Nieskrępowana twórczość
Jako ludzie mamy tendencję do mierzenia wszystkiego własną miarą. Inną naszą cechą jest to, że chcemy móc wytłumaczyć wszystko w racjonalny sposób i uzależniamy od tego ocenę, czy coś jest znaczące bądź nie. Jeśli coś wymyka się naszym możliwościom wyrazu, albo gdy nie potrafimy przyporządkować czemuś określonego wzoru, rezygnujemy, nie chcąc tracić czasu. W tym miejscu ważne jest uświadomienie sobie, że w Bożym Królestwie panują zupełnie inne zasady. Przeważnie tam, gdzie kończy się nasze rozumienie i nasza siła, stoimy na progu wspaniałego przełomu, poprzez który Bóg chce nas nauczyć naczelnej zasady Królestwa – wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy (Ew. Mar. 9:23). On nie ma żadnych ograniczeń i chce nas zaprosić do tego samego. Jest czystym Życiem, czystą Miłością, czystą Sprawiedliwością w każdym czasie; jak nieskończona układanka, doskonale kompletna i nieskrępowanie twórcza jednocześnie. Bóg się nie powtarza, ale wszystko, co robi, jest unikatowe. On zawsze robi Coś nowego. Jak się w tym odnaleźć?
Lekcja charakteru
Słowo Boże mówi, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (List do Rzym. 8:28). Taki jest Jego charakter, że jest zawsze dobry. Bóg nie ma nigdy gorszego dnia, nigdy nie jest niewyspany, nie ulega naciskom – jest Suwerenny i nic nie jest w stanie zasugerować mu czegoś na nasz temat, także nasz grzech. On wie o nas więcej, niż my sami, a Jego wola w rzeczywistości jest czymś najbardziej uwalniającym dla naszego życia.
Bóg jest dobrym Ojcem i zaprasza nas do miejsca, w którym żadne okoliczności nie będą w stanie nami zachwiać, bo będziemy wiedzieli, kim jesteśmy, od Kogo pochodzimy, i Kto za nami stoi. Wtedy też nie uwierzymy w żadne kłamstwo przeciwnika – ani na nasz temat, ani na temat innych osób, ani na temat Boga Ojca. Niezmienność Bożego charakteru i Bożego Słowa pozwalają nam zachować spokój i ufność w samym sercu burzy, gdyż wiemy, że bez względu na to, jaki jest sezon, zawsze jest czas łaski.
Ingerencja
Często umyka nam sens słowa „współdziałać”. Pogrążamy się w biernym oczekiwaniu na Boży ruch. Tymczasem definicja słownikowa mówi, że współdziałać to „działać z kimś” lub „przyczyniać się do czegoś razem z innymi czynnikami”. Ojciec nie chce nas wyręczać, przeprowadzać bezwolnie z punktu A do punktu B. On pragnie, aby ta podróż była dla nas rozwijającą przygodą, bo stworzył nas twórczymi, i wie, na co nas stać. Kiedy „współ-marzymy” z Nim, On zaczyna „współ-marzyć” z nami, i to nie jako szef, lecz jako gotowy na wszystko partner. Niezwykle poruszają mnie te fragmenty Biblii, w których Bóg decyduje się zmienić zdanie ze względu na człowieka, który napiera w modlitwie w duchu. Widzimy to w sytuacji, kiedy Bóg cofa postanowienie wyniszczenia Izraelitów po historii z cielcem tylko ze względu na Mojżesza, który wstawił się za ludem (zob. Ks. Wyj. 32:1–14). Wcześniej miało to miejsce podczas „licytacji” Abrahama z Bogiem w sprawie liczby sprawiedliwych w Sodomie, dzięki czemu został uratowany Lot i jego rodzina (zob. 1 Moj. 18:16-33). Kolejny przykład to sytuacja natrętnej wdowy, którą sędzia wysłuchał, chociaż był złym człowiekiem (zob. Ew. Łukasza 18:1-8), (więc o ileż bardziej wysłuchuje nas Bóg będący po naszej stronie!). On naprawdę namaszcza nas, abyśmy nie tyle mieli wpływy, ile byli wpływem, gdziekolwiek się pojawimy. On pierwszy chce zobaczyć nas stojących pewnie i jaśniejących, bo właśnie za to zapłacił Jezus: Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą! (Ks. Izaj. 60:1).
Niezmiennosc Bożego charakteru i Bożego Słowa pozwalają nam zachować spokój i ufność w samym sercu burzy
W cieniu
Chociaż czas łaski trwa zawsze, bywają okresy, że w ogóle tego nie odczuwamy. Nawet jeśli na poziomie umysłu wiemy, że w ogniu próbuje się złoto (Syr 2:5), a Pan, kogo miłuje, tego smaga jak ojciec swojego ukochanego syna (Przyp. Sal. 3:12), całym sercem i ciałem po prostu wyglądamy, kiedy On wróci, kiedy się przybliży, kiedy znów nastanie czas słodkiego doświadczania Jego Obecności. To nie są jałowe okresy, Bóg naprawdę współdziała we wszystkim dla naszego dobra. Niezwykłą inspiracją dla mnie w tym względzie są te fragmenty Pisma Świętego, w których pojawia się fraza „w cieniu”. W większości przypadków nie oznacza ona wcale okresu wycofania czy czasu ciemności. Można raczej mówić o pewnej „cienistej tajemnicy”, w której wnętrzu ukryte jest źródło wielkiej siły. W Księdze Psalmów czytamy: w cieniu Twych skrzydeł mnie ukryj (17:8), w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie (63:8), Kto w cieniu Wszechmocnego mieszka, mówi do Pana: Ucieczko moja i Twierdzo, Boże mój, któremu ufam (91:1–2). W innym miejscu znajdujemy zdanie, które anioł wypowiada do Marii, że kiedy Duch Święty na nią zstąpi, moc Najwyższego zacieni ją (Ew. Łuk. 1:35). Jest jakiś związek pomiędzy narodzinami mocy a przebywaniem w miejscu ukrytym – niejako mało „prestiżowym”. Co więcej, możemy nawet na przykładzie Piotra, którego cień uzdrawiał (Dz. Ap. 5:15), stwierdzić, że nasz cień realizuje to, w czyim cieniu się znajdujemy. Jeśli więc jesteśmy w cieniu Boga, możemy być zupełnie spokojni i ufnie oczekiwać objawienia misternie wykuwanej w nas mocy.
Więcej niż słowa
Bywają także sezony ciszy, w których pozornie nic się nie dzieje. Nie jest źle, nie ma wielkiego ciśnienia, ale i nie widzimy też jakichś szczególnych przełomów. Często uczę się wtedy uniżenia przed Bogiem, który działa w sposób absolutnie pozawerbalny i nieweryfikowalny przeze mnie. Wierzę, że takie okresy są zaproszeniem do szczególnego goszczenia Bożej Obecności poprzez oddawanie Mu swojego czasu, przebywanie z Nim tak, jakby się chciało na Niego patrzeć i pozwolić Jemu patrzeć na siebie, ciesząc się bez słów, tak po prostu. Wtedy przekonujemy się, że naprawdę chodzi o coś o wiele większego, niż możemy powiedzieć, pomyśleć, poczuć czy wiedzieć. Zaczynamy za tym tęsknić, a nasze duchowe zmysły zostają wyostrzone, i jesteśmy inni, choć bez naszego wysiłku – odkrywamy, że zmieniła nas czysta Miłość.