaro, znajdującą się w Parku Narodowym Tanzanii. Motywacją dla każdej z tych kobiet było coś więcej niż zdobycie najwyższego szczytu na afrykańskim kontynencie. Wspinaczka na szczyt w niczym nie przypomina spaceru po jakimkolwiek parku. Wymaga potężnego wysiłku, mobilizacji i wytrwałości.

Zrozumieć cierpiących

Wyprawa została nazwana „Wspinaczką wolności”. Określenie to odwołuje się do mozolnej drogi, jaką przebywają osoby ratowane z handlu ludźmi, współczesnego niewolnictwa. Każdego roku wzrasta liczba chrześcijańskich organizacji misyjnych podejmujących się tej niebezpiecznej pracy. Ci, którzy zajmują się handlem ludźmi, czerpią zyski, zmuszając do prostytucji kobiety i dzieci. Statystyki podają, że ponad 20 mln ludzi na całym świecie padło ofiarą współczesnego niewolnictwa natury seksualnej. Każda z kobiet wspinających się na Kilimandżaro zobowiązała się zebrać 10 tys. dolarów, by fundusze przekazać na cel dwudziestu czterech różnych projektów związanych z walką z niewolnictwem. Organizowane są bezpośrednie akcje, pomoc m.in. osobom uratowanym w Indiach. Nowo powstające domy-schronienia dla uratowanych oraz kliniki pomocy w Indiach, Kambodży, Nepalu, Ghanie, Argentynie, Grecji, Kosowie są dowodem, że Bóg powołuje i wyposaża coraz więcej ludzi walczących o sprawiedliwość dla uciśnionych. Każda z tych osób podejmuje się misji niebezpiecznej, ale z Bogiem możliwej. Ratują, po czym oglądają przemienione i odnowione życie tych, którym zostaje przywrócona wolność i godność. Wejścia na Kilimandżaro podjęły się właśnie kobiety, ponieważ to głównie one są ofiarami handlu ludźmi i niewolnictwa. Wspinaczkę zorganizowano w ramach misji „Operacja mobilizacja”.

Co porusza serce Boga

Poprzez wspinaczkę ta grupa kobiet zapragnęła poznać, co porusza Boże serce. Podczas wchodzenia na górę doświadczyły przekroczenia własnych, ludzkich możliwości i umiejętności. Gdy weszły na szczyt Kilimandżaro, nie mogły być dumne ze swoich sił, ale oddały całą chwałę Bogu. Wiedziały, że weszły tam dzięki Bożej łasce i pomocy. Ta niesamowita radość, która ogarnęła je, gdy stały na szczycie Afryki, posłużyła jako znak radosnego wyzwolenia i zwycięstwa, jakie Bóg przygotował uwięzionym. Bóg powołał wiele z tych kobiet, by po powrocie do domu w czynny sposób przezwyciężały zło. Ta wspinaczka nie tylko pomogła zebrać fundusze i znaleźć sponsorów dla działających już misji. Pomogła, by wiele z tych kobiet, które osobiście tam weszły, przygotowało się na potężną zmianę w swoim osobistym życiu. Wiedziały, że to sam Pan Bóg zaprosił je na wyprawę. Wybrał do tego konkretne osoby, a każda z nich na to zaproszenie odpowiedziała: tak. Odczuwały, że Bóg jest niezwykle dumny z tego, że przyjęły Jego propozycję. Poszły za Nim na szczyt góry, którą On stworzył swoimi rękami.

Kroki wiary

Pomimo że była to radykalna podróż, wymagająca wiary, postanowiły całkowicie zaufać Bogu, który je do tej przygody wzywał. Bóg nigdy się nie myli. On doskonale wiedział, które osoby chce wybrać do wspinaczki, i nie opuszczał żadnej z nich. Przygotowując się do wspinaczki, modliły się, prosząc, żeby Bóg dał im swoją perspektywę oraz swoje siły, by to wszystko wykonać zgodnie z Jego wolą.

