Zemsta kojarzy nam się z czymś wielkim i strasznym, nie z codziennym życiem. Bardziej z porachunkami polityków czy włoskiej mafii albo z wojnami barbarzyńców. Tymczasem pragnienie odwetu za doznaną krzywdę nie jest tak bardzo odległe ludziom takim jak my – wykształconym i cywilizowanym.
Przykład? Pani Kowalska po przyjściu z pracy, wnosząc do mieszkania ciężkie zakupy, zobaczyła w kuchni śmieci, które pan Kowalski obiecał wynieść jeszcze rano. Nawet nie zorientowała się, kiedy gniew z powodu niedotrzymanej obietnicy podsyciła odrobiną rozczulenia nad sobą i poczuciem doznanej krzywdy. W mgnieniu oka wszystkie te emocje wymieszane razem przerodziły się w złość, a złość doprawiona zmęczeniem – w pragnienie zadośćuczynienia.
Co dzieje się później w domu państwa Kowalskich? Ni stąd, ni zowąd rozżalona żona, zamiast zabrać się za pieczenie pysznego kurczaka, którego planowała przygotować, postanawia przyrządzić jedynie makaron z twarogiem. Tłumaczy sobie w myślach, że mąż wcale nie zasługuje na dobry obiad! Podając posiłek, komentuje nie do końca szczerze: „Miałam dzisiaj ochotę na makaron. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu”. Doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że mąż po ciężkim dniu pracy traktuje obiad bez mięsa tak, jakby go wcale nie było.
Satysfakcja rewanżu
Każdy z nas mógłby przywołać historię, w której zetknął się z jawną czy zakamuflowaną zemstą. Zemstą jest również niszczenie reputacji osobie, która skrzywdziła, czyli obmawianie. Niektóre sposoby odwetu są tak wysublimowane, że często wypiera się ze świadomości fakt, iż się z nich korzysta. Można wmawiać sobie i innym, że już dawno „przebaczyliśmy”. Jednak kiedy ból powraca, rodzi się na nowo chęć rewanżu. Oznacza to, że nie nastąpiło prawdziwe przebaczenie.
Pragnienie zemsty przychodzi wraz z poczuciem niesprawiedliwości, u jednych z mniejszym, u innych z większym nasileniem. Zależy to od kilku czynników, m.in. od naszego temperamentu i wrodzonej reaktywności emocjonalnej. Chęć zemsty pojawia się, gdy źle korzystamy z rodzącego się w nas gniewu. Gdy pozwalamy, by zamienił się on w złość, zamiast szukać sposobu, który pomoże rozwiązać sytuację, a nie tylko „ukarać” krzywdziciela.
Czy chwilowa ulga?
Gniew ogarniający nas w momencie, gdy ktoś nas zrani, jest naturalną emocją. Został nam dany, byśmy mogli rozpoznać niewłaściwe postępowanie drugiej osoby. Mobilizuje nas do powzięcia odpowiednich działań. Emocja ta wzbudza w nas duże pokłady energii. Wykorzystanie jej na zemstę jest niczym więcej, jak tylko jej zmarnowaniem. Odwet nie przynosi zmian, jedynie daje upust złości, chwilową ulgę. W żaden sposób nie przynosi trwałych zmian w zachowaniu ani myśleniu drugiej osoby.
Stajemy tak naprawdę twarzą w twarz ze świadomością faktu, jak bardzo jesteśmy podatni na zranienia. W rzeczywistości zadanie komuś bólu w ramach rewanżu nie przynosi rozwiązania konfliktu, bo nadal grożą nam kolejne zranienia. Aby nie marnować cennych pokładów energii wywołanych przez gniew, warto nauczyć się właściwie reagować na niesprawiedliwe traktowanie lub zadany ból.
To prawda, że zadany ból zawsze prowokuje reakcję. Jeżeli proces ten nie zostanie przefiltrowany przez nasz odnowiony umysł, będzie to tylko akcja-reakcja, ból za ból.
Można inaczej…
Niedotrzymanie słowa przez bliską osobę, jak w historii państwa Kowalskich, może godzić w poczucie wartości. Błahe zdarzenie może spowodować, że czujemy się zignorowani, nieważni. Wbrew pozorom, w momencie napływu gniewu czy irytacji kluczowa staje się próba nazwania uczuć, jakie dana sytuacja w nas wywołała. Jest to pierwszy krok do uzyskania trwałej zmiany. Przekazanie takiego komunikatu osobie, która nas zraniła, spowoduje, że zrozumie ona, jak ważne są dla nas pewne zachowania oraz jakie uczucia wywołało jej zachowanie.
Za każdym razem, gdy w gniewie mamy ochotę się zrewanżować, dobrym będzie przedstawienie sytuacji z naszej perspektywy. W takich sytuacjach bardzo pomocny może być sposób komunikowania uczuć nazywany XYZ. Pani Kowalska, zamiast mścić się na mężu, mogła nazwać uczucie, które wywołało u niej niewyniesienie śmieci w określonym czasie. Mogła powiedzieć: „Kochanie, kiedy dzisiaj po południu (X) nie wyniosłeś śmieci (Y), poczułam się zlekceważona i nieważna (Z)” – określić, kiedy to się stało (X), przypomnieć, co dana osoba zrobiła (Y), i nazwać uczucia (Z). Ważne jest, żeby nazwać tylko własne uczucia, nie oceniając i nie oskarżając drugiej osoby.
Oskarżanie lub wylanie złości wcale nie pomaga jej w wyciągnięciu konstruktywnych wniosków ze swojego niewłaściwego postępowania. Natomiast wyrażenie uczuć, jakie dane zdarzenie w nas wywołało, chociaż wydaje się banalne i niewystarczające, jest tak naprawdę silnym komunikatem, który w przyszłości pozwoli tej osobie dokonać świadomego wyboru. Po zakomunikowaniu swoich uczuć niekoniecznie zostaniemy od razu przeproszeni. Zrozumienie błędu może zająć trochę czasu.
Bóg chce pomóc
Kolejnym krokiem, jaki możemy wykonać, to zwrócenie się do Boga i przedstawienie Mu swojej sytuacji. Może to brzmi dziwnie, ale Bóg tylko czeka, żebyśmy pozwolili Mu sprawiedliwie rozsądzić każdą powierzoną Mu sprawę. Przez Mojżesza prosi, żeby wszelką zemstę pozostawić Jemu (Ks. Powt. Pr. 32:35). Nam pozostaje Mu zaufać. Bóg czeka, by okazać nam łaskę i wynagrodzić poniesione szkody. Może poruszyć sumienie osoby, która nas skrzywdziła, tak że dojdzie do przeprosin i rozwiązania konfliktu (Ks. Rodz. 50:18). Może wynagrodzić poniesione straty (List do Hebr. 42:10). Może dodać nam odwagi i mocy (Dz. Ap. 4:29).
Gdy odrzucimy złość i pragnienie rewanżu na korzyść szukania Bożej perspektywy i Jego sprawiedliwości, szybko zorientujemy się, że w każdej konfliktowej sytuacji potrzebujemy Bożego przeglądu naszego serca. Badając w modlitwie ukryte motywy, możemy sobie pomóc, czytając Psalmy: 25 i 139. Duch Święty może pokazać nam, że w naszym zachowaniu było coś nie tak. Powinniśmy to wtedy wyznać, a nie samych siebie oskarżać lub usprawiedliwiać. Można zapobiec pragnieniu zemsty, stając w szczerości i w prawdzie przed Bogiem.
Akcja – (właściwa) reakcja
To prawda, że zadany ból zawsze prowokuje reakcję. Jeżeli proces ten nie zostanie przefiltrowany przez nasz odnowiony umysł, będzie to tylko akcja-reakcja, ból za ból. Ząb za ząb. Jeżeli przyłapiemy się na odwetowym wylewaniu złości i w porę zaczniemy zamieniać rewanż na o wiele bardziej skuteczne narzędzie – wyrażanie emocji oraz powierzymy sytuację Bogu, mamy szansę zostać uwolnieni od kontroli złości i zemsty.
Wolni, tak jak wolny jest Bóg. Możemy uczyć się od Niego – Bóg się gniewa, ale złość nie panuje nad Nim. On kocha i nie marnuje energii na przynoszenie sobie chwilowej ulgi przez zemstę. Warto z Bogiem współpracować. Lepiej rozumieć słowa: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (List do Rzym. 12:21). Nie daj się uwieść „słodkiej” zemście, ale wybierz coś, co wymaga odwagi i wysiłku, a będziesz dostrzegać zmiany w swoim życiu i otoczeniu.