Kilimandżaro

Góra Kilimandżaro dla wielu jest symbolem potęgi i siły. Dla tych kobiet reprezentowała coś, czego nie da się dostrzec gołym okiem. W kontekście „Wspinaczki wolności” patrzyły na tę górę zarówno duchowymi oczami, jak i emocjonalnie, widząc oczami serca wolność dla milionów zniewolonych osób.

Trudności w drodze na szczyt

To była absolutnie niezwykła przygoda. Po sześciu bardzo długich dniach i 75 km uciążliwej wędrówki Denise Healey, pochodząca z Nowej Zelandii, doszła na wysokość 5200 m. Kilimandżaro ma trzy szczyty – Gillmans Point (5685 m), Stella (5764 m) oraz Uhuru (5895 m). Denise była jedną z kilku kobiet, które z powodu choroby wysokościowej nie mogły iść dalej. Nie chciała zostawać, ale czuła się błogosławiona, że mogła dojść aż do tego miejsca. Zdawała sobie sprawę, że nawet gdy przeszkody są dla nas zniechęcające, niewytłumaczalne i nie mamy na nie wpływu, Bóg ma wszystko pod kontrolą i panuje nad sytuacją. Czy czuła się zawiedziona, że nie zdobyła szczytu? Stare afrykańskie przysłowie brzmi: „Czasem tak, a czasem nie”. TAK – trudno jest nie móc osiągnąć celu, nie móc stanąć na szczycie Afryki i trudno także nie być już częścią grupy, która zdobyła szczyt (43 z 48 kobiet „Wspinaczki wolności” weszły na samą górę!). Pojawiały się myśli, że zawiodła tych, którzy wierzyli, że bez problemu zmierzy się z tym wyzwaniem. Ale NIE była zawiedziona, że nie zdobyła szczytu, ponieważ już przed wejściem, ćwicząc kondycję i przygotowując się do zdobycia góry, wiedziała, że będzie to związane z dodatkowym błogosławieństwem od Boga. Ta wyprawa była dla niej czymś więcej niż fizycznym wysiłkiem. Jej nadrzędnym celem była o wiele wyższa emocjonalna i duchowa góra. Bóg przyciągnął jej uwagę i ożywił jej świat, używając czegoś, co kochała: górskiej wyprawy i przygody. Zapieczętował to swoimi pragnieniami i sercem dla tych, którzy są złamani i uciskani.

Góra Kilimandżaro dla wielu jest symbolem potęgi i siły. Dla tych kobiet reprezentowała coś, czego nie da się dostrzec gołym okiem

Zapiski z dziennika

Denise napisała w swoim dzienniku: „Moja grupa liczy jedenaście kobiet. Shannon ma 73 lata i jest najstarszą wspinającą się osobą w całym zespole. W naszej grupie jest też Sherry (65 lat) – profesor sztuki. Dzięki jej komentarzom możemy doceniać piękną rzeźbę terenu. Wspina się też Mama – prawniczka z Kambodży, która na co dzień jest obrońcą ratowanych z handlu ludzi. Cudownie móc oglądać jej dziecięcy zachwyt, gdy po raz pierwszy w swoim życiu zobaczyła śnieg. Gail natomiast jest z nas wszystkich najbardziej rozsądną i spokojną osobą. Tina potrafi zawsze wszystkich zachęcić. Natasza to miłośnik zwierząt. Judy – fryzjerka (doznawała z pewnością traumy podczas wspinaczki, widząc moje nierówno ścięte włosy). Jane uprawia biegi długodystansowe i podróżuje po świecie. Sue pochodzi z wyższych sfer i uczy nas manier. Cynthia jest bardzo dokładna i dba o szczegóły. Jest z nas wszystkich najbardziej skoncentrowana na zdobyciu szczytu. Z kolei Anna to nasz przedstawiciel angielskiego poczucia humoru w najlepszym wydaniu. Tak różnorodna grupa kobiet, które współpracowały, stały się wspólnotą w Chrystusie na czas wspinaczki i usługiwały sobie nawzajem. Cóż za podróż, pełna nowych odkryć, szczerości, złamania. Także prawdziwej wolności, którą wspólnie odnajdujemy, w miarę jak otwieramy przed sobą serca. Łączy nas brzemię, które nosimy względem tych, którzy potrzebują zostać wyzwoleni. Zastanawiam się, czy właśnie tak czuli się uczniowie Chrystusa”.

Moje Kilimandżaro – c.d. zapisków

„Szóstego dnia, po czterech godzinach wdrapywania się na skalistą skarpę o pionowym nachyleniu, muszę zawrócić. Samo zdobywanie szczytu trwa 18 godz. Do tego czasu niestety choroba tak bardzo daje się we znaki, że grozi mi odwodnienie organizmu. W tym momencie nie mam żadnych odczuć, a jednak każda część mnie próbuje odzyskać energię, nadzieję. Podnoszę głowę, by zobaczyć szczyt. Wszystko, co mogę dostrzec, to małe światełka na tle pokrytego nocą nieba. Nie widać zarysu góry, tylko światła w różnych odległościach. Słowo, które w tym momencie pojawiło się w moim sercu, to: nadzieja. Nadzieja, że spełnią się wszystkie nasze modlitwy i marzenia, by zobaczyć miliony tych, którzy na całym świecie cierpią z powodu niewolnictwa – wyzwolonych. By nastała wolność dla tych, którzy są ofiarami. By wołanie o pomoc dla nich nie było już małą, ukrytą pod korcem lampą, ale stało się lampą rażącą mocnym światłem. Z uniesioną głową obracam się w prawo, szukając pocieszenia u Boga. Jego odpowiedź dostrzegam w Krzyżu Południa, który wciąż jeszcze jasno świeci tuż przed nadejściem świtu. Kocham tę konstelację gwiazd. Przypomina mi dom rodzinny i moich bliskich, gdy jestem daleko. Przypomina mi także krzyż, który wycierpiał za mnie Chrystus – przypomina, że On już za wszystko zapłacił. Jego cierpienie, gdy dźwigał nasze grzechy na swoich ramionach, Jego ręce, Jego stopy. W tym właśnie momencie niesiemy fizycznie, emocjonalnie i duchowo ciężar uciskanych prosto przed Boży tron. Bóg przypomniał mi o nadziei płynącej z krzyża.

Nagle czuję delikatne szarpnięcie za rękaw. To jeden z przewodników, który wie, że musi mnie jak najszybciej sprowadzić na niższą wysokość, by mogły ustąpić objawy choroby wysokościowej. W końcu obróciłam się i skierowałam twarz w stronę stóp góry. Przede mną rozciągał się horyzont i zobaczyłam szczyt Mawenzi przebijający się przez białe chmury wczesnego poranku, zanurzone w krwistej czerwieni nieba. Bóg po raz kolejny pokazał mi, że nadejdzie nowy dzień, nowa nadzieja, również dla uciśnionych. Wiedziałam, że wszystko to jest w Jego rękach. Byłam i jestem częścią Jego planu niesienia ratunku potrzebującym. Moje zadanie dopiero się zaczęło. Nie wiem, dokąd zaprowadzi mnie dalej, jaki będzie kolejny krok. Wiem jednak, że każdy krok, który zrobiłam, wchodząc na tę górę, był krokiem wiary, który symbolizował w rzeczywistości jeszcze jedną uwolnioną osobę. Co za przygoda i przywilej móc chodzić z Bogiem, być Mu posłusznym. Nie zatrzymać się w bitwach, aż nadejdzie ostateczne zwycięstwo”.

Ta wspinaczka zgromadziła kobiety z różnych zakątków świata. Wspinające się miały za zadanie podnieść świadomość, zanosić modlitwy oraz zebrać fundusze dla kobiet i dzieci, które są uciskane, niewolone, wykorzystywane i uprowadzane. Celem „Wspinaczki wolności” w 2012 r. jest mieć wpływ na życie 10 tys. kobiet, które poprzez różne projekty zostają wyzwolone z ubóstwa, wstydu, niewolnictwa i rozpaczy. Projekty te dotyczą małych pożyczek, edukacji, kursów zawodowych oraz edukacji w zakresie obrony przed wykorzystywaniem. Nazwa szczytu Kilimandżaro – Uhuru – w tamtejszym języku suahili oznacza „wolność”. Wspinaczka na Kilimandżaro symbolizuje potężny wysiłek w drodze do wolności, z którym codziennie zmagają się miliony więzionych kobiet i dzieci na całym świecie.

Dlaczego wspinaczka

Historie wspinających się na Kilimandżaro kobiet z różnych krajów budzą rosnące zainteresowanie na całym świecie. Dzięki temu, że o tej historii mówią różne media, wielu słyszy wołanie o pomoc dla kobiet i dzieci. Osoby, które nie mogą bezpośrednio zaangażować się w pomoc ofiarom handlu ludźmi, wykazują się olbrzymią twórczością, zbierając fundusze, by wspierać działające już misje. Od sprzedawania ręcznie wykonanych przedmiotów, ubrań, naczyń czy biżuterii, po prowadzenie wszelkiego rodzaju prac, z przeznaczeniem dochodów na dane projekty. Osoby posiadające firmy przeznaczają dochód z danego, wcześniej ustalonego dnia. Grupy młodzieżowe organizują koncerty lub różnego rodzaju pokazy i festiwale, przeznaczając na daną misję zebrane podczas tych wydarzeń datki. To wszystko jest odpowiedzią na wołanie Bożego serca zapisane w Przypowieściach Salomona 31:8–9: Otwórz swoje usta w obronie niemego i w sprawie wszystkich opuszczonych! Otwórz swoje usta, sądź sprawiedliwie, ubogim i biednym wymierzaj sprawiedliwość!

 

Kilimandżaro – najwyższa góra Afryki (5898 m n.p.m.), położona w Tanzanii. Posiada trzy szczyty, powstałe z wulkanów: Mawenzi, Kibo i Shira. Obszar Kilimandżaro to powierzchnia o długości 100 km i szerokości 65 km. Jego wysokość decyduje o warunkach pogodowych na tamtym obszarze. Wiatry wiejące od Oceanu Indyjskiego, napotykając na swej drodze Kilimandżaro, wznoszą się. Stoki Kilimandżaro porasta roślinność z różnych stref klimatycznych. Kontrastuje z pokrytymi sawanną lub półpustynnymi równinami. Na najwyższych wysokościach występuje strefa wiecznego śniegu, której Kilimandżaro zawdzięcza przydomek „Błyszcząca góra”.Wyprawa była symbolem czegoś większego. Wspinające się osoby symbolizowały ofiary, a Kilimandżaro – górę trudu, bólu, zła, niesprawiedliwości i zranienia nieludzko traktowanych osób, które każdego dnia czekają na ratunek. Każda trudność doświadczana podczas wspinaczki odzwierciedlała niebezpieczeństwa dotykające tych, którzy są więzieni. To właśnie dla nich kobiety podjęły się „Wspinaczki wolności”. Przetrwały w ekstremalnych warunkach. Postanowiły poświęcić wygodę, doświadczyły brudu, potu, zranień, gorączki. Wspinały się w zmęczeniu, stawiając krok po kroku. Wiedziały, że Bóg, który tchnął w nie oddech, widzi ich znój. Doskonale wie, gdzie są, i widzi, nawet gdy wokół panuje noc. Wspinając się i przeżywając ten trud, wstawiały się w modlitwach za kobietami i dziećmi, które przeżywają ból i upokorzenie. Ogłaszały nad nimi słowa życia, wolności i ratunku, które przychodzą dla nich od Boga. Modląc się, widziały, że Bóg nie opuszcza żadnej z tych cierpiących osób, podobnie jak one same odczuwały Jego obecność, wspinając się na górę